|
|
|
|
Leksykon lp * Czernicki Sylwester |
|
|
LEKSYKON lubelskiej piłki
Sylwester CZERNICKI (1-5)
Był ulubieńcem młodych kibiców i całej Wieniawy * Grał przeciwko najlepszym piłkarzom Polski i Europy...
***
Wiadomość spadła nagle. 2017 rok - Sylwester Czernicki nie żyje. Zmarł w wieku 66 lat. Pochowany na cmentarzu w Głusku...
***
Pierwsze opinie o wielkim talencie piłkarskim w Lublinie pojawiły się w drugiej połowie lat 60-tych tamtego wieku, kiedy to królem europejskich boisk był George Best, a w Polsce dominował Włodzimierz Lubański. Juniorzy Lublinianki pod okiem Jana Golana gromili tymczasem rówieśników w swojej kategorii. W pewnym okresie stracili tylko dwie bramki w rundzie. Wygrali rozgrywki bez kłopotów co umożliwiło start w walce o mistrzostwo Polski juniorów. Było dokładnie 30 lat od triumfu w tej kategorii UNII Lublin, która w 1939 roku została Polski mistrzem wygrywając w Warszawie 3:2 z Wisłą Kraków.
Z turniejów regionalnych do finału awansowały zespoły Legii Warszawa, Lublinianki, Wisły Kraków i Stali Mielec. Faworytem byli „Wiślacy”, którzy mieli w składzie miedzy innymi Henryka Szymanowskiego, Zbigniewa Stachela czy Obarzanowskiego, którzy byli w kadrze pierwszej drużyny. Wówczas turnieje mistrzowskie rozgrywano systemem „każdy z każdym”.
Po rozegraniu wszystkich spotkań zaistniała sytuacja kuriozum – dwa pierwsze zespoły Legia i Lublinianka miały identyczną ilość punktów – po 4 i taki sam stosunek bramek (4:2). Także remis padł w spotkaniu pomiędzy liderami (1:1) . Choć w tym meczu Legia była bliżej sukcesu i mistrzostwa. Zabrakło jedenastu minut.
Ale po kolei. Turniej finałowy odbył się na Wieniawie w Lublinie, a więc miejscu w którym UNIA brała początek. Dzisiaj po latach można podsumować go krótko - Sylwester CZERNICKI był najlepszy i gdyby nie kontuzja mistrzem zostałaby Lublinianka. Ale jest i druga strona medalu - niepotrzebnie w najważniejszym meczu wystawiono kontuzjowanego CZERNICKIEGO i to zdecydowało o porażce w rozstrzygającym barażu. Takie komentarze zdominowały podsumowanie morderczej walki o złoto.
===
28.07.1969: Lublinianka 1-1 (0-0) Legia Warszawa
0-1 Cypka (karny) 72
1-1 Przybyła 79
Lublinianka: Grzelak, Choina, Wideński, Borowiec, Mazur, Mącik (70. Czernicki), Gawłowski, Krawczak, Karkuszewski (57. Stelmasiak), Podniesiński, Przybyła.
Legia: Płuska, Janota, Słodkowski, Cypka, Rucel, Troczyński, Sroka, Judkowiak, Jakubowski (59. Przeździecki), Miąszkiewicz, Zimnowłocki (26. Okulski).
Sędziował: Włodzimierz Karolak (Łódź).
Relacjonowano ten mecz w prasie: „Faworyzowana w meczu z gospodarzami Legia mimo wyrównanej gry prowadziła po karnym. Wydawało sie, że wynik utrzyma się do końca. Jednak Lublinianie nie poddawali się – w 79 minucie Janusz Przybyła wykorzystał szansę i było 1:1. Postanowiono mecz powtórzyć. Była to więc super-dogrywka. Od początku podopieczni Jana Golana ostro zaatakowali, mieli swoje sytuacje do objęcia prowadzenia, lecz Wideński i Gawłowski nie trafili do siatki”.
===
Dodatkowy mecz (finał): 29.07.1969 g.17:00 Lublinianka 1-2 (1-1, 0-1) Legia Warszawa
0-1 Sroka 7 min
1-1 Krawczak 16 min
1-2 Troczyński 89
Lublinianka: Grzelak, Choina, Wideński, Borowiec, Mazur, Gawłowski, Czernicki (Mącik), Karkuszewski, Krawczak, Podniesiński, Przybyła.
Legia: Płuska, Janota, Słatkowski, Cypka, Rucel, Troczyński, Sroka, Judkowiak, Jakubowski, Miąszkiewicz, Okulski.
Relacja z prasy: „Pierwsza połowa spotkania przyniosła wynik remisowy, który odpowiadał sytuacji na boisku. Druga połowa zakończyła się także remisem mimo dość wyraźnej przewagi, szczególnie w pierwszych 20 minutach, zespołu Lublinianki. Bramkę Legii dwukrotnie ochroniły poprzeczka i słupek, a raz obrońca, który wybił piłkę z linii bramkowej. Dogrywka dwa razy po 10 minut przyniosła bramkę piłkarzom Legii. Po spotkaniu zespołowi Legii wręczono puchar PZPN”.
A co po meczu powiedzieli trenerzy i eksperci:
Prof. Wiesław Motoczyński (PZPN): „Moim zdaniem najlepszymi zespołami w tym turnieju były Legia i Lublinianka. Pierwsza drużyna grała najlepiej pod względem taktycznym i technicznym. Jest to bardzo wyrównany zespół, który w każdym spotkaniu może się podobać. Lublinianka natomiast posiadała najgroźniejszy atak. W zespole tym m.in. wyróżnili się dwaj młodzi zawodnicy, których dotychczas nie widziałem – Karkuszewski i Wideński. Zespół gospodarzy mógł wygrać decydujący mecz o mistrzostwo Polski, gdyby w ostatnich minutach na boisko niepotrzebnie nie wszedł kontuzjowany Czernicki”.
Jerzy Słaboszowski (trener kadry narodowej juniorów): „Finałowy turniej był bardzo emocjonujący. Wszystkie drużyny reprezentowały wyrównany poziom i w tej sytuacji każda mogła zdobyć mistrzostwo. Z zawodników grających w poszczególnych zespołach wyróżnili się byli lub obecni członkowie kadry narodowej – Obarzanowski (Wisła), Buda (Stal), Sroka (Legia), Przybyła i Gawłowski (Lublinianka). Szkoda, że w turnieju tym bardzo mało grał Sylwester Czernicki z Lublinianki. Gdyby nie kontuzja tego zawodnika, gospodarze mogli mieć bardzo silny punkt w swojej drużynie”.
Tadeusz Chruściński (trener Legii): „Pierwsza połowa meczu była wyrównana z lekką przewagą Legii. W drugiej połowie przewaga należała do Lublinianki. Moi zawodnicy grali bardziej rozważnie w obronie i dlatego odnieśli zwycięstwo. Z mojej drużyny wyróżniam: Cypkę, Troczyńskiego, Miąszkiewicza i Srokę. W Lubliniance najbardziej wartościowymi zawodnikami byli Krawczak i Wideński.
Jan Golan (trener Lublinianki): „No cóż, nie udało się. Wszyscy moi zawodnicy wykazali dużo ambicji i w zasadzie wypełnili założenia taktyczne. Mam jedynie pretensje do obrońcy Mazura, który popełnił dwa rażące błędy przechylając szalę zwycięstwa na stronę Legii”.
Jerzy Słaboszowski (trener kadry): „Jestem pełen uznania dla juniorów Lublinianki za ich ambitną grę. W spotkaniu tym raz jeszcze potwierdziło się, że o zwycięstwie w ostatecznym rozrachunku decyduje większa dojrzałość taktyczna. Z piłkarzy, których obserwowałem w lubelskim turnieju najbardziej podobali mi się: Buda ze Stali, Wideński i Krawczak z Lublinianki, Obarzanowski z Wisły i Cypka z Legii”.
Powyższa publikacja sprzed lat. Kolegę z zespołu wspomina dzisiaj:
Zbigniew WIDEŃSKI: - Tak! Był jedną z ważniejszych postaci drużyny. Sylwuś był super kolegą. Oczywiście bardzo dobry grajek. Pomocnik w typie Deyny. Niby powolny, ale piłki rzucał super. Ale głównie i najważniejsze to charakter, jako kolega, jako człowiek, a potem już prywatnie. Co tu gadać, Sylwek, to ten z niezastąpionych!
***
(II). Zagrał w koszulce z białym orłem w jednej drużynie z Kazimierzem Kmiecikiem * Grał przeciwko najlepszym piłkarzom Polski i Europy...
***
Pierwsze opinie o wielkim talencie piłkarskim w Lublinie pojawiły się w drugiej połowie lat 60-tych tamtego wieku, kiedy to królem europejskich boisk był George Best, a w Polsce dominował Włodzimierz Lubański. Trener Jan Golan wyselekcjonował grupę nastolatków i miał przygotować ich do turnieju o puchar Michałowicza. W 1967 roku zebrał ich w Milejowie na obozie treningowym.
16 lipca 1967 roku na Wieniawie juniorzy szkoleni przez Jan Golana rozegrali przed meczem Polska-Finlandia 5:0 mecz kontrolny. W tym czasie prezentowali na obozie w Milejowie i przyjechali uatrakcyjnić oczekiwanie kibicom na mecz główny. Przez TUNEL główny na boisko wyszli podzieleni na dwie drużyny. Przypominamy metrykę meczu.
Kadra LUBLIN A - Kadra LUBLIN B 0:3
Bramki: Peresada 2, Jóźwiak
KADRA A: Burcoń, Wojtaszczyk (Gawłowski), Kielczykowski, Krawczak, Bartoń, Niemiałtowski, Nadulski, Karkuszewski, Podniesiński, Nikolski.
KADRA B: Skotarski, Stefański, Woźnica, Anders, Kuś (Borowiec), Czernicki, Niemiec (Chachuła), Jóźwiak, Kokoszka, Peresada, Kanoniuk, Lejwoda.
W listopadzie reprezentacja 'okręgu warszawskiego' zagrała sparing z miejscowym TUREM. Padł wynik 2:2, a dwie bramki dla reprezentacji strzelił Janusz Przybyła. Dla miejscowych gole zdobyli: Janczyk i Maziarczyk. KADRA zagrała w składzie: Grzelak, Klimiuk, Gajewski, Krawczak, Czernicki, Wójcik, Karkuszewski, Kaniuk, Podniesiński, Przybyła i Wojtaszewski. Jak widać sporą część reprezentacji okręgu warszawskiego stanowili piłkarze z lubelskiego z Czernickim i Przybyłą na czele - duetem na dobre i złe.
Rozwój talentu, przygotowania i doświadczenie szkoleniowa trenera Golana okazało sie na tyle skuteczne, że jego podopieczni zdobyli w 1968 roku puchar Michałowicza pokonując w Warszawie - w wielkim finale rówieśników z Katowic 1:0. Złotą bramkę strzelił Andrzej Peresada, wówczas zawodnik Hetmana Zamość, którego jest wychowankiem.. Ci chłopcy nie mieli wówczas jeszcze 17 lat.
===
Stanisław Cybulski wspomina kolegę z boiska: - Świetny chłopak. Wiele razy zmieniał mnie w meczu. Chyba nawet zmienił mnie w tym słynnym meczu pucharowym z Górnikiem w Zabrzu, który przegraliśmy 2:5. W pierwszym meczu było 1:1 po golach Przybyły i Lubańskiego. Byliśmy w zespole Lublinianki za trenera Waldemara Bielaka, która wywalczyła awans do II ligi. To był początek lat 70-tych. Sylwek ponadto dobrze się uczył, studiował na Politechnice i nie zawsze był do dyspozycji trenera.
Wiek przed-juniorski, kiedy to chłopcy byli nastolatkami przypomnieliśmy, bo po tym sparingu w Milejowie pojechali do Lublina na mecz Polska - Finlandia reprezentacji olimpijskich. Polacy wygrali 5:0. W tym meczu zagrał bramkarz z Kraśnika Leopold Madeja, a koncert gry dał nie kto inny tylko Włodzimierz Lubański. Chłopaki na własne oczy zobaczyli, że z trzeciej ligi można z dnia na dzień trafić do reprezentacji. W takiej sytuacji pewnym było, że młodzi piłkarze marzyli o grze o mistrzostwo, o grze w reprezentacji Polski. Tu i ówdzie starsi piłkarze i rodzice wspominali przecież, że tuż przed wojną mistrzem Polski zostali piłkarze Unii Lublin.
===
Wybrańcy Jana Golana pojechali do Warszawy rozegrać najważniejszy mecz o Puchar Michałowicza (dla nastolatków) - wywalczyli złoty medal wygrywając 1:0 w finale z Katowicami. Bramkę strzelił Andrzej Peresada. Mając 16-17 lat byli najlepsi w kraju. Debiutowali wśród seniorów w swoich klubach.
Nie możemy więc w STORY o Sylwestrze Czernickim pominąć pełnego składu kadry na turniej o PUCHAR im. Michałowicza: Henryk Grzelak, Piotr Burcon, Janusz Gawłowski, Mieczysław Wężyk, Marek Wójcik, Ryszard Kanoniuk, Marek Krawczak Tadeusz Bartoń, Zbigniew Wideński, Roman Nowosad. Konrad Szczepański, Zbigniew Podniesiński, Sylwester Czernicki, Andrzej Peresada i Stanisław Karkuszewski. Trener Jan Golan.
Czernicki miał znaczący udział w wymienionej kadrze nastolatków. Późniejsze mistrzostwa Polski juniorów rozgrywane w Lublinie były ich debiutem w tej kategorii. Bo przecież ledwie przezimowali rok 1968/69, a już trzeba było się szykować do mistrzostw Polski juniorów i do ...matury. Janusz Przybyła i Sylwester Czernicki kończyli Technikum Mechaniczne. Treningi dzielili z nauką. Wiele meczów nie grali ze względu na egzaminy. Ale o sukcesach młodzieży było głośno - przecież chłopaki trenera Jerzego Chrzanowskiego wygrali OSM po finałach w Łodzi. Pokonali rywali niekiedy z nadwyżką. Ryszard Brysiak został wybrany najlepszym piłkarzem turnieju. Trafił do reprezentacji młodzieżowej. Do samych zawodników przylgnęło określenie 'bulionowe chłopaki", bo mecz finałowy grali w potwornym upale, a trener w przerwie poił ich bulionem. Dużo mówiło się, że młodzież powinna być fundamentem walki o I ligę, tymczasem Motor ciągle sprowadzał 'obcych'. Niby gwiazdy, ale awansu nie było.
Po zdobyciu wicemistrzostwa Polski juniorzy Lublinianki stali się cenni. W plebiscycie Kuriera Lubelskiego na najlepszego sportowca roku 1969 było 5. piłkarzy wśród kandydatów: Ryszard Brysiak, Stanisław Cybulski, Stanisław Pawłowski, Krzysztof Rześny i Andrzej Wężyk,, Ale Motor grał w II lidze i kibice chodzili tłumnie na Pokin-Sochę, Sułkowskiego, Kaczewkiego, Śpiewoka, Manickiego. Rześnego. Patrząc na ówczesne zjawiska sportowe poprzez perspektywę czasu, nieprzeciętnie uzdolniona lubelska młodzież nie miała szansy na przepicie się wyżej bo...
***
(IV) * Lublinianka seniorzy, czyli pomaturalny szlak piłkarskiej przygody się komplikuje...
***
Pozornie podpieramy się teraz konfliktem jak wybuchł o dwóch pilkarzy pomiędzy dwoma klubami. Niestety - tracili na nim wszyscy, także kibice i sympatycy piłkarstwa. Bo było wiele głosów rozsądku, ale była tęga ponad "to wszystko' głowa. GŁOWA polityki, a sport i piłka nożna były w politykę uwikłane także - przepisami, sympatiami, regulaminami, paragrafami, finansami, ambicjami, tajemnicami... Bo nad wszystkimi - jak mi opowiadał Maciej Famulski panowali i wszystkim rządzili generałowie.
Po latach powiem inaczej - panowie w mundurach znacznie rozszerzając grono mundurowych. O tym, że to na generacji wyjątkowo utalentowanej młodzieży powinno się opierać lubelskie piłkarstwo mówiono pokątnie i bez wiary, że da się coś zrobić. Tych piłkarzy było mnóstwo - medaliści mistrzostw Polski juniorów z Lublinianki, Motoru Lublin i Stali Kraśnik. Zdobywcy złotych medali pucharu Michałowicza i Ogólnopolskiej Spartakiady Młodzieży, medaliści mistrzostw Europy juniorów... Razem kilkadziesiąt nazwisk, a może i ponad setkę. Co tam MOŻE - Na pewno ponad setkę.
W 1969 roku w październiku, a więc po sukcesie Lublinianki w mistrzostwach juniorów, a przed KONFLIKTEM o dwóch piłkarzy, Sylwester Czernicki otrzymał powołanie do reprezentacji olimpijskiej Polski na turniej nadziei, który miał zostać rozegrany w Koreańskiej Republice Ludowo-Demokratycznej. Zagrał w sparingu przeciw Wiśle Puławy, kiedy Polska wygrała 4:2, a nawet strzelił gola. Trzy pozostałe bramki wbił Kazimierz Kmiecik. Dla Wisły strzelili: Jermakowicz i Rybicki. W KRL-D Polska na 8 zespołów wywalczyła 5. miejsce. Wygrali seniorzy reprezentacji gospodarzy. Bo chyba musieli wygrać (!?).
Jak często wspominamy, współczesność i cyfryzacja zmieniły patrzenie na wiele spraw. Z perspektywy czasu widać - ile straciliśmy. Ale jest pamięć i wyobraźnia. Gdyby w 1969 roku LUBLIN miał na przykład Lubelski Sport Express i zorganizował GALĘ piłki nożnej, oraz sami piłkarze wybierali by najlepszego spośród siebie - pierwsza piątka mogłaby wyglądać tak jak spojrzeliśmy po latach.
===
Ale odnośnie konfliktu, który TUTAJ cytujemy z Kuriera - ostatecznie Sylwester Czernicki nie przeszedł do Motoru. Podobnie Janusz Przybyła który próbował sił w Legii Warszawa, oraz Gwardii Warszawa, lecz wrócił do Lublinianki. Pierwszy postawił jednak na PLUS numer jeden po piłce, czyli naukę. Przybyła na PLUS 'spróbowania' podbicia Warszawy, gdzie to Tadzio "chyża stopa" poradził mu wracać do siebie i pilnować miejsca w Lublinie. Ostatecznie wylądował ...w Australii. W Polonii Melbourne. W końcu jednak zagrał po latach w Motorze.
===
A pierwszym, który zaczął nawet po swojemu przekonywać, krytykować i 'krzyczeć' był Jerzy Rejdych. W Lublinie chyba był niewygodny, toteż odszedł do Stali Poniatowa, gdzie szybko wychował zawodników do gry w III lidze. A super TALENT do strzelania bramek rozpoznał nawet u bramkarza Legii Warszawa Andrzeja Młynarczyka, który wkrótce został królem strzelców rozgrywek IV poziomu rozgrywek.
Powyższa cześć naszego STORY o Czernickim pokazuje jak skomplikowane to były czasy. W jak okrutny sposób marnowano wielkie talenty lubelskiej piłki w imię doraźnych celów których i tak nie osiągnięto.
***
(V) * okres świdnicki.
***
Wróćmy do okresu w Lubliniance...
Był wiec Czernicki w wieku 19 lat medalistą mistrzostw Polski juniorów i szybko stawał się podstawowym zawodnikiem Lublinianki. A rywalizował z nie byle kim, bo samym Stanisławem Cybulskim, którego do dzisiaj określa się pierwowzorem Zbigniewa Bońka. Zbigniew Wideński powtarza, że gdyby miał charakter Bońka i rozpychał się wszędzie łokciami byłby wielki. Czernicki już przed walką o mistrzostwo Polski juniorów grał w seniorach Lublinianki, zwykle zbierając świetne oceny. Świetnie zagrał w wygranym meczu z Wisłą Puławy (1:0), strzelił bramkę. Lublinianka walczyła pod koniec lat 60-tych o awans do II ligi.
O meczach z Górnikiem Zabrze opromienionym awansem do finału Pucharu Zdobywców Pucharów już pisaliśmy. Udział Czernickiego pozostanie symboliczny. Podobnie traktować trzeba zabiegi Górnika o transfer Stanisława Cybulskiego, który wyraźnie stawiał na rodzinę.
Z Lublinianką Czernicki wywalczył awans do III i II ligi, gdzie grał świetnie. Niestety klubu nie stać było tworzyć drużyny na dłużej, bo częste rotacje w składzie eliminowały ambicje. Piłkarze przychodzili do wojska i odchodzili. Nie opłacało sie budować teamu na dłużej. W SŁYNNYCH spotkaniach z Górnikiem Zabrze w piłkarskim Pucharze Polski zagrał tylko w spotkaniu w Zabrzu. Lublinianka nie miał już szans, bo po 1:1 na Wieniawie porażka w rewanżu z rewelacją Pucharu Zdobywców Pucharów był formalnością 2:5. Czernicki zmienił Stanisław Cybulskiego. A więc swój piłkarski wzór, którego obserwował i podpatrywał na treningach. Bo trzeba dodać, że po meczu na Wieniawie Górnik Zabrze sondował możliwość sprowadzenia Cybulskiego do Zabrza. Ten jednak pozostał w Lublinie, a główną rolę zagrały tu sprawy rodzinne.
W 1973 roku Lubinianka walczyła w II lidze. Świetny mecz zagrał w Gdańsku z Lechią (1:2), gdzie strzelił gola na 1:1, lecz Tomasz Korynt przechylił szale na korzyść gospodarzy. Lublinianka potrafiła wygrać 4:0 z Wartą Poznań, ale i seryjnie przegrywała i spadła z II ligi. Czernicki postanowił odejść do Avii Świdnik. Miał 22 lata.
Był to ważny, a nawet najważniejszy etap w karierze Sylwestra Czernickiego był okres gry w Avii Świdnik. Po skomplikowanej przygodzie w Lubliniance, awansie do II ligi i spadku, postanowił pójść za trenerem Waldemarem Bielakiem, który podjął pracę w Świdniku. Razem z nim przeszedł Marian Podniesiński. W Świdniku pojawił się też Jerzy Chachuła i Bolesław Mącik. Także wielu innych zawodników: Kagankiewicz, Giełzak, Skrzypczyński, Bartos, Pietuchowski...
Pojawił sie też 17-letni Albin Mikulski. Niestety, na początek przyplątała sie choroba. Z Chełma ściągnięto w miejsce Czernickiego Krzysztofa Bundza.
Już z debiutem w Avii były kłopoty, bo przyszła sportowa niedyspozycja. Czernicki zadebiutował w meczu z Olimpią Poznań 3:1, kiedy trenerem był Bronisław Waligóra. Przy wyniku o:1 zacentrował Kazimierz Pilip, Czernicki skutecznie strzelił i wyrównał, Było 1:1, a wkrótce Dyński podwyższył na 2:1. trzeciego gola wbił Ryszard Dworzecki.
Później był czołowym strzelcem w zespole, choć zdobywał tylko po kilka bramek. W 1978 roku świetnie zagrał z Resovią Rzeszów. Dwie bramki w wygranym 2:0 spotkaniu były tylko trzecią częścią dorobku bramkowego (razem 6). A trzeba dodać, że było porównywalnie dużo asystst, może nawet więcej.
W Avii grali wówczas miedzy innymi: Zdzisław Prejbusz, Roman Nowosad, Marek Kostrzewa, Krzysztof Tosiek, Jan Lisiewicz.. Rozkwitał właśnie talent Marka Kostrzewy, który zdobył we wspomnianym sezonie gola mniej, ale już rok później miał ich na koncie 10. Trafił do Górnika Zabrze z którym cztery razy z rzędu był mistrzem Polski i grał w europejskich pucharach. Sylwester Czernicki podjął natomiast grę w Sygnale Lublin, gdzie był też trenerem.
Reporterzy lubelskiej prasy zawsze podkreślali w jego grze mądrość i boiskowy pragmatyzm . Nie biegał bez sensu, nie grał pod publikę. Był skuteczny w tym co robi. Niestety - czasy były takie, że piłkarze na mecze wychodzili z masą kłopotów w głowach.
W książce Jacka Kosierba będącej monografią Avii - "Żółto-niebiescy". Najlepszy sezon to był czas, kiedy sąsiad zza miedzy - Motor Lublin awansował do I ligi. Później jego rolę w zespole przejął Marek Kostrzewa. Ze znakomitym skutkiem, bo przecież wkrótce cztery razy z rzędu zdobędzie tytuł mistrza Polski w barwach Górnika Zabrze. Sam mistrz z pewnością powie, że Czernicki miał na niego dobry mocno-pozytywny wpływ. .
- Był dla nas jak ojciec. Wyciągał nas z podwórka i chciał, żebyśmy grali w profesjonalną piłkę. Przychodził do naszych domów, rozmawiał i przekonywał naszych rodziców, żeby zapisali nas do klubu. Prowadził mnie przez kilka lat w Sygnale. To był człowiek życzliwy, z wyższym wykształceniem. Gdy byłem prezesem Motoru, przychodził na nasze mecze. Może nie zawsze, ale był zawsze, jeżeli tylko zdrowie mu dopisywało – powiedział o Sylwestrze Czernickim po jego śmierci prezes Motoru - Waldemar Leszcz.
+++
Sylwester Czernicki (ur. 30. XII 1951 r.). W połowie lat 80-tych w Sygnale Lublin. Grę w tym klubie łączył z trenowaniem młodych zawodników. Był rok 1988. Nagle juniorzy Sygnału byli najlepsi w województwie. W mistrzostwach Polski zajeli wysokie 5. miejsce. O Czernickim jako trenerze zaczęło być głosno. Równolegle w lipcu 1988 roku do II ligi awansowali piłkarze Górnika Łęczna. Prezes Górnika, który najwidoczniej "nasłuchał" się opowiadań jak to działacze marnowali lubelskie talenty na przełomie lat 60/70, kiedy to gremialnie młodzież zdobywała medale mistrzostw Polski juniorów (Lublinianka, Stal Krasnik, Motor), postanowił sięgnąć po uzdolnionych chłopaków Sygnału Lublin oraz ich trenera. Bo akurat nie po drodze było z teamem beniaminka Grzegorzowi Bakalrczykowi i Jerzemu Dumbalowi. Prezes Jerzy Tyrka załątwił sprawę szybko i miedzy innymi Piotr Wożniak, Mirosław Zagrodniczek czy Andrzej Głowacki - młodzi i zdolni ludzie Sygnału znaleźli się w II-ligowym Górniku Łęczna.
+++
BYŁ TEZ ROK 1983
pilkarz+ ... SŁYNNE mecze lubelskiej piłki @ ROK 1983 * MOTOR Lublin - WISŁA Kraków 3:0, czyli przerwany szlak lubelskiej młodzieży po kolejny medal.
+++
Trafilismy na ciekawy wynik. Mecz juniorów MOTOR Lublin - Wisła Kraków o mistrzostwo Polski juniorow. Motor w walce o wejście do ósemki ćwierćfinałowej trafił na Wisłe Kraków. Gdyby wygrał dwumecz - byłby w grupie finałowej, gdzie zwycięzcy grali o mistrzostwo, a pokonani o III miejsce.
Motor 4 września pokonał faworyzowaną Wisłe Kraków 3:0 . Wszystko było na najlepszej drodze... Ale COŚ się stalo. Bo Motor rewanż przegrał i odpadł - musiała być to więc "dotkliwa porażka".
===
MOTOR Lublin - WISŁA Kraków 3:0 (1:0)
1:0 Mariusz Sulima 20
2:0 Jarosław Góra 54
3:0 Jarosłąw Góra 73
MOTOR: Mirosław Sarzycki, Piotr Kowalski, Roman Rzuchnik (pisownia oryginalna z dziennika, bo sam piłkarz dał się później poznać jako Żuchnik), Dariusz Wyroślak, Krzysztof Szymczak, Mirosław Komar, Tomasz Jasina, Jarosław Góra, Jacek Oleszczuk, Grzegorz Orłowski, Mariusz Sulima (Artur Matys), Andrzejj Bodenko (Tomasz Staniszewski). Grywali też: Caboń, Sidor, Buczkowski, Zmysłowski. Trener: Jarosław Gorgol.
Nie wiemy, co się stało, że Motor "tak odwrotnie" zagrał w rewanżu. Bo później wielu zawodników klasyfikowano wśród wielkich talentów naszej piłki (np. Karwat, Góra, Jasina, Żuchnik). Zdobywali mistrzostwo Polski, grali w reprezentacji i europejskich pucharach, zdobywali awanse i inne wyróżnienia. Ot - ówczesny internet - po prostu! - "się zawiesił". Kurier w bibliotecznych archiwach kończy się z dniem 7 lipca 1983. Tego dnia Lublin odwiedził Władysław Żmuda. trwały żniwa, "niejaki Maniek P. miał chody i mógł załatwić wszystko" - pisał Kurier Lubelski w stylu dzisiejszych newsów. A! Jeszcze notatka podawała, że w europejskich pucharach Lechia Gdański wylosowała Juventus Turyn, Widzew - Elfsborg Boras, Lech Poznań - Atletico Bilbao.
Jednak wynik meczu rewanżowego poznaliśmy:
- Przegraliśmy 0:4 - powiedział nam Roman Żuchnik. A na pytanie, "kto zrobił taką przewagę dla Wisły", padła odpowiedź, która wcześniej podejrzewaliśmy: - Sędzia!.
Ot - takie to były "milicyńskie czasy", po "STANIE milicyńsko-wojennym".
===
retro CIEKAWOSTKI:
* W zespole ŁKS grali Jacek Ziober, Jarosław Bako oraz Juliusz Kruszankin. W lipcu 1983 roku odbyły się dwa turnieje półfinałowe. W pierwszym, rozegranym w Starogardzie Gdańskim, grała Wierzyca, Śląsk Wrocław, Ruch Chorzów oraz Lech Poznań. Drugi turniej odbył się w Łodzi, grały w nim ŁKS, Stal Rzeszów, Wisła Kraków i Jagiellonia Białystok. Łódzki turniej wygrali gospodarze z kompletem zwycięstw, druga była Stal (3 pkt), następnie Wisła i Jagiellonia. W turnieju w Starogardzie, Wierzyca zremisowała z Ruchem Chorzów 2-2 (z Krzysztofem Warzychą w składzie), wygrała z Lechem Poznań 1-0 oraz ze Śląskiem Wrocław 3-1 (z Andrzejem Rudym w składzie). W dwumeczu finałowym dwukrotnie było 2-2, a w karnych wygrali łodzianie 5-3. Natomiast w składzie Stali Rzeszów, która w dwumeczu o trzecie miejsce pokonała Ruch (w Rzeszowie 4-0, w Chorzowie 2-0), był m.in. Dariusz Marciniak.
+++
No a MOTOR? Kilku pilkarzy zauważono - choć przegrali rewanż w Krakowie 0:4. Wisła mimo, ze odrobiła straty z Lublina - medalu nie zdobyła!. Dziennikarze Piłki Nożnej, klasyfikując talenty roku 1985 umieścili w czołowych 10-tkach: Stanisława Karwata, Tomasza Jasinę i Jarosława Górę. Inni osiagali ligowy poziom, grali w I, II, czy III lidze. Zostali trenerami, nauczycielami, dziennikarzami, dziełaczami pilkarskimi.
Klasyfikacja talentów Piłki Nożnej w 1985 roku:
* Bramkarze:
1. Jarosław BAKO / ŁKS
2. Stanisław KARWAT / Motor Lublin
3. Robert SĘK / GKS Katowice
4. Mirosław DRYGAS / Pogoń Siedlce
5. Mirosław DRESZER / Legia Warszawa
* Prawi pomocnicy:
1. Juliusz KRUSZANKIN/ ŁKS
2. Maciej ŚLIWOWSKI / Legia Warszawa
3. Tomasz JASINA / Motor Lublin
4. Grzegorz ŁAZAREK / Lechia Gdańsk
5. Andrzej GÓRALSKI / Zawisza Bydgoszcz
* Środkowi pomocnicy:
1. Andrzej RUDY / Śląsk Wrocław
2. Krzysztof KOŁACZYK / Raków Częstochowa
3. Mirosław BARNAK / Stal Mielec
4. Jarosław GORA / Motor Lublin.
5. Jacek KOT / Zawisza
* Wielu juniorów z 1985 roku grało później w lubelskich klubach. Włodzimierz Kwiatkowski, ktory był talentem jako gracz Hutnika Krakow pochodzi z zamojskiego, Juliusz Kryszankin był trenerem Lewartu Lubartów, Leszek Pisz grał w Motorze Lublin, Dariusz Sajdak grał w Hetmanie i Granicy Lubycza Królewska, natomiast Piotr Nowak "miał" grać w Motorze...
+++
W latach 80-tych Janusz Przybyła grał w Australii. Pojechał tam śladem Leszka Dziełakowskiego.
PRZYBYŁA Janusz
Z Lublina via Warszawa do Australii
Miał zaledwie 13 lat, kiedy pojawił się na stadionie Lublinianki. Przez dziesięć kolejnych lat reprezentował barwy wojskowych, z krótką przerwą na pobyt w Warszawie. Tutaj w 1970 i 1971 roku grał w Legii i Gwardii Warszawa. W Legii zagrał zaledwie w dwóch spotkaniach ligowych, przeciwko GKS-owi Katowice (3:2) w którym wszedł za Lucjana Brychczego i z Górnikiem Zabrze (1:3). Tutaj Janusz Przybyła wszedł za Jana Małkiewicza. Ponieważ Legia wywalczyła wówczas drugie miejsce w lidze, przysługuje mu prawo używania tytułu – wicemistrz Polski.
Oczywiście największą część piłkarskiej przygody spędził w Lublinie.
W 1975 roku na niewielki stadion Avii w Świdniku przyszło ponad 6 tysięcy kibiców. Miały się odbyć derby Lubelszczyzny Avia – Motor. Gospodarze po sześciu kolejnych spotkaniach bez porażki, teraz musieli oprzeć się silniejszemu rywalowi. Jednak to Avia przeważała przez pierwsze 45 minut. Tymczasem gola strzelił Janusz Przybyła z pierwszej udanej akcji Motoru. Ostatecznie mecz, po golu Chachuły zakończył się remisem.
Podobnych bramek Przybyła strzelił w swojej karierze kilkadziesiąt. Był specjalistą od wykańczania akcji będących kontrami po przechwycie piłki. W wielu przypadkach otwierał wynik gry na 1:0, lub też strzelał na wyrównanie. Doskonale rozumiał się na boisku z Wideńskim, toteż często obaj obsługiwali się podaniami i obaj strzelali gole w tym samym meczu. W maju 1976 roku Motor wygrał w Lublinie z Polonią Warszawa 2:0, a gole strzelili: Wideński (12), Przybyła (49). To tylko jeden z przykładów, bo wymienienie wszystkich byłoby dla czytelnika nudne. Zresztą nie było sezonu, w którym Janusz Przybyła nie strzeliłby kilku goli. W sezonie 1978/79 Motor już na inaugurację rozprawił się z Siarką Tarnobrzeg na jej boisku wygrywając 3:0, po golach Krawczyka (24), Mącika (56) i Przybyły (87). Małymi kroczkami utalentowani piłkarze Motoru dorastali do zdobycia historycznego sukcesu – awansu do I ligi.
W 2003 roku Przegląd Sportowy zamieścił rozmowę z Bronisławę Waligórą, słynnym trenerem-chemikiem. Wspominając czas pracy w Lublinie, z Motorem, którego wprowadził do ekstraklasy, nie omieszkał wyróżnić kilku zawodników z którymi „nadawał na jednej fali”:
- Współpraca z Andrzejem Popem, Romanem Dębińskim, Bolesławem Mącikiem i Januszem Przybyłą układała się znakomicie – powiedział dziennikarzowi słynny szkoleniowiec.
PRZYBYŁA Janusz. Urodzony 19 czerwca 1951 roku. Napastnik. Kluby: Lublinianka Lublin (x2), Legia Warszawa, Gwardia Warszawa, Motor Lublin (awans do II ligi), Polonia Melbourne (Australia). Dla Motoru strzelił w I lidze 6 bramek w 31 spotkaniach. Najskuteczniejszy strzelec Motoru w drugoligowych występach klubu – 42 bramki. W Poloni też miał sezon, kiedy strzelił ponad 25 bramek.
|
|
|
|
|
|
|
Dzisiaj stronę odwiedziło już 42 odwiedzający (77 wejścia) tutaj! |
|
|
|
|
|
|
|