Pierwsze zapiski na temat piłki nożnej na
Ziemi Krasnostawskiej..
Pismo „Nad poziomy” (nr 2 str. 1-2, 1923 rok zawierało kącik sportowy. Wiele uwagi poświęciło meczowi piłkarskiemu, jak został rozegrany pomiędzy drużynami szkół średnich Krasnegostawu i Chełma. Krasnostawianie wygrali wysoko 7:0, a bramki strzelili: Kazimierz Laskowski 3, Wolańczyk 3, Szybalski. Pismo zamieściło również notatkę z meczu rewanżowego tych drużyn, rozegranego w Chełmie. Krasnystaw przegrał 1:2, a autor relacji zauważył że miało to miejsce na bardzo kiepskim boisku. Nie uznano bramek dla Krasnegostawu…
„Zapiski Krasnostawskie”
t. IV/ Artur Borzęcki
___________________________________
Rozpoczęło się na kołowrocie...
Pierwszy wołał kolegów na boisko Piotr Zadrąg... Jeździł nawet podpatrywać piłkarzy do Izbicy. Korciło go, żeby grać w Ruchu Izbica.
***
***
Wszyscy piłkarze Startu
===================
1944-1949
***
***
***
WEREMCZUK Mieczysław. Wychowanek Startu. Kluby: Start Krasnystaw. Obrońca w drugiej połowie lat 40-tych. Strzelił gola w prestiżowym, spotkaniu z HKS Victoria Krasnystaw 8 czerwca 1949 roku (9:0). Piłkarz drużyny, która w 1949 roku wywalczyła awans do Klasy A.
WRZESZCZ Antoni (ur.1923). Lewy pomocnik i napastnik. Wychowanek nigdy nie zrzeszonego klubu „Kołowrót”. Później już tylko grał w Starcie Krasnystaw. Filigranowy, błyskotliwy technik. Sprytny, skuteczny w walce jeden na jeden. Uczestnik wielu spotkań ligowych, turniejów i gier towarzyskich. Strzelił dla Startu ponad 100 bramek. Karierę zakończył w wieku 27 lat w 1950 roku.
Piotr Zadrąg
Kiedy rozpocznał Startu Krasnystaw jeszcze nie było
ZADRĄG Piotr. "Sasza”. Już przed wojną był najlepszym sportowcem Krasnegostawu i okolic. Jako uczeń szkoły średniej grywał z wojskowymi. Był piłkarzem o niespożytych siłach. Nie mogło być inaczej, bo był jednym z drużyny trenującej na Kołowrocie.
Wspominał podczas spotkania:
- Trenowaliśmy tam w każdej wolnej chwili. Ja zaczynałem od dyscyplin lekkoatletycznych: biegów, rzutu dyskiem, oszczepem, piłką palantową. Skakałem też w dal, bo do tego nie trzeba było żadnych przyrządów. No i przypatrywaliśmy się wojskowym, którzy mieli już drużyną.
Pan Piotr chodził do szkoły, jako pierwszy z kolegów ukończył gimnazjum i zdobył małą maturę.
Kiedy wybuchła wojna liczyło się tylko przetrwanie. Najgorsze były bombardowania. Chłopcy budowali coś na wzór schronów, były to najczęściej wzmocnione drewnem piwnice. Po jednym z nalotów całkowicie spłonęły rodzinne zabudowania. Rodzina mieszkała w komornem w Krasnymstawie.
Zagadnięty na okoliczność słynnego meczu z Reprezentacją Żołnierzy Radzieckich powiedział:
- Zapamiętałem, że pierwszego gola Rysio Opielak strzelił z mojego długiego podania. I zapamiętałem, że jakiś sołdat krzyczał za linią autową, że mnie zastrzeli, jak jeszcze raz tak zagram. Przez chwilę się nawet przestraszyłem, ale szybko minęło i też strzeliłem gola.
Za najlepszych kumpli z tamtego okresu uznaje: Mikołaja Stasiuka i Józefa Patyka. Przez kilka miesięcy pracował w Izbicy w Klinkierni, ale szybko okazało się, że najpotrzebniejszy jest w domu.
Jego kariera nie trwała długo, ale jeśli pierwszą bramkę dla Startu strzelił Opielak, to pierwszym wielkim talentem błysnął Piotr Zadrąg. To od niego i podglądania i treningu w drużynie wojskowej WKS Krasnystaw, rozpoczął się w ogóle piłkarski sport w mieście.
Po wojnie już, już po meczu z Rosjanami, jako piłkarz Startu grywał niewiele. Do zespołu wchodzili młodsi. Potrafił jednak zaprezentować im swoje umiejętności i klasę. Szkoda, że swojego talentu sportowego nie mógł rozwijać. Najlepsze lata piłkarskiej kariery zabrała mu wojna.
Po wojnie przez wiele lat był sołtysem w Stężycy.
ZADRĄG Piotr „Szasza”. Ur.22 lutego 1918 roku, zmarł 31 lipca 2007 roku).
***
Wysocki Tadeusz
WYSOCKI Tadeusz. Reprezentant Startu w meczu z Jednostką Armii Radzieckiej w 1944 roku. Współzałożyciel klubu i później działacz.
***.
Zbigniew Miarczyński -
po II wojnie przez wiele lat w pierwszym składzie.
***
MIARCZYŃSKI Zbigniew "Murmi". Urodził się w 1923 roku w Krakowie. Liceum w Krasnymstawie ukończył w 1943 roku. W 1939 Niemcy po wkroczeniu do miasta zabierają go jako zakładnika i trafia do obozu pracy „Baudiensttelle 410 in Chodel”. W 1944 roku na Krasnystaw spadają bomby. W wyniku wybuchów ginie jego rodzina. Zniszczony zostaje dom i pozostałe mienie przy ulicy Sikorskiego.
W międzyczasie kończy szkołę podchorążych Armii Krajowej w Namulu i bierze udział w walkach partyzanckich. Ujawnia się w 1945 roku. Rozpoczyna pracę jako robotnik fizyczny w Fermentowni Tytoniu. W 1947 roku przechodzi do pracy w bankowości, gdzie pracuje na różnych stanowiskach – od referenta do dyrektora Oddziału Kredytowego Banku Rolnego. Kończy jednocześnie studia prawnicze na UMCS. Pracę magisterską zalicza na katedrze prawa finansowego. W 1975 roku przechodzi do pracy w Centrali Banku Gospodarki Żywnościowej w Warszawie. Będąc pracownikiem tego banku przechodzi na wcześniejszą emeryturę. W 1990 roku jako członek Komitetu Obywatelskiego zostaje wybrany do Rady Miasta Krasnystaw. Zostaje członkiem zarządu miasta i przez kilka lat pełni funkcję zastępcy burmistrza.
Wielki miłośnik sportu. Grał w piłkę nożną na pozycji obrońcy. Jeden z uczestników słynnego meczu Start Krasnystaw – Reprezentacja Jednostki Armii Radzieckiej, rozegranego 3 sierpnia 1944 roku i uznawanego za pierwszy piłkarski mecz w wyzwolonej Polsce.
***
Ryszard Opielak strzelił pierwszą bramkę...
OPIELAK Ryszard (ur. 1921). Bohater opowieści o klubie "Pierwszy gol". Legendarna postać sportu w Krasnymstawie. Strzelec pierwszego gola na ziemiach wyzwolonych – 3 sierpnia 1944 roku w meczu Start Krasnystaw – Reprezentacja Armii Radzieckiej (6:1). Zdarzenie to opisano w dziesiątkach publikacji prasowych. Człowiek niezwykłej serdeczności, wewnętrznej dyscypliny, szacunku do ludzi. Na dźwięk jego nazwiska zwykle pada odpowiedź: „Fantastyczny kolega, fajny chłopak, wielki sportowiec”.
Grając w piłkę pilnie się uczył. Wyjechał z Krasnegostawu i studiował w Lublinie. Z koleżeńskich przekazów jego przyjaciele z drużyny dowiedzieli się, że zmarł w wyniku powikłań związanych z zatruciem grzybami. Syn Marek Opielak poświęcił się karierze naukowej. Od wielu lat jest wykładowcą na Politechnice Lubelskiej, a w lipcu 2003 roku odebrał w Belwederze nominację profesorską. Jest też wybitnym ekspertem od spraw motoryzacji, ekspertem sądowym, racjonalizatorem i wynalazcą. Jako naukowiec wykształcił rzesze inżynierów.
***
Jeden z bohaterów lat 40-tych Marian Sporysiak (foto).
SPORYSIAK Marian „Kanada”. Napastnik. Kluby: Start Krasnystaw. Z pochodzenia Ślązak. Ożenił się w Krasnymstawie. Czołowy piłkarz lat 40-tych. Wiele znakomitych spotkań rozegrał w 1949 roku, strzelając między innymi gole w meczach z: Naprzodem Izbica 6:1 (1), ZZK Chełm 8:4 (1), Gromem Hrubieszów 3:1 (1), Sygnałem Lublin 6:1 (2). Ogółem w barwach Startu ponad 60 goli. Wyjechał z Krasnegostawu.
***
TERLIKOWSKI Zbigniew. Obrońca. Wychowanek Startu. Kluby: Start Krasnystaw. Uczestnik pierwszego meczu na ziemiach wyzwolonych w sierpniu 1944 roku. Studiował medycynę w Lublinie. Zginął tragicznie w wypadku drogowym w 1948 roku.
***
***
W środku
Jagna Banaszkiewicz. Na pierwszym planie Wojtal.
***
Prezes
Wacław Krzyżan (z zawodu leśnik) z pucharem.
***
O wynikach pisały lubelskie gazety.
***
Z każdym rywalem była pamiątkowa fotografia.
***
Marian Marczak
MARCZAK Marian (ur. 4 września 1923). Napastnik. Wychowanek Startu. Kluby: Start Krasnystaw, Łada Biłgoraj, Spójnia Biłgoraj. W drugiej połowie lat 40-tych wyróżniający się zawodnik w drużynie Startu. Strzelił ponad 40 bramek. Współautor awansu do Klasy B w 1946 roku i Klasy A w 1949. Tego roku wyjechał z Krasnegostawu do Biłgoraja, gdzie grał w Spójni (w jednym ze spotkań w 1951 roku, strzelił 6 z 7 bramek). Karierę zakończył ze względu na stan zdrowia. Pracował jako prezes Spółdzielni Niewidomych w Biłgoraju. Był też prezesem Łady. Zmarł 2 listopada 1979 roku.
Józef Patyk
PATYK Józef „Chapka”. (ur 1925) Bramkarz. Wychowanek Startu. Kluby: Start Krasnystaw. „Chłopak z Kołowrota”. Następca Leszka „Tońko” Tilzera. Skoczny, sprawny, odważny w grze na szesnastce. Stryj czołowego później zawodnika linii ofensywnych Władysława Patyka. Grał w zespole lat 40-tych i 50-tych, należąc do czołowych piłkarzy w mieście.
***
Franciszek Stępkowski i siostra...
STĘPKOWSKI Franciszek „Suchy”, „Suchmen” (ur. 2 kwietnia 1919 roku w Sandomierzu). Obrońca. Kluby: Czarni Lwów. Start Krasnystaw. Uczył się we Włodzimierzu Wołyńskim i Kowlu. Tam też się ożenił. Żona Barbara. Pierwsze dziecko urodziło im się we Włodzimierzu Wołyńskim. W Krasnymstawie osiedlili się przypadkowo, wraz z grupą kolegów (na czele ze Stefanem Gładkowskim). Tutaj urodziły mu się bliźniaki i czwarte dziecko – syn. Współautor pierwszych sukcesów klubu – w 1946 roku (awans do Klasy B) i w 1949 (awans do klasy A). Pracował w Spółdzielni Spożywców „Świt”, Spółdzielni Wytwórczej i Spółdzielni Mieszkaniowej. Miał udział w wybudowaniu wielu bloków mieszkalnych w Krasnymstawie. Zmarł 13 sierpnia 1995 roku. Jeden z twórców klubu piłkarskiego Start. Człowiek legenda powiatowego sportu.
***
Stanisław Matysiak
MATYSIAK Stanisław (ur 4 października 1933 roku). Pomocnik. Wychowanek Startu. Kluby: Start Krasnystaw. Pochodzi z Latyczowa. W Starcie zaczął grać w wieku 17 lat, jako uczeń Liceum Mechanicznego. Występował w pierwszym składzie w latach 1950-1953. Trenerem był wówczas Mieczysław Kacprzak. Jednocześnie uprawiał pływanie osiągając wicemistrzostwo województwa LZS. Jego zdaniem wielki wpływ na rozwój sportu w mieście miała „grupa lwowska” (Dąbrowa-Gładkowski, Stępkowski, Gawlikowski, a także profesorowie uczący w szkołach – Kurek i Szepieta, wybitni nauczyciele i wychowawcy). Przez wiele lat pracownik Fabryki Łożysk Tocznych w Kraśniku, cukrowni, a także POZH i galwanizerni.
***
Duet Wiesław Czwórnóg - Ryszard Żukowski
CZWÓRNÓG Wiesław. Wychowanek HKS Victoria Krasnystaw. Kluby: HKS Victoria Krasnystaw, Start Krasnystaw. Grał w Starcie pod koniec lat 50-tych. Ukończył AWF w Warszawie i pozostał na uczelni pracując w katedrze lekkoatletyki. Uczestnik olimpiady w Moskwie jako trener lekkoatletki Urszuli Włodarczyk. Mieszka w Warszawie, ale coraz częściej przyjeżdża do rodzinnego miasta.
ŻUKOWSKI Ryszard. Wychowanek Startu, brat Czesława Żukowskiego. Grał krótko. Postawił na naukę. Ukończył Politechnikę.
***
Lata 1950-1959
Pierszy od lewej kapitan klubu Stępkowski. Trzeci z lewej, pierwszy trener Startu Krasnystaw - Mieczysław Kacprzak.
***
Grali w jasełkach.
***
lecz potrafili też śpiewać.Wysocki1, Tilcer, "Anio" Szewczyk, Wysocki2.
TILZER Stanisław „Tońko” (ur. 1924). Bramkarz. Kluby: Start Krasnystaw. Pochodził ze wsi pod Lwowem. W Krasnymstawie znalazł się w 1939 roku i mieszkał na ulicy Lwowskiej. W 1944 roku zgłosił się do klubu i powiedział, że chce stać na bramce. Wysoki, bardzo sprawny bramkarz przełomu lat 40-tych i 50-tych. W wielu ważnych spotkaniach był prawdziwą ostoją drużyny. Najlepszy bramkarz lat 40-tych. Współautor awansu klubu do Klasy B w 1946 roku i Klasy A w 1949 roku. Podczas meczu w Białej Podlaskiej podczas którego został skopany, chciał przerwać karierę. Pracował w jajczarni?. Zmarł w 2000 roku?
SZEWCZYK Kazimierz „Anio”. Wychowanek Startu. Kluby: Start Krasnystaw. Piłkarz zespołu, który w 1949 roku zdobył drugi awans (wcześniej do Klasy B) w historii – do Klasy A. Rozgrywający, lider drużyny. Potrafił jednym podaniem otworzyć napastnikom drogę do oddania strzału. Zaskakująco i celnie strzelał. Otrzymywał wiele propozycji gry w wyższych ligach, lecz odrzucał je.
***
Franciszek Bucht "Złota nóżka".
Franciszek BUCHT. "Złota nóżka”Urodził się w 1925 roku. Obrońca. Pseudonim „Złota nóżka”. Wychowanek Startu. Kluby: Start Krasny-staw. Dokładnie 309 spotkań piłkarskich w barwach Startu. Ten wynik mówi wszystko. Przez wiele lat niezastąpiony w podstawowym składzie. Jeden z tych, którzy „pisali” pierwsze lata historii klubu. Był w składzie zespołu, który w 1949 roku wywalczył awans do Klasy A. Zdyskwalifikowany dożywotnio w 1954 roku za uderzenie sędziego w meczu z Kolejarzem Lublin.
Już sam fakt, że uderzył arbitra świadczy o charakterze tego zawodnika. Nie uznawał kompromisów. Nie był mięczakiem. Grał bardzo twardo, czasem na pograniczu faulu i dzięki temu był skuteczny w walce. Był za to często napominany, a ponieważ nie było jeszcze kartek, scysje z „inaczej myślącymi” trwały latami.
***
Pierwszy gol
Wszystko się rozwaliło
1954. Sądny rok. Wielka próba dla piłkarzy i działaczy. Niewiele klubów piłkarskich w Polsce, a może nawet i na świecie ma w swojej historii taki okres, taki rok, takie zdarzenia... Trudno nawet chronologicznie przytaczać w pamięci poszczególne mecze... Bo to co wydarzyło się podczas spotkania Ogniwo (tak, tak, politycy zadecydowali, że kluby mają nosić nazwy z nominacji związkowych, nasz Start był nadal Ogniwem) – Kolejarz Lublin, rozegranego 11 lipca, położyło się cieniem na wszystkim co było dobre i szczytne w historii sportu powiatu Krasnystaw i samym mieście.
Po kolei.
Start rozgrywał spotkanie ligowe, na które delegowano sędziego Wilgusiaka z Lublina. Arbiter był tego dnia w marnej formie i wydawał decyzje nie licujące z rangą meczu. Z każdą minutą za liniami bocznymi rosło napięcie wśród kibiców. Piłkarze również tracili nerwy. Sędzia tymczasem nic sobie nie robił z przestróg, inwektyw i nadal popełniał gafy. Gra się zaostrzyła do granic bezpieczeństwa.
Z reporterskich badań wynika, że już 13 lipca boisko w Krasnymstawie zostało zamknięte. Kilka tygodni po meczu do Krasnegostawu zjechała Wysoka Komisja Związku Piłkarskiego i Wojewódzkiego Komitetu Kultury Fizycznej, która przeprowadziła śledztwo i dokonała na piłkarzach sportowego sądu kapturowego.
Dokładnie 15 sierpnia, a więc ponad miesiąc od meczu komisja zakończyła śledztwo, a w Sztandarze Ludu ukazał się ukazał się pełny komunikat dotyczący ...chuligańskich wybryków w rezultacie, których w ordynarny sposób pobito sędziów.
Oto jego pełna wersja.
Komisja Sportowa WKKF po dochodzeniu orzekła:
„W związku z zajściami na boisku podczas zawodów, po śledztwie stwierdzono, że Rada Koła Sportowego Ogniwo Krasnystaw w składzie: Czesław Fornal, Wacław Potempski, Ryszard Targoński i Piotr Pawłowski, przygotowała po zawodach zabawę, wskutek czego w bufecie w czasie zawodów znajdowały się napoje alkoholowe (wódka, wino, piwo). Komisja nie zabezpieczyła porządku, nie było porządkowych z opaskami. Komisja nie zapewniła ochrony sędziom, a biernym zachowaniem ułatwiła chuliganom pobicie sędziów. Za to przewinienie karze: - członków koła Czesława Fornala, Wacława Potempskiego, Ryszarda Targońskiego i Piotra Pawłowskiego – na 3 lata dyskwalifikacji (bieg kary od 11 lipca 1954 do 10 lipca 1957, zawodnika KS Ogniwo Krasnystaw Franciszka Buchta za czynne zniesławienie sędziego bocznego i słowne zniesławienie sędziego głównego – dożywotnią dyskwalifikacją, zawodnika Jana Basińskiego – za słowne zniesławienie sędziego głównego – na 3 lata dyskwalifikacji (bieg kary od 10 lipca 1954 do 9 sierpnia 1957), pozostałych zawodników biorących udział w zawodach: Stanisława Tilzera, Franciszka Stępkowskiego, Bogdan Tomasia, Kazimierza Szewczyka, Wiesław Czwórnoga, Stanisława Dobosza, Mieczysława Kociubę, Tadeusza Zieleńczuka i Witolda Kulawiaka – surową naganą z ostrzeżeniem za bierną postawę podczas zajść oraz nie udzielenie sędziemu pomocy. Komisja pozbawia także kapitana drużyny Kazimierza Szewczyka funkcji kapitana drużyny na 3 lata. Komisja nakazuje karnie rozegranie pozostałych spotkań Ogniwa Krasnystaw na boiskach rywali. Komisja wysyła też skargę na szefa Powiatowego Komitetu Kultury Fizycznej Józefa Pilipczuka do Wojewódzkiego Komitetu Kultury Fizycznej o pociągnięcie go do odpowiedzialności dyscyplinarnej
***
***
Tadeusz Zieleńczuk
ZIELEŃCZUK Tadeusz. Wychowanek Startu Krasnystaw. Napastnik. Kluby: Start Krasnystaw (x2),Ogniwo Krasnystaw, Ogniwo Lublin, Lublinianka Lublin. Jeden z najlepszych piłkarzy w historii klubu, powiatu Krasnystaw i województwa lubelskiego w latach 50-tych. W 1954 przeszedł do Lublinianki, wrócił w 1958. Dla Startu strzelił 147 bramek. W pierwszej połowie lat 60-tych bombardier numer 1 w zespole. Zdarzało się, że w jednym spotkaniu wbijał po kilka goli. Przykłady: z Hetmanem Zamość w 1961roku 8:0 (3 bramki),), z KS Szczebrzeszyn w 1961 roku 13:1 (4 bramki), Z KS Technik Zamość w 1962 roku 6:3 (3 bramki), z KZ Chełmianka w 1964 roku 7:1 (4 bramki). Król strzelców Klasy Okręgowej (IV liga) w sezonie 1962/63 z 26 bramkami na koncie.
Sportowiec wszechstronny, z powodzeniem uprawiał siatkówkę i tenis stołowy. Dla wielu kibiców pamiętających jego lata świetności, uchodzi za najlepszego sportowca w historii sportu w naszym mieście.
***
Witold Kulawiak w barwach Hetmana Zamość (stoi 2 z lewej)
KULAWIAK Witold („Dziadek”). W barwach Startu 112 bramek. W spotkaniu z Lublinianką w Lublinie (Start wygrał 9:1)zdobył gola wprost z kornera. Strzelał też dla Lublinianki i Hetmana, między innymi w meczu towarzyskim Hetmana z Legią Warszawa w Zamościu (3:5) w 1956 roku (gol w 13 minucie gry). W spotkaniu Startu z Roztoczem Szczebrzeszyn w 1961 roku (13:1) wbił 4 bramki. Tego roku strzelał też gole w meczach z: Tomasovią w Tomaszowie 6:0 (2), Technikiem w Zamościu 3:2 (1), Hetmanem Zamość 8:0 (2), LZS Łabunie 3:1 (1), Tomasovią w Krasnymstawie 8:2 (2), Avią Świdnik 2:3 (1), Wisłą Puławy 5:2(1). Na przełomie lat 50-tych i 60-tych, stworzył najlepszy w historii klubu duet napastników z Tadeuszem Zieleńczukiem.
***
Zbigniew Piróg
PIRÓG Zbigniew (urodzony 31 grudnia 1931 roku, ale zapisany w urzędzie jako urodzony 12 czerwca 1932 roku). Zapewne jedyny piłkarz Startu, który ma dwie daty urodzenia. Wychowanek Startu. Kluby: HKS Victoria Krasnystaw, Start Krasnystaw. Grał na przełomie lat 40-tych i 50-tych. Jeden z najzdolniejszych piłkarzy młodego pokolenia w drugiej połowie lat 40-tych. Trenował pod okiem trenerów Tadeusza Forysia (później trener kadry narodowej) i Kazimierza Górskiego (później trener kadry narodowej). Ukończył Gimnazjum Ogólnokształcące w Krasnymstawie i Szkołę Budownictwa w Lublinie. Pracował w Krasnymstawie w Powiatowej Radzie Narodowej i firmach budowlanych. Zaprojektował budowę trybun na stadionie Startu. Projektował też miejscowe osiedla mieszkaniowe (Chmielna I Chmielna II). Od 1990 roku na rencie. Był radnym Rady Miejskiej w latach 1990-1994.
***
***
W latach 50. nie był chwilowo Startu Krasnystaw w tabelach. Było Ogniwo Krasnystaw, była Sparta Krasnystaw...
***
Startu nie było do 1957. Zieleńczuk i Kulawiak mogli grać w innych klubach.
***
"Skrzydła z Krasnegostawu ratują Lublininka" - pisano w lubelskiej prasie mówił Witold Miszczak.
***
1959/ Klasa A (IV poziom rozgrywek)
1. Łada Biłgoraj
2. Czerni Dęblin
3. Avia Świdnik
4. Unia Hrubieszów
5. Lublinianka II
6. Podlasie Biała Podlaska
7. Chełmianka Chełm
8. Wisła Puławy
9. Lewart Lubartów
10. Sygnał Lublin
11. Start Krasnystaw
12. Gwardia Lublin
_______________________________
LATA 1960-69
***
Maraian Wiśniewski
W każdym klubie są osoby niezastąpione. Zwykle wiedzą o wszystkim co się w nim dzieje. Jednak myli się ten, kto myśli, że są to urzędnicy lub prezesi. To są zwykle gospodarze. Sprzątają szatnie i boisko, pilnują strojów i piłek, dbają o klubowe zaplecze. Zwykle to do nich kierują pierwsze kroki dziennikarze chcący się dowiedzieć aktualności z klubu. Pomogą kibicom, gdy trzeba przemycić na stadion piwko lub flaszeczkę.
Jednym z najpowszechniej wspominanych ludzi związanych ze Startem jest właśnie gospodarz – słynny „Mariańcio” czyli Marian Wiśniewski. Zdaniem piłkarzy i działaczy był najzagorzalszym kibicem klubu, obecnym na każdym meczu. Przez wiele lat pełnił przykładnie funkcję gospodarza, dbał o wszelkie dobra materialne potrzebne drużynie. Przeżywał każdy mecz emocjonalnie, niemal tak jakby uczestniczył w grze.
Marian „Mariańcio” Wiśniewski pochodził z Lwowa. Później los rzucił go do Bytomia, by na stałe zamieszkać w Krasnymstawie. Był kuśnierzem i przede wszystkim uczciwym, lubianym, oddanym klubowi działaczem.
O jego przywiązaniu do Startu, oraz zdarzeniach z tym związanych do dzisiaj krążą po mieście wręcz legendarne anegdoty, za zdarzenie z podróży na obóz do Narola, kiedy to żuk z ekipą Startu przewrócił się na zakręcie i wpadł do rowu uchodzi za najbardziej dramatyczne w historii klubu (czytaj w kalendarium – za rokiem rok, sezon za sezonem). Przekleństwo „Noo, jojno!” po niewykorzystanej przez piłkarza szansie, jest kojarzone wyłącznie z jego osobą.
Wspomina Stanisław Karpiński:
- Mariańcio poza Startem kibicował jeszcze dwóm innym drużynom piłkarskim: Pogoni Lwów i Polonii Bytom.
***
Stanisław Stojański
STOJAŃSKI Stanisław. Bramkarz. Wychowanek Startu. Kluby: Start Krasnystaw. Obdarzony kocią zwinnością i niesamowitym refleksem, bronił strzały z kilku metrów. Jeden z najlepszych bramkarzy w historii klubu. Grał w latach 50-tych. Przez pewien czas był trenerem Startu?
***
Maciej Barański
BARAŃSKI Maciej. Napastnik. Wychowanek Startu. Kluby: Start Krasnystaw. Czołowy napastnik przełomu lat 50-tych i 60-tych. Współautor awansu do Klasy A w 1962 roku i III ligi w 1963 roku. Wystąpił w 8 spotkaniach tych ostatnich rozgrywek. Zdaniem kolegów z drużyny jeden z najbardziej utalentowanych zawodników w historii klubu. Obdarzony intuicją „łowcy goli” na poziomie najlepszego okresu Gerda Muellera. Niestety, „charakterek” miał nie tylko do piłki, ale i do uciech życia. Talent rozmienił poza arenami sportowymi. Strzelił pamiętną bramkę w Tomaszowie, która zablokowała Tomasovii awans. Zmarł w wieku 56 lat.
***
Dariusz Świech i Janusz Hernik
***
Pierwszy gol
złote lata 60-te
1960. ...Znakomity czas w dziejach Startu to pierwsza połowa lat sześćdziesiątych. W tym okresie do najlepszych piłkarzy Startu należeli: Skotarski, Roman Gołąbek, Kaczmarski, Bombolewski, Zieleńczuk, Bobryk, Kołcz, Olech, Smolira, Więsyk, Matraszek, Zdun, Wiśniewski, Szewczak, Kożuszek, Kokotowski, Kobylański, Patyk i wielu innych. Zespół trenował między innymi Janusz Hernik. Przez pewien czas szkoleniowcem był też Leszek Steinmetz, ten sam który z wiejskiego Ruchu Izbica zrobił klub dorównujący klasą najmożniejszym firmom piłkarskim w regionie...
1961. Wiosną piłkarze musieli grać dwie rundy – mecze i rewanże. Piłkarze Startu występowali nadal w klasie „B” zazdroszcząc miasteczkom podobnej wielkości, siedzibom powiatów jak, Biłgoraj, czy Hrubieszów, zdobytej wcześniej pozycji, mianowicie walki z tak dobrymi zespołami jak Stal Kraśnik, Motor Lublin, Avia Świdnik i Hetman Zamość. Klątwa roku 1954 nadal ciążyła nad piłkarskim sportem w Krasnymstawie. Nikt nie potrafił przełamać narastającego „kompleksu odrzucenia” naszych zawodników przez piłkarskie bractwo Lubelszczyzny.
Kibice nieco się dziwili, bo Dariusz Świech, nauczyciel z Krasnegostawu trenował Unię Hrubieszów, która grała w klasie wyższej niż Start. Tymczasem w Starcie szkoleniem zajął się Janusz Hernik.
Niemniej i w Starcie powoli „kroił” się team mogący wkrótce odnieść awans do elity wojewódzkiej. Pełnią talentu błyszczała gwiazda – kto wie? – czy nie najlepszego sportowca w historii Startu Krasnystaw Tadeusza Zieleńczuka
Kibice nieco się dziwili, bo Dariusz Świech, nauczyciel z Krasnegostawu trenował Unię Hrubieszów, która grała w klasie wyższej niż Start. Tymczasem w Starcie szkoleniem zajął się Janusz Hernik.
Niemniej i w Starcie powoli „kroił” się team mogący wkrótce odnieść awans do elity wojewódzkiej. Pełnią talentu błyszczała gwiazda – kto wie? – czy nie najlepszego sportowca w historii Startu Krasnystaw Tadeusza Zieleńczuka.
Tego roku strzelił on rywalom w meczach mistrzowskich, towarzyskich i innych 28 goli. Znakomicie współpracował z Sierpińskim, Kulawiakiem, Patykiem i Szewczakiem. Niestety, oprócz znakomitych spotkań, jak choćby z LZS Łaszczów 12:0 (Patyk 5, Okoński 3, Szewczak 2, Zieleńczuk, Kulawiak), Chełmianką II 5:3 (Zieleńczuk 3, Szewczak, Stasiuk), Wisłą Puławy 5:2 (Patyk, Zdunek, Kulawiak, Sierpiński, Szewczak), Start przegrał wiele spotkań, a szczególnie bolały porażki z Ruchem Izbica. Oto bowiem na cztery rozegrane tego roku mecze Ruch – Start, ani razu nasi nie wygrali, a wyniki były szokujące: 1:8 (gol Korszla), 2:5 (Zieleńczuk, Korszla), 3:12 (kronikarz z żalu pewnie nawet zapomniał kto wbił dla naszych gole), oraz 1:2 (Basiński). Ten mecz rozegrano jako ostatni w rundzie jesiennej sezonu 1961/62.
W czerwcu Kawalerowie ponownie zmierzyli się z „Żonkosiami” gromiąc ich 6:3 i dając dobitnie do zrozumienia, że małżeństwa nie za bardzo służą piłkarskiej formie. Inny mecz okolicznościowy rozegrano 9 września 1961 roku. Krasnystaw gościł zespół ALL STARS, a więc reprezentację Lublina. Przegrał 2:7, a gole dla naszych strzelili: Tadeusz Zieleńczuk i jeden z obrońców gości ze strzału samobójczego.
***
Start w koszulkach w pionowe paski. Stoja od lewej: Kowalczyk (zasłoniety), Kluch, Kulawiak,Roman Gołąbek, Błądkowski, Zieleńczuk. Klęczą: Szewczak, Kołcz, Patyk, Stojański, Sędzia Gawlikowski.
Pierwszy gol
Obóz w Nieliszu
Józef Zaprawa występował w Starcie w pierwszej połowie lat 60-tych. Po ukończeniu Technikum Rolniczego rozpoczął pracę w Powiatowej Radzie Narodowej, w wydziale rolnictwa. Jednocześnie trenował pod okiem, miedzy innymi Janusza Hernika i Czesława Żurawskiego. Tego drugiego zapamiętał z pasji z jaką oddawał się pracy. Był aż do przesady zwolennikiem ciężkiego treningu, najczęściej w terenie. Był takim lokalnym „katem”. Jego forsowne przebieżki w izbickich lasach zapamiętali wszyscy piłkarze tamtego okresu. Jednostka treningowa składała się z przebiegnięcia kilku do kilkunastu kilometrów i pomysłowych ćwiczeń gimnastycznych w plenerze. Co ważne, trener wobec siebie nie stosował żadnej taryfy ulgowej.
Wspomina:
- Mieliśmy jechać na obóz treningowy do Narola, albo Krasnobrodu (?) i klub przysłał pismo do mojego szefa informujące o tym, że mam uczestniczyć w obozie. Szef wydziału mgr inż. Józef Stryjek, nie był miłośnikiem piłki i od razu powiedział, że on takiego pracownika nie chce. Czas był jednak taki, że musiał się zgodzić.
Sama podróż na obóz miała swoją historię.
- Jechaliśmy żukiem. Siedzieliśmy na zwykłych krzesłach. Na jednym za zakrętów doszło do przemieszczenia się krzeseł i samochód się najnormalniej przewrócił. Nikomu nic się nie stało, ale gospodarz klubu „Mariańcio” Wiśniewski gdzieś rozciął sobie kawałek skóry na twarzy. Doktor Tadeusz Bis, który jechał z nami chciał go „sprawdzić”. Ułożył Mariańcia na poboczu, mrugnął do nas konfidencjonalnie i powiedział, że będzie ratował innych, bo Mariańcia to nie da się już wydrzeć śmierci... Rany, jak on się wtedy darł. Do dzisiaj pamiętam ten wrzask.
Józef Zaprawa zapamiętał też walkę z zawodnikiem Ruchu Izbica Marianem Wdowiakiem.
- To był typ obrońcy, którego mogła minąć piłka, ale piłkarz nigdy. Straszny kosiarz, a o jego brutalnej grze już wówczas opowiadano w powiecie. Przed meczem z Ruchem w Izbicy, normalnie poprosiłem go, że grał fair... Gdzież tam, już jedno z pierwszych starć, zwaliło mnie z nóg. Puściłem soczystą wiązankę o jego kulturze itp., nawet nie pamiętam co krzyczałem. Po tych słowach na boisko wpadły jakieś „ni to kobitki - ni to baby” i dawać mnie atakować. Myślałem, że mnie podrapią pazurami!
Po kilku latach gry, Józef Zaprawa podjął pracę w komendzie powiatowej, gdzie pracował do emerytury w wydziale ruchu drogowego. Musiał zrezygnować z uprawiania futbolu.
***
***
Na mecz do Izbicy przyjadą "wiziwody".
***
Boisko w Izbicy – lata 60-te…
Pierwszy gol
Super – Tadeusz…
Bezsprzecznie gwiazdą tego maratońskiego sezonu (ponad 40 rozegranych meczy), był Tadeusz Zieleńczuk. Nie ustępowali mu wiele: Patyk, Szewczak, Kulawiak, Basiński, Sierpiński, Gołąbek i Zdun.
W czerwcu 1961 roku kibice i piłkarze Startu Krasnystaw, podobnie jak setki tysięcy im podobnych pasjonowali się także eliminacjami do Mistrzostw Świata, które w 1962 roku miały się odbyć w Chile. Trener Ryszard Koncewicz „Faja”, oraz kapitan związkowy Czesław Krug zmontowali akurat niezły skład, który miał poważne notowania w Europie, szczególnie po wygraniu w Warszawie ZSRR 1:0 po golu z karnego Eugeniusza Pola (pokonał samego Jaszyna). A Rosjanie byli wówczas mistrzami Europy. Przeciwnikiem Polski w walce o bilet do Chile byli Jugosławianie. Polacy przegrali w Belgradzie 1:2 i wydawało się, że w rewanżu są w stanie odrobić stratę. Jednak wszelkie marzenia prysły już w 45 sekundzie gry, kiedy to Galić otworzył wynik meczu. Stać nas było tylko na wyrównanie (Jan Schmidt 29). Nie było barażu ze zwycięzcą strefy Azjatyckiej i eskapady do Chile, gdzie nasi rywale zajęli wysokie 4 miejsce ulegając w małym finale gospodarzom 0:1.
Oczywiście kibice w Polsce mogli się pasjonować mistrzostwami w Chile za pośrednictwem radia i prasy. I pasjonowali się.
Start w Klasie B wywalczył drugie miejsce. Działacze klubu rozpoczęli próbę zdobycia Klasy A przy zielonym stoliku. Zinterpretowali regulamin rozgrywek po swojemu i wysłali skargę do Polskiego Związku Piłki Nożnej w Warszawie na Okręgowy Związek Piłki Nożnej w Lublinie. Skarga dotyczyła regulaminu awansu i spadku z Klasy A. Zarząd Startu uważał, że Start jako druga drużyna Klasy B powinien awansować do Klasy A kosztem Orląt Radzyń, które powinny być zdegradowane. Dziennikarze i działacze uznali, że skarga ma małe szanse powodzenia. I w istocie tak było! Start mimo niezłego sezonu nie zdobył awansu. Nie ulega jednak wątpliwości, że działacze i piłkarze odzyskali już wigor i chęć rywalizacji z najlepszymi w województwie.
Pierwszy gol
Zielone stoliki…
Występy Startu w Klasie B tym razem przynosiły kibicom i działaczom pełną satysfakcję. Po zakończeniu sezonu nie musieli słać skarg na OZPN do centrali i po swojemu interpretować regulaminów, aby wywalczyć awans. Stał się faktem bezspornym. Nawet w partyjnym Sztandarze Ludu ukazał się sążnisty artykuł pt. „Awans Startu Krasnystaw”, a trzeba nadmienić, że wówczas rzadko pisywano o lokalnych drużynach w prasie. „Po kilkuletniej przerwie 10-tysięczny Krasnystaw doczekał się awansu do Klasy A” – pisał dziennik. – Awans wywalczyli następujący piłkarze: Truszyński, Gołąbek, Kowalczyk, Kluch, Kołcz, Okoński, Zieleńczuk, Patyk, Szewczak, Kulawiak, Kożuszek. Trenerem zespołu jest Janusz Hernik”. Trener zaznaczył, że zawodnicy trenowali solidnie trzy razy w tygodniu, oraz podkreślił pomoc zakładów pracy: Fermentowni Tytoniu, PKS-u, Zakładów Przemysłu Terenowego Materiałów Budowlanych, PZGS-u, Jajczarni, Spółdzielni Mleczarskiej i Spółdzielni Ogrodniczej. Warto nadmienić, że wiosną grano ciurkiem obie rundy rozgrywek, gdyż polskie piłkarstwo przechodziło na europejski system rozgrywek jesień-wiosna.
Pierwszy gol
Święte wojny Koziarzy z Woziwodami…
Lata 60-te to także czas kapitalnej rywalizacji Startu z Ruchem Izbica. Mecze derbowe pomiędzy tymi zespołami gromadziły po kilka tysięcy kibiców wyzwalając wśród nich wielkie emocje. Przebieg poszczególnych spotkań był dramatyczny, wiele z nich było przerywanych ze względy na zachowanie piłkarzy i kibiców. Lokalne dzienniki kreowały te spotkania jako „święte wojny”, toteż kiedy zbliżał się termin rozgrywki, w Krasnymstawie i Izbicy mobilizowano dodatkowe siły, aby pokonać rywala.
Tłumu miłośników piłki na stadionach powodowały to, że Krasnystaw wymierał, a milicja notowała gwałtowny wzrost kradzieży. Po prostu, złodzieje buszowali po opustoszałym miasteczku bez przeszkód. Kibice natomiast zawsze gotowi byli przyszykować wobec przeciwników nowe przezwiska itp. Chodziło o to, żeby podgnębić rywala psychicznie. Krasnostawianie wołali na wszystkich ludzi z izbickim rodowodem „koziarze”. Miał to być przytyk wobec faktu, że osada słynęła z hodowli kóz. Przeciwnicy nie byli im dłużni i miastowych szybko obwołano „woziwodami”. Faktycznie, większość mieszkańców miasteczka zaopatrywała się w wodę z jeżdżących po ulicach samochodów. Tak więc mecze pomiędzy „koziarzami” i „woziwodami” z biegiem lat stawały się wydarzeniem nie tylko powiatowym, bo przyjeżdżali na nie ludzie futbolu z odległych gromad i powiatów województwa lubelskiego.
Swoją drogą, to szkoda, że w herbie klubu Izbica nie ma kóz, a Startu Krasnystaw beczkowozów. Przecież w wielkich klubach, na przykład angielskich aż roi się od podobnych porównań. Piłkarze Derby County od zawsze byli „baranami”, których mają zresztą w herbie. Tottenham to „koguty”, gracze Manchester City są „obywatelami”, Newcastle United „srokami”, Wolverlampton „wilkami”, a Southamptom „świętymi”. Gdyby upowszechnić w krajowym wydaniu podobną modę, nasi „koziarze” i „woziwody” z pewnością byliby w czołówce prześmiewczych porównań.
Krasnystaw był miastem woziwodów. Jesienią 1963 roku Start występował więc w klasie „A”, grając między innymi z takimi zespołami jak: Podlasie Biała Podlaska, Unia Hrubieszów, Stal Kraśnik, Technik Zamość, Lublinianka, Gwardia Lublin, Chełmianka, Orlęta Radzyń, Janowianka, Avia II i Lewart Lubartów. Pokonał Gwardię Lublin 2:0 (gole Zieleńczuka), Technika 6:3 (Zdunek 3, Zieleńczuk 2, Bombolewski) czy Chełmiankę 3:0 (Zieleńczuk, Bombolewski, Kozyrski), Stal Kraśnik 1:0 (Zieleńczuk). Sezon mógłby nawet uznać za udany, gdyby nie porażka w ostatnim meczu 18 listopada 1962 roku z Ruchem Izbica 3:4. Już sam wynik świadczy o poziomie emocji i dramaturgii przebiegu zawodów. Pomimo znakomitej formy napadu Startu, mimo dwóch fantastycznych bramek Ryszarda Bombolewskiego i jednej Tadeusza Zieleńczuka, piłkarze zeszli z boiska pokonani.
Zajmowali 8 miejsce w tabeli Klasy A, co nie wróżyło beniaminkowi wielkich emocji w wiosennej części rozgrywek. Liczono, że bez problemów utrzyma się w tej klasie.
Pierwszy gol
Tymczasem...
Tymczasem trenerem piłkarzy Startu jest nadal Janusz Hernik. A drużyna znakomicie radzi sobie w rozgrywkach A-klasy. Nikt już nie myśli o spadku, a co odważniejsi mówią o awansie do III ligi. Już przed rozgrywkami Start rewanżuje się Ruchowi Izbica za porażkę z jesieni 3:4 i wygrywa towarzysko 2:1 po golach Bombolewskiego i Smoliry. Mecz towarzyski, ale ma swoje „działanie” psychologiczne. Po przegranej z Motorem przychodzi 7:1 z Podlasiem Biała Podlaska, a koncert gry całej drużyny finalizują bramkami: Zieleńczuk 2, Szewczak 2 Więsyk 2 i Bombolewski. Znakomicie współpracują ze sobą formacje ofensywne, a Zieleńczuk i Szewczak potrafią grać na pamięć. 5 maja Start wygrywa ze Stalą Kraśnik 2:1 a łupem bramkowym dzielą się Szewczak i Zieleńczuk. To już tradycja – niemal w każdym meczu strzelają po bramce. W Chełmie, w meczu z Gwardią (2:0) obie bramki są dziełem Zieleńczuka, ale z Technikiem Zamość Szewczak wbija 2 gole, a Zieleńczuk jednego. 26 maja mecz z Ruchem Izbica w Izbicy. Rewanż za porażkę z jesieni. Rewelacyjna gra napadu i Start wygrywa 3:1 (Zieleńczuk, Szewczak, Bombolewski). Start niespodziewanie otrzymuje szansę awansu. Zwiększa ją zwyciężając sensacyjnie Lubliniankę 1:0 po niecodziennym golu Szewczaka, który strzałem z 40 metrów pokonuje Kurpanika.
W Lubliniance Ib gra kilku zawodników z pierwszego składu, którzy kilka miesięcy wcześniej rozgromili Ruch Chorzów w towarzyskiej grze na Wieniawie 5:1 (Ruch z Pietrkiem, Wyrobkiem, Bemem, Nierobą i Faberem na czele). Przed ostatnim meczem z Lewartem Lubartów pokazuje się Władysław Patyk, który strzela bramki w meczach z Orlętami (2:1) i Janowianką (2:2). Koniec rozgrywek zapowiada się fascynująco, bo wygranie z Lewartem Lubartów daje promocję do III ligi. W mieście i klubie pełna mobilizacja. Kibice najbardziej liczą na gwiazdy zespołu: bramkarza Osińskiego, obrońcę Romana Gołąbka, a także napastnika Tadeusza Zieleńczuka. Czy piłkarze wykorzystają swoją życiową szansę? Czy Zieleńczuk ponownie pokona bramkarza rywali? Te pytania zadawano sobie wszędzie, gdzie futbol w jakimś stopniu łączył zainteresowania – w miejscach pracy, w barach, pijalniach piwa, na treningach sportowców, w szkołach i urzędach.
Tymczasem doskonale przygotowani do gry piłkarze Hernika nie dają szans Lewartowi gromiąc go 3:0 po bramkach Zieleńczuka, Szewczaka i Kołcza. Awans staje się faktem i zaraz pojawia się pytanie – czy sprostamy temu wyzwaniu?
W ferworze radości z historycznego sukcesu zapomniano o tym, jakie ten sukces niesie za sobą konsekwencje.
Jesienią 1963 roku działacze uznali, że trzeba wzmocnić zespół, aby nie przyniósł wstydu miastu na wojewódzkiej arenie piłkarskiej. W roli trenera zatrudniono Czesława Żurawskiego, byłego gracza Lublinianki. Zgłoszono go nawet jako ewentualnego zawodnika. Wraz z nim przybył utalentowany bramkarz Stanisław Matraszek z Motoru Lublin. Kadrę uzupełniał kierownik drużyny Jerzy Kilian.
Pierwszy gol
Trzecia liga po raz pierwszy
Pierwszy mecz w Lidze Okręgowej Start rozpoczął w następującym składzie: Matraszek, Gołąbek, Kowalczyk, Bobryk, Kołcz, Olech, Smolira, Zieleńczuk, Więsyk, Patyk, Zdun. Trener Żurawski o „rezerwistach” z Lublinianki II wiedział wszystko i opracował właściwą taktykę. Presja przez 90 minut gry i odważne ataki w polu karnym. Sensacja – Start pokonuje Lubliniankę 2:1 po bramkach Zieleńczuka i strzale samobójczym Pisuli.
Tego dnia w Krasnymstawie mówiło się tylko o meczu u z Lublinianką. Było święto i marzenia o kolejnych wielkich festynach piłkarskich.
Inne wyniki rundy jesiennej: 2:2 z Avią Świdnik, 1:0 z Ładą Biłgoraj, 0:3 z Wisłą Puławy, 0:1 z Tomasovią Tomaszów Lubelski. To były spotkanie rozegrane w Krasnymstawie. Start zdobył niewiele punktów i przyszłość w okręgówce (III lidze?) nie rysowała się różowo.
Były jeszcze derby, 14-te już z kolei z Ruchem Izbica. Dramat! Start zremisował 1:1 a bramkę strzelił Kokotowski.
Po zakończeniu jesiennej rundy działacze mieli już tylko jeden problem – kim wzmocnić skład aby uratować byt w lidze.
Pieszek i Dworakowski z Motoru Lublin, oraz Mrozik z LZS Milejów - to gracze, którzy wzmocnili Start wiosną. Kibice i działacze liczyli na dobre wyniki i skuteczną obroną klasy okręgowej (III ligi?) . Niestety, już mecze sparingowe nakazywały sceptycyzm i obawy o rezultaty najważniejszych gier. Start przegrał kolejno 0:4 z Motorem, 2:6 z Chełmianką, 1:2 i 0:4 z Gwardią Chełm. Wygrał 6:1 z Chełmianką.
Emocje towarzyszyły każdemu spotkaniu. Na początek Start pokonał Hetmana 1:0, a później wygrał z Orlętami Łuków 4:1. Było nieźle, lecz już po 0:5 z Motorem rozpoczęły się schody. Pechowe 0:1 z Gwardią Chełm „rozkleiło” zespół totalnie. Przegrywał mecz za meczem i obsuwał się w dół tabeli. Remis z Avią (2:2), która właśnie ze Startem straciła pierwszy punkt nie był przełamaniem serii... Niemniej nic nie wskazywało, że dojdzie do spadku. Jeszcze na trzy kolejki przed końcem Start miał aż 5 punktów przewagi nad strefą spadkową. Wystarczył punkt czyli jeden remis i byłoby po problemie. Cóż z tego... Start przegrał wszystkie spotkania i spadł! Piłkarski dramat, szok, tragedia – tak można było podsumować końcówkę rozgrywki. Do tego jeszcze 0:3 w 15-tych derby z Ruchem Izbica!! „Koniec świata” – krzyczeli najwierniejsi kibice Startu.
Wspomina Józef Zaprawa, który wówczas grywał w juniorach:
- O spokój podczas tych „świętych wojenek” z Ruchem Izbica prosili nawet misjonarze i księża w kościołach. Milicja stawiana była w stan gotowości. Ale na boisku iskry sypały się jak spod spawarki!!!
Do walki o II ligę w barażach wystartowali piłkarze Motoru Lublin (ze Startem 4:0 i 5:0), którzy wygrali rywalizację o jeden punkt przed Avią (ze Startem 2:2 i 1:1). Los Startu podzielił zespół Orląt Łuków. Tego roku Motor reprezentował województwo w walce o awans do II ligi. Wygrał baraże w cuglach tracąc zaledwie punkt. Lokalne bractwo piłkarskie cieszyło się historycznym sukcesem, tymczasem zgraja pseudodziałaczy PZPN „pracowała” jakby tutaj przekręcić tych, którzy naruszyli układ. Z PZPN do Lublina nadeszła wiadomość, która tysiące ludzi powaliła na ziemię. Dwa mecze barażowe Motoru Lublin – z Warmią Olsztyn (4:2) i Włókniarzem Łódź (4:1) zweryfikowano jako walkowery dla przeciwników. Powód – w Motorze wystąpił Roman Grudziński. Był to były zawodnik Lublinianki, który po odsłużeniu wojska za zgodą OZPN i Lublinianki grał w Motorze. Tymczasem działacze PZPN wkurzyli się, że jakiś OZPN śmie wtrącać się w kompetencje PZPN i „załatwili” sprawę po swojemu. Nikt nie potrafił powiedzieć, czy było to niedopatrzenie działaczy z Lublina, czy też przepisy taki zrelatywizowano, iż można było je swobodnie nagiąć do każdej sytuacji wymyślonej przez grupę działaczy.
Szum prasowy i zamieszanie z przepisami próbowali wykorzystać działacze Startu Krasnystaw. Zaprotestowali przeciwko grze w Ruchu Izbica Janusza Kossa, który odbywał służbę wojskową. W tym przypadku protest nie pomógł. Degradacja stała się faktem.
Najlepszy w zespole Startu okazał się bramkarz Mieczysław Matraszek, który w klasyfikacji „Tempa” zdobył 122 punkty i zajął piąte miejsce w tabeli najlepszych graczy ligi, ustępując tylko Edwardowi Widerze 137 pkt, bramkarzowi Orląt Andrzejowi Jarkowskiemu 131,5 pkt, Tadeuszowi Josypowowi z Avii 129 pkt i Jerzemu Kleszczyńskiemu z Tomasovii 123 pkt. Wyprzedził natomiast Dziupińskiego z Tomasovii 119, Mikołajczyka i Bachura (Avia) 117, Jakubca, Sokołowskiego (Motor) 112 i Grochowskiego (Orlęta) 112. Towarzystwo doborowe.
Tadeusz Rysak – drugi z lewej.
Wśród 22 graczy, którzy zagrali we wszystkich 22 spotkaniach znaleźli się: Matraszek i Więsyk ze Startu. To było również wyborowe grono gwiazd ligi. Poza wymienionymi po 22 mecze zaliczyli: Rysak z Ruchu Izbica, Bachur i Josypow (Avia), Kozerski i Eckner ze Stali Kraśnik, Jarkowski (Orlęta Łuków), bracia Jan Janda i Mieczysław Janda z Hetmana.
Spec od piłkarskich statystyk w „Tempie” zauważył też, że aż trzykrotnie (najwięcej) bramki dla Startu padały ze strzałów samobójczych. Ale i to nie pomogło uratować się przed spadkiem.
Mniejsza o wszystko – najgorszy był fakt, że Start spadł, a Ruch Izbica się uratował...
Dla potrzeb tej publikacji wspominał Roman Gołąbek, jeden z najlepszych piłkarzy Startu w owym czasie:
- W meczu ze Stalą jeszcze w przerwie przychodzili do naszej szatni działacze z Kraśnika, z pytaniem, czy aby na pewno nie mamy „kasy” aby ratować ligę. Tymczasem w Izbicy działacze przeszli po wsi i „sposobem tacy” zebrali odpowiednią sumę. Mogli wynagrodzić tych, którzy wygrywali ostatnie mecze z nami.
Zabrakło zdobycia jednego punkciku w trzech ostatnich meczach. Zgroza!!!
Lubelski zaciąg trenersko-zawodniczy przegoniono w trymiga!
- Co za pomysł? – w Krasnymstawie odezwały się głosy krytyki. – …sprowadzać nowego trenera po awansie do ligi. Dlaczego nie dano szansy poprowadzenia w klasie okręgowej temu który ten sukces wywalczył, a więc Januszowi Hernikowi?
Wojciech Kołcz należał do czołowych pomocników Startu. Trener Żurawski wspominając pracę w Krasnymstawie, od razu napomknął, że należał do najciężej trenujących i pracujących na boisku.
***
Przed meczem z Motorem Lublin.
***
Fragment drużyny Startu i Motoru...
Ryszard BŁĄDKOWSKI (ur. 1940, zm. 2020). Napastnik. Jeden z najwartościowszych zawodników przełomu lat 50/60, kiedy to klub odzyskiwał pozycję utraconą w połowie lat 50-ych. Był pomocnikiem i napastnikiem, grał na skrzydle. Skrzydłowi byli ulubieńcami kibiców, często współautorami zwycięstw, chociaż nie strzelali dużo bramek. Ale gdyby wówczas liczono asysty, z pewnością uznawano by inaczej ich klasę.
- Był bardzo spokojnym chłopakiem, ale na boisku bardzo szybkim napastnikiem - wspomina kolega z drużyny Roman Zdun. – Taak, skrzydłowi byli popularni…
OKOŃSKI Tadeusz (6.09. 1942 r.). Wychowanek Startu. Kluby: Start Krasnystaw. Grał na początku lat 60-tych. Napastnik. Strzelił 3 bramki w meczu z LZS Łaszczów (październik 1961), który to mecz to jedno z najwyższych zwycięstw w historii klubu (12:0). Oprócz niego gole w tym meczu zdobyli: Patyk 5, Szewczak 2, Zieleńczuk i Kowalczyk. W młodości działacz sportowy młodzieżowy. Przez wiele lat Naczelnik Krasnegostawu. Był też między innymi sekretarzem Rady Powiatowej LZS, a przede wszystkim działaczem w klubie, był także prezesem Startu. Jako kandydat niezależny startował w wyborach na burmistrza w pierwszych wyborach powszechnych w 2002 roku.
GOŁĄBEK Roman „Łysy”. (ur 1939 roku). Obrońca. Wychowanek Startu. Kluby: Start Krasnystaw, Błękitni Suchodoły. Jeden z najbardziej zasłużonych piłkarz w historii Krasnegostawu. Postać wręcz legendarna. Wieloletni kapitan drużyny. Ojciec dwóch synów, piłkarzy w latach 80-tych i 90-tych. Współautor awansu do Klasy O (III liga) w 1963 roku i jeden z czołowych zawodników w III lidze. Rozegrał 21 spotkań, a za mecz z Wisłą Puławy otrzymał w „Tempie” notę „7” (gra bardzo dobra). Po zakończeniu kariery kibic i działacz Startu. Zmarł 17 kwietnia 2005 roku.
***
Roman Gołąbek
***
Wspomina Wojciech Kołcz:
- Udało mi się strzelić gola w decydującym o awansie meczu z Lewartem Lubartów. Pamiętam, że znakomicie współpracowało mi się boisku z Władkiem Patykiem. To były czasy, że człowiek poświęcał piłce część życia, każda niedziela była zajęta, a trzy razy w tygodniu odbywały się forsowne treningi. I Hernik i Żurawski dawali nam w kość!
Eeech! Mądry Krasnostawianin po szkodzie. Ów Krasnostawianin mógł powiedzieć: - w futbolu uczciwi zawsze przegrywają, tak jak w życiu!
Po euforii związanej z grą w klasie okręgowej (w nomenklaturze cyfrowej była to III liga), pozostały w Krasnymstawie oprócz wspomnień, także wyremontowane boiska, ławki na stadionie, oraz budynek klubow
***
W tym czasie wielu piłkarzy Startu grało w reprezentacji juniorów województwa lubelskiego. Jednym z nich był Jerzy Furgała.
Wspomina:
- To był wspaniały okres w karierze. Tworzyliśmy zgraną paczkę sportowców. Interesowały się nami znane w całym kraju kluby. Ja trafiłem do Stali Kraśnik, w której najlepszy był Stanisław Pawłowski, a grali też Jerzy Pulikowski, Zbigniew Golda, Jan Błaszkiewicz, czy starszy brat Andrzeja Popa Janek. Strasznie trudno było wejść do składu, ale mnie się udało. Często wyróżniano mnie po meczach w III lidze w prasie. Niestety, po roku wróciłem. Ożeniłem się i po namyśle, oraz rozmowie z ojcem, postanowiłem osiedlić się w Krasnymstawie. Zresztą wówczas sport nie był traktowany jako poważne źródło dochodów, rodzice przestrzegali dzieci przed jego uprawianiem i mocno naciskali na zdobycie stateczniejszego zawodu. Po powrocie miałem ofertę przejścia do Wisły Puławy i Chełmianki, lecz odmówiłem.
Wkrótce Jarzy Furgała zostanie najlepszym napastnikiem Startu.
Czesław Żórawski – legenda lubelskiej piłki.
A jak po latach wspomina pracę w Krasnymstawie trener Czesław Żurawski:
- Kilku piłkarzy miało papiery na grę w wyższych ligach. Zieleńczuk i Kulawiak, to byli już znani w regionie zawodnicy. Razem z nimi szkielet drużyny tworzyli: Tadzio Zieleńczuk, Wojtek Kołcz i Romek Gołąbek. Nie udało się obronić III ligi, bo być może byłem na tyle byliśmy głupi, że chcieliśmy to osiągnąć uczciwie, bez stosowania wykwintnych forteli i kantów. Niestety, ja zawsze taki byłem... I tego uczyłem, swoich piłkarzy.
Jesienią trenerem został kapitan Henryk Kończak z Zamościa.
Na Lubelszczyźnie Motor ponownie walczył o II ligę. Piątego sierpnia w Łodzi w bezpośredniej walce pokonał 3:0 CKS Czeladź i zdobył historyczny sukces. Mecz oglądało ponad 10 tysięcy kibiców, w tym przynajmniej 7 tysięcy z Lublina. Było też wielu kibiców z Krasnegostawu. No bo komu miel kibicować, jak Start był w rozsypce.
Pierwszy gol
Krajobraz po spadku
Jesień po spadku z III ligi. Tym razem kryzys drużyny piłkarskiej Startu był głębszy. Po odejściu graczy z Lublina: Matraszka, Pieszka, Dworakowskiego, oraz trenera Żurawskiego, zawodnikom trudno było się pozbierać. W dodatku czołowy piłkarz Stanisław Więsyk odszedł do Tura Milejów. W tym akurat przypadku żal ze szczęściem się zrównoważyły, bo Więsyk, choć piłkarz znamienity, to za często folgował swojej naturze i „charakterkowi” i źle wpływał na młodych kolegów. Doświadczeni piłkarze przechodzili dołek związany z pechowym spadkiem z okręgówki, natomiast młodzi kandydaci do pierwszej drużyny, niewiele jeszcze umieli.
Start przegrywał ze słabeuszami i groził mu nawet spadek z „A” klasy. Przegraliśmy wówczas ze Stalą II Kraśnik 1:4 i Avią II Świdnik 1:9. Nie lepiej było w innych meczach. Po trzynastu spotkaniach rundy Start zajmował miejsce w środku tabeli, a później spadł niżej, nawet do strefy zagrożonej degradacją do klasy „B”, gdzie grał zespół rezerwowy Start II. Do takiej tragicznej sytuacji jednak nie doszło – Wydział Gier i Dyscypliny OZPN w Lublinie zweryfikował kilka spotkań jako walkowery (naruszono przepisy). Start na tym skorzystał i utrzymał miejsce w „A” klasie.
Trenerem, który próbował tak rozbity zespół poukładać i natchnąć wiarą w zwycięstwa był Henryk Kończak, były piłkarz Hetmana Zamość, a później działacz tego klubu i szkoleniowiec młodzieży.
***
kpt. Henryk Kończak.
Henryk Kończak / Zawodowo – oficer (kapitan) Wojska Polskiego. Instruktor piłki nożnej. Prowadził Start po spadku z Klasy O (III ligi) w 1964 roku. Przyszedł z Zamościa, gdzie był przez wiele lat kierownikiem a także dwukrotnie trenerem seniorów Hetmana. Trenował też między innymi Roztocze Szczebrzeszyn. Zdaniem wielu kibiców i działaczy piłkarskich pokolenia lat 60-tych, Henryk Kończak to jedna z (cytat redaktora Jana Podgórnego z Kroniki Zamojskiej) najznakomitszych postaci piłkarstwa Lubelszczyzny XX wieku.
Cóż to był za rok dla polskiej i światowej piłki. Dwa fantastyczne mecze z późniejszym mistrzem świata Anglią (1:1 i 0:1). Finały mistrzostw świata rozgrywane w Anglii można było już oglądać w telewizji. Dla milionów miłośników futbolu były to rozgrywki niewyobrażalnych emocji, a dramaturgia przebiegu rywalizacji sięgnęła zenitu – szczególnie podczas spotkań z udziałem Argentyny, Anglii, Koreańskiej Republiki Ludowo – Demokratycznej (wygrana z Włochami 1:0), rewelacyjnej Portugalii (mecz z KRLD od 0:3 do 5:3), wreszcie finał gospodarzy z Niemcami i tajemnicza bramka Goeffa Hursta w dogrywce. Błędy sędziów, a może po prosty przekręty, przeplatały się z fenomenalnymi wyczynami gwiazd piłki: Masa, Rattina, Luisa Artime, Eusebio, Charltona, Jaszyna i wielu innych. Pele został wyeliminowany przez „kosiarzy” z Bułgarii i Brazylia odpadła... A Polska podczas tournee po Ameryce Południowej rozegrała kapitalne mecze z Brazylią (1:4 i 1:2), Argentyną 1:1. Relacje z rozbudzały wyobraźnię młodych chłopców w całym kraju – przecież graliśmy jak równy z równym z najlepszymi na świecie, a Janek Liberda dwukrotnie pokonał słynnego bramkarza aktualnych jeszcze mistrzów świata Brazylii Mangę.
W Krasnymstawie oglądano mistrzostwa na wiele sposobów. Magia wielkiej piłki pochłaniała kolejne pokolenie młodzieży, która chciała naśladować bohaterów światowej, krajowej i lokalnej piłki. Boiska i place ponownie wypełniły się kandydatami na Charltonów, Eusebiów, „Duchów” (tak sprawozdawcy nazywali Luisa Artime), Jaszynów, Lubańskich, Sadków, Liberdów, Rudaków, Pietrasińskich, Opielaków, Zieleńczuków i innych. Poetyckie pseudonimy towarzyszyły rozwojowi drużyn... Start przeżywał wielki sportowy kryzys, ale kibice czekali z utęsknieniem na nowych gwiazdorów, którym można by było nadać nowe pseudonimy. „Złota nóżka”, „Fałek”, „Szmasio”, „Kasiuta”, „Łysy”, „Jaszyn”, „Ślina”, „Waliza” i wielu innych, czekali na swoich następców.
Pierwszy gol
Furgała
Jednym z pierwszych był Jarzy Furgała. W juniorach wykazywał się niebywałą smykałką do zdobywania bramek.
Wspomina:
- W seniorach zadebiutowałem w walce z Turem w Milejowie, bodajże w 1966 roku. Przegraliśmy 1:4. Coraz częściej grywałem w pierwszym składzie. Start grał lepiej z miesiąca na miesiąc, ale nie miał jeszcze składu mogącego walczyć o wyższe cele. Działacze i trenerzy musieli się zdać na własny wychów piłkarzy. Penetrowano szkoły, place, sąsiednie miejscowości w poszukiwaniu sprawnych ruchowo, utalentowanych technicznie i chętnych do uprawiania piłki chłopców. Realizowano – niejako – z konieczności plan budowy solidnej drużyny na bazie własnych wychowanków. Trzeba było mieć ich tylu, żeby w najważniejszych chwilach jeden mógł zastąpić drugiego bez straty dla wyników drużyny. Bo jak wszędzie tak i z Krasnegostawu , młodzi chłopcy odchodzili do wojska, wyjeżdżali uczyć się w szkołach średnich, studiować, zmieniali miejsce zamieszkania z powodów prywatnych. Futbol był nadal zajęciem ubocznym, na którym nikt nie opierał swojej przyszłości. Po prostu był „młodzieńczym hobby”.
Jerzy Furgała.
Za jakie pieniądze wówczas grywało się futbol?
Mówi Jerzy Furgała:
- W Stali Kraśnik mieliśmy tak zwane dożywianie. Na tamte czasy były to niezłe pieniądze. W niższych ligach płacono różnie, czasem kiełbasą, czasem obiadem, ale zdarzały się i nagrody pieniężne. Jednak nikt nie grał w piłkę zawodowo.
W latach 60-tych oddano do użytku budynek klubowy. Zbudowany na fali euforii po awansie do III ligi.
Jednym z bohaterów Startu w latach sześćdziesiątych był na pewno Tadeusz Okoński, współautor awans do III ligi. Strzelec wielu goli. Po zakończeniu kariery działacz sportowy, naczelnik miasta.
Wspomina:
- To były trudne czasy, brakowało przeze wszystkim pieniędzy na działalność, szukaliśmy ich wszędzie, swoimi najczęściej przyjacielskimi kontaktami załatwialiśmy finanse na podstawowe inwestycje. Tak na przykład zbudowna została hala na stadionie. Przewodnicząca Mazurowa, Zbyszek Piróg, cz Władek Gawlikowski… Każdy z nas miał kontakty w Lublinie, w Wojewódzkiej Radzie Narodowej, Wojewódzkiej Federacji Sportu, w Ludowych Zespołach Sportowych. Odbywaliśmy pielgrzymki po instytucjach i biurach, odświeżaliśmy młodzieńcze, sportowo-obozowe kontakty, aż uzbierała się miarka. Oczywiście to była kropla w morzu potrzeb i ambitnych planów.
Działacze zrozumieli, że wszelkie marzenia i ambitne plany są tylko mrzonkami wobec braku bazy treningowej i sprzętowej. Zarabianie pieniędzy odbywało się na styku naruszania prawa finansowego i skarbowego.
W drugie połowie lat 60-tych nastąpiła tez olejna rewolucja w organizacji rozgrywek. PZPN tworzy III ligę centralną. Z lubelskiej okręgówki trafiają do niej: Avia, Stal Kraśnik i Motor Lublin. Mają nie byle jakich przeciwników: Włókniarz Pabianice, Polonia Warszawa, Znicz Pruszków, Warszawianka, Legia II Warszawa, Gwardia Olsztyn i inni.
Teraz niedawna III liga jest zaledwie klasą okręgową (IV ligą). Nomenklatury cyfrowej ani dziennikarze, ani działacze prowadzący rozgrywki nie używają, toteż w prasie tabele mają winietki:” Klasa Okręgowa”, „A-klasa”, „B-klasa” itp.
Przed jednym ze spotkań ligowych podczas rozruchu kontuzji doznaje Marian Szewczak, jeden z najlepszych napastników w historii klubu. Kontuzja powoduje decyzję o zakończeniu kariery. Ten urodzony w 1937 roku zawodnik jest wychowankiem klubu. Karierę rozpoczynał w pierwszej połowie lat 50-tych jako uczeń szkoły podstawowej. Mimo niezbyt wielkiej postury, bo mierzył zaledwie 162 centymetrów wzrostu, był przez piętnaście lat czołowym zawodnikiem zespołu. Jego grę charakteryzowała niezwykła zawziętość, błyskotliwy drybling, umiejętność ustawienia się na połowie przeciwnika. Przy tym potrafił rewelacyjnie strzelać głową... Przy niskim wzroście był bardzo skoczny, a start do piłki i intuicja pozwalały wyprzedzać mu ruchy przeciwników, uprzedzać ich interwencje.
Mówi Marian Szewczak:
- W meczu z Lublinianką rozegranym 2 czerwca 1963 roku strzeliłem gola z odległości ponad 40 metrów. Bramkarz Lublinianki Kurpanik nie spodziewał się chyba tak odważnej decyzji i strzału z takiej odległości. Wygraliśmy 1:0, choć goście mieli w składzie uchodzącego za najlepszego piłkarza województwa Jacka Rudaka.
Legendarni piłkarze Stali Kraśnik – Tadeusz Pawłowski, Wiesław Drabik, Józef Madeja i Jacek Rudak. Ten ostatni później trafi do Motoru, a jako trener pojawi się w Krasnymstawie…
Oczywiście Marian Szewczak, podobnie jak większość piłkarzy Startu, pracował zawodowo – najpierw na poczcie, później w przedsiębiorstwie Ruch, wreszcie w PZGS-ie, zakładzie, który był przez wiele lat największym przyjacielem piłkarzy.
Jego zdaniem awans do III ligi w 1963 roku był szczytowym osiągnięciem jego pokolenia. W klubie panowała znakomita atmosfera, działacze pomagali sportowcom, dla władz politycznych i samorządowych problemy sportu były tak samo ważne jak każde inne – budowa dróg, zakładanie telefonów, rolnictwo, nowe inwestycje itp. Przed rozgrywkami III ligi piłkarzom zorganizowano obóz szkoleniowy w Międzygórzu.
Na pytanie czy bohaterowie awansu do III ligi w 1963 roku otrzymali jakieś nagrody, Marian Szewczak odpowiada:
- Ty były super nagrody. Otrzymaliśmy lakierki, buty które były wówczas takim samym rarytasem, jak w okresie stanu wojennego i kartek ...żyletki lub czekolada.
Wspominając tamte czasy Marian Szewczak nie zapomina o fenomenie działaczy. Pani Mazurowa przekładała ważne zebrania w powiecie, aby tylko być na meczu. Zresztą, żony działaczy zwykle podzielały zainteresowania mężów, były działaczkami i kibickami. Takich klubów było i jest niewiele w kraju. Oczywiście pojawia się pytanie, skąd takie zainteresowanie kobiet sportem? Odpowiedź wydaje się prosta – kobiety interesowały się w Krasnymstawie futbolem już od pierwszego meczu po wojnie, który współorganizowały – przecież to były żony, siostry, dziewczyny, koleżanki piłkarzy.
Tak musiało być!
Pierwszy z lewej w białej koszulce Tadeusz Zieleńczuk
***
Ważną postacią w latach 60-tych był Tadeusz Zieleńczuk. Zgodził się na rozmowę, którą odbyliśmy na początku XXI wieku……
Pierwszy gol
Mieszkanie za dwa gole
* Kiedy pan rozpoczął karierę sportową?
* W 1945 roku. Mogłem podpatrywać najlepszych piłkarzy Krasnegostawu z Zadrągiem, Wrzeszczem i Basińskimi na czele. Już na początku lat 50 – tych dostałem się do seniorów. Wkrótce zaczęły się o mnie starać czołowe klubu województwa. Jednak w Krasnymstawie nikt nie chciał słyszeć o oddaniu, sprzedaniu, czy pożyczeniu mnie.
* Nie było telewizji, toteż gwiazdy kreowała prasa i ...poczta pantoflowa. Opowieści o utalentowanych graczach krążyły z ust do ust. Potwierdzenie krążących historii o wyczynach niektórych piłkarzy , oznaczało rychły transfer, albo w określonych okolicznościach marsz do wojska. Gdy i takie zabiegi nie przynosiły skutku pozostawały intrygi. Zgadza się?
* Wiem o czym pan myśli. Otóż mecz z Kolejarzem Lublin w 1954 roku rzeczywiście przeszedł do historii ze względu ma bezmiar emocji jakie mu towarzyszyły. Sędzia Wilgusiak na pewno prowokował, a nam się głowy rozgrzały. Kiedy nie uznał nam gola, a po chwili działacza z dzieckiem zwyzywał od chuliganów, kibice nie wytrzymali. Wtargnęli na boisko, były ciosy, tumult, wyzwiska, tarmoszenie się. Nie wiadomo już nawet kto z kim się bił. Wściekłość kibiców trudno było opanować, cud, że sędziego nie znaleziono w odjeżdżającym pociągu, gdzie go poszukiwano aby dokończyć zemsty. Kary były niewspółmierne do skali przewinienia. Podobne rzeczy działy się wszędzie, ale nas tylko ukarano bezwzględnymi dyskwalifikacjami dla działaczy i piłkarzy. Wydaje mi się, że poszukiwano sposobu na piłkarskie rozboje w województwie, kogoś kogo można było przykładnie ukarać aby innych przestraszyć. Prasowe opisy zdarzeń, śledztwo i pozostała otoczka mijały się z prawdą. Jest jedna i znają ją uczestnicy zajść.
* Ukarano zespół Startu, ale wkrótce najlepsi napastnicy, ci o których biły się najlepsze kluby Lubelszczyzny Witold Kulawiak i Tadeusz Zieleńczyk, znaleźli się w Lubliniance/Ogniwie Lublin. Co najmniej podejrzane...
* Więcej, już po kilku meczach, kiedy pokonaliśmy Stal Mielec, w prasie pojawił się tytuł: „Dorobione skrzydła Lublinianki pokonały Stal”. Wygraliśmy ze Stalą 2:0, a Kulawiak strzeli ważnego gola, ja podawałem. Wtedy Krasnystaw rządził w Lublinie. Kulawiak na lewym skrzydle ja na prawym.
* Ale nie był to chyba najlepszy mecz w karierze Tadeusza Zieleńczuka?
* Przed spotkaniem z Gwardią Chełm pojechałem służbowo do Szczecina. Wyliczono mi precyzyjnie, że wrócę na rozpoczęcie gry, ale nikt nie przewidział, że pociąg się spóźni. Trener Lublinianki Drozakiewicz wpisał mnie jednak na rezerwowego. Dotarłem na stadion w przerwie. Na tablicy było 0:1. Kilkanaście tysięcy kibiców gorąco dyskutowało nad przebiegiem gry. Nawet nie zamierzałem iść do szatni, zmęczony podróżą, chciałem w spokoju obejrzeć walkę. I wtedy wypatrzył mnie na trybunie jakiś kibice i w te pędy do szatki, że Zieleńczuk jest na trybunie. Trener kazał się przebrać i wychodzić na murawę. Ale co, zaraz po gwizdku strzelili nam gola i było 0:2. Tak trwało to kilku minut przed końcem. Ale kiedy wszyscy już pogodzili się z prestiżową porażką, stało się coś dziwnego, w trzy minuty strzeliłem trzy gole, w 87, 88 i 89 minucie. Stadion oszalał!
* Niemniej w pewnym momencie drogi duetu z Krasnegostawu rozeszły się. Kolega trafił do Hetmana Zamość, pan pozostał w Lubliniance... Jak do tego doszło?
* Przyczyną wszystkiego był ten trzeci, też ambitny klub – Avia Świdnik. Kusili nas od kilku miesięcy a do rozmów ostatecznych miało dojść w pewnym hotelu w Świdniku. Zarezerwowano go na całą noc, wiadomo rozmowy trzeba było zakończyć i „zatwierdzić”. Ale działaczy ze Świdnika, chyba ktoś zdradził, bo szybciej pojawili się emisariusze z Zamościa i Lublina. Takim sposobem, nie bez korzyści finansowych, Witek Kulawiak trafił do Hetmana, a ja pozostałem w Lubliniance.
* Bramki dla Lublinianki to niewielka seria w pańskiej piłkarskiej biografii. Dla Startu Krasnystaw, tylko w oficjalnych meczach naliczono panu 147 goli. A były przecież mecze towarzyskie, sparingowe, pucharowe. Był tytuł króla strzelców ligi z 26 golami w 1963 roku. Które z nich ceni pan najbardziej?
* Dobre pytanie. Byłem niezły technicznie, sam trenowałem strzelanie do bramki z wolnych i rogów. Kręcone uderzenia były moim znakiem firmowym. Wiele goli wbiłem niewinnymi strzałami z kornerów. Natomiast wolne wykonywaliśmy sposobem. Marian Szewczak stawał w murze, a ja celowałem w niego. Uchylał głowę i piłka wpadała w dziurę i bramkę. Pamiętam mecz ze Szczebrzeszynem, który wygraliśmy 13:1. Umówiliśmy się ze szwagrem Jankiem Kowalczykiem, który grał na obronie, że tym razem on będzie strzelał z moich podań. Zaliczył 6 goli i jest to chyba rekord w historii klubu.
* To zdarzenia i gole raczej niecodzienne, a ja pytałem o najcenniejsze?
* Wygraliśmy z Avią Świdnik 2:0, a ja strzeliłem obie bramki. Otrzymałem za to mieszkanie. To był praktycznie zakład – strzelisz dwie bramki, dostaniesz mieszkanie. Co ciekawe założyłem się z ...kobietą. Otóż naszym najwierniejszym kibicem była pani Czesława Mazur, szefowa Powiatowej Rady Narodowej. Wywiązała się z obietnicy, choć tak naprawdę to zapewne już wcześniej o tym pomyślała. Ot, przy okazji był znakomity mecz z Avią.
* Których trenerów wspomina pan szczególnie?
* Wszystkich: Mieczysława Kacprzaka, Leszka Steinmetza, Henryka Kończaka, Ryszarda Drozakiewicza, Janusza Hernika. Osobny rozdział to Czesio Żurawski. Przyszedł do nas ze sztabem świetnych graczy z Lublina i miał pomóc obronić III ligę po awansie w 1963 roku. Do ostatniej chwili byliśmy pewni bytu, ale przeliczyliśmy się. Tajemnice związane z meczami pomiędzy Stalą Kraśnik a Startem i Ruchem Izbica i Stalą, pozostaną tajemnicą kilku ludzi. Grunt, że w pięciu meczach nie zdobyliśmy punktu, choć wystarczył nam tylko 1 (słownie jeden) punkt. Nie wiem, czy trener był pewien, że poradzimy sobie na luzie i kasę przeznaczoną dla rywala sam zgarnął, czy zadziałała inna intryga. Grunt, że mając pewny grunt pod nogami, spadliśmy.
* Sam pan też był trenerem. Kiedy?
* W połowie lat 60-tych, kiedy to trzeba było po raz kolejny zaczynać od nowa. Pracowałem krótko, a ster po mnie przejął Józio Orkiszewski.
* Tadeusz Zieleńczuk to nie tylko futbol. Wzorem kilku innych piłkarzy znakomicie radził pan sobie w innych dyscyplinach. Jak można było wszystko pogodzić?
* Takie były czasy. Niektórzy piłkarze zdobywali medale w innych dyscyplinach, najczęściej w hokeju. W Krasnymstawie, najsłynniejszy był Bogdan Tomaś, król zielonej murawy i zapaśniczej maty. Ja uprawiałem lekkoatletykę, tenis stołowy i siatkówkę. Na mistrzostwach Polski związkowców zrzeszenia Ogniwo zdobyłem w trójboju (bieg na 100 metrów, skok w dal, kula), złoty medal. Pomogłem też swoim w siatkówce i zajęliśmy drugie miejsce. Byliśmy wszechstronni.
Tadeusz Zieleńczuk później.
Pierwszy gol
Przełom lat 60-tych i 70-tych…
Jesień. W listopadzie 1969 roku Start po raz kolejny wybiegł na boisko by rozegrać „świętą wojnę” z Ruchem Izbica. Obie drużyny były w czołówce tabeli klasy „A” i miały realną szansę wiosną przyszłego roku bić się o miejsce w klasie okręgowej, czyli dzisiejszej IV lidze. Start miał na koncie 20 punktów, Ruch był zaledwie o punkt gorszy. W czołówce liczył się jeszcze tylko zespół Opolanki Opole Lubelskie. Na stadionie Startu już dwie godziny przed meczem był komplet kibiców. Nagłówki kolumn sportowych relacjonujących mecz mówiły wszystko: „Emocji było wiele”, „Tym razem lepszy Start” – to tytuły ze Sztandaru Ludu. Reporter napisał:
„Było sporo bałaganu, bo służba porządkowa nie mogła sobie poradzić z niektórymi krewkimi kibicami. Momentami wydawało się, że mecz odbywa się gdzieś w brazylijskim mieście; taki panował wrzask, krzyk i rozgardiasz. Na szczęście nie doszło do incydentów... Tego wieczora głośniej było po meczu w miejscowych restauracjach. Start wygrał z Ruchem 2:1 po golach Ryszarda Dyjaka i Stanisława Kokotowskiego. Bramkę dla Ruchu wbił niezawodny Ryszard Horecki”.
***
Ryszard Horecki i Janusz Zaprawa (tutaj już w Stali Kraśnik)
***
Poplątana kariera, poplątane życie
Ryszard Horecki. Jego pierwszym trenerem był Leszek Steimnetz. Po nim gry w piłkę uczyli go: Eugeniusz Hałon i Tadeusz Rysak. Tego ostatniego uważa z a najlepszego piłkarza w historii futbolu w Izbicy. Był grającym trenerem i zbudował zespół, który grał jak równy z równym w lidze międzywojewódzkiej przeciwko takim „firmom” jak: Stal Kraśnik, Motor Lublin, Avia Świdnik, Lublinianka Lublin. Wisła Puławy i inne. Był wówczas przełom lat 60-tych i 70-tych. Ruch Izbica zaistniał w regionalnej piłce niemal jako „zjawisko”. Jego piłkarze powoływani byli do kadry województwa i reprezentacji Polski różnych kategorii wiekowych.
- W naszych sportowych duszach inaczej wówczas grało – wspominał po latach Ryszard Horecki. – Każdy młokos tyrał na treningu tak, że można było koszulki wyżymać. Była niesamowita rywalizacja, bo każdy chciał się załapać do składu na niedzielny mecz i zagrać przed własną publicznością. Uczestnictwo w słynnych „świętych wojnach” ze Startem Krasnystaw nobilitowało piłkarza z Izbicy na gwiazdę. Mecz z Motorem czy Lublinianką oglądało po kilka tysięcy ludzi.
W zespole seniorów zadebiutował w wieku 14 lat. Był jak brylant w sklepie jubilerskim. Na jednym z obozów treningowych zobaczyli go działacze Stali Kraśnik, wówczas czołowej drużyny Lubelszczyzny. Przeszedł tam razem z Janem Zaprawą ze Startu Krasnystaw. W Stali błyszczeli wówczas: Kozerski, Pawłowski i Łysanowicz. Młodym chłopakom piekielnie trudno było się przebić do podstawowej jedenastki. „Starszyzna” pewnego dnia powiedziała im wprost: „Macie po kilkanaście lat , możecie jeszcze poczekać na sukcesy”. Zrozumiał, że nie wygra z układami. Zaprawa zaparł się i został, on wrócił do Izbicy, choć nie było to łatwe. Nie po raz pierwszy z pomocą przyszli kibice Ruchu, którzy przeszli przez wieś „po prośbie” i uzbierali pieniądze potrzebne na odkupienie osiemnastolatka.
Z tamtego okresu utkwił mu w pamięci mecz ze Stalą Poniatowa:
- Była 90 minuta gry. Mandziak zacentrował z połowy boiska od strony trybuny honorowej. Piłka szybowała kilkadziesiąt metrów w kierunku pola karnego. Wyskoczyłem i główką wpakowałem ją obok słupka do siatki. – To był majstersztyk – powiedzieli po końcowym gwizdku kibice.
Z Motorem Lublin Ruch prowadził do 78 minuty 1:0. Izbica szalała! Niestety, nie udało się grać, ani nawet zremisować. Gole Witolda Sokołowskiego i Stanisława Świerka radość zamieniły w grobową ciszę.
Przyjemność gry w Ruchu Izbica nie trwała długo. O Horeckiego upomniała się armia. Trafił do Lublinianki. Małolat z Izbicy szybko dał się poznać z dobrej strony. Grał razem z Rychcikiem, Pietuchowskim i Kosowskim. Rozwijał się sportowo, a szkoleniowcy wiązali z nim coraz większe nadzieje. Niestety, przytrafiła się choroba nerek. Przeszedł operację choroba nerek. Przeszedł operację przeszczepu tego organu. Usiłował nawet wrócić na boisko, grał w Ruchu... Jednak nie był to już ten sam zadziorny Rysio Horecki, którego na jednym, z obozów podziwiali trenerzy z Kraśnika, gdy żonglował futbolówką i walił wolne bosymi nogami.
Choroba poplątała mu życie. Nie ożenił się. Później zachorowała mu matka, którą musiał się opiekować. Dzisiaj mieszka w Izbicy, jest po drugiej operacji nerki i ... boleje nad tym, że futbol w jego miejscowości istnieje zaledwie na poziomie V ligi. Uważa jednak, że jest lepiej niż kilka lat temu, kiedy Ruch grał w B – klasie, a więc w lidze VII.
- Nie ma tego ducha rywalizacji – mówi. Ostatnio się nieco poprawiło i wyremontowano nawet boisko, niemniej gmina ma pilniejsze potrzeby niż posiadanie, dajmy na to, IV – ligowej drużyny piłkarskiej.
Przez wiele lat na małym stadioniku w Izbicy niewiele się działo. Drewniana trybuna z roku na rok się sypała i nawet miejscowi notable, którzy przychodzili na mecze bali się na niej zasiąść. Jedynie młodzież miała z niej pożytek, bo mogła chyłkiem popijać tanie wino. Spłonęła hala sportowa z biurami, natryskami i szatniami. Bieżna zarosła trawą. I dopiero wójt Zbignierw Babiarz odmienił tragiczny stan rzeczy. Po remoncie boiska remontowana będzie trybuna na której pojawią się plastikowe krzesełka.
„Ruch pany!” – ten napis na jednym z płotów przypomina, że „wsioki” z Izbicy wygrywały z Hetmanem Zamość, Stalą Poniatowa, Lublinianką czy Wisłą Puławy.
W nowy wiek sport w Izbicy wszedł więc bardziej optymistycznie niż kończył wiek dwudziesty. Nie ma już kłopotów ze składem, a kibice śmielej myślą o przyszłości...
HORECKI Ryszard. Urodzony 9 marca 1948 roku. Napastnik. Kluby: Ruch Izbica, Stal Kraśnik, Lublinianka Lublin, Wawael Kraków.. Reprezentant województwa lubelskiego juniorów. Wielki talent piłkarski. Niestety, choroba przerwała jego karierę.
Ryszard Horecki powiedział nam:
- Dla Izbicy mecze ze Startem były świętem porównywalnym z otoczką spotkań Cracovia – Wisła w Krakowie. Do meczu „szykowano się” wszędzie – w biurach, w polu na plantacjach rolniczych, w zakładach pracy… Dyskusje, kłótnie, przechwałki były na porządku dziennym. Przegraliśmy jesienią 1:2, co tworzyło niespotykane emocje w wiosennych przygotowaniach… Dodatkowo – przecież trenerem Startu był Józef Orkiszewski, mieszkaniec Izbicy. Napięcie rosło…Walczyliśmy ze Startem o awans, a kwiatkiem u kożucha miała być Opolanka Opole Lubelskie. Start, Opolanka, Ruch – z tej trójki mogły awansować tylko dwie drużyny. Karty rozdawał Start, gdyby przegrał wiosną 1970 roku w Izbicy obok Startu awans byłby dla Ruchu. Powiatowi kibice byli przekonani, ze Start się podłoży…
Kalendarium lat 60-tych
1960 – Klasa B (V liga, 3 miejsce za Ruchem Izbica i LZS Zwierzyniec)
1961 – Klasa B (V liga, wiosna, przyśpieszone rozgrywki ze względu na przejście na system jesień-wiosna od nowego roku).
1961/62 – Klasa B (runda jesienna kolejnego sezonu, awans)
1962/63 – Klasa A (IV, awans do Klasy Okręgowej z 5 miejsca w tabeli, w wyniku powiększenia lig - III liga)
1963/64 – Klasa Okręgowa (III liga, spadek)
1964/65 – Klasa A (IV liga, grupa południe – 10 miejsce?)
1965/66 – Klasa A (IV liga, grupa południe – 5 miejsce?). Jesienią 1966 roku chwilowo w tabeli 2 kluby z Krasnegostawu -
Pionier i Start. Wyżej w tabeli Pionier, który nie kończy rozgrywek. W Chełmie podobnie - Jest Gwardia Chełm i Rekord Chełm.
Jednym z zawodników Pioniera był bramkarz Jan Pociennik z Ruchu Izbica.
1966/67 – Klasa A (IV liga, grupa południe – 10 miejsce)
1967/68 – Klasa A (V liga, gdyż powołano do życia III ligę centralną, 3 miejsce)
1968/69 – Klasa A (V liga, grupa ... – 5. miejsce)
Statystyki / ciekawostki:
Wszystkie mecze Startu Krasnystaw (strzelcy bramek)
Sezon 1961 – Klasa B (ligowe, towarzyskie, inne)
Mecze ligowe
⦁ Sygnał Lublin d/ 2:3 (??)
⦁ Tomasovia Tomaszów w/ 1:2 (Sierpiński)
⦁ Tomasovia w/ 6:0 (Sierpiński 2, Kulawiak 2, Zieleńczuk, Szewczak)
⦁ Ruch Izbica w/ 1:8 (Korszla) – d/ 2:5 (Korszla, Zieleńczuk)
⦁ Chełmianka Chełm d/ 5:3 (Zieleńczuk 3, Szewczak, Stasiuk)
⦁ Hetman Zamość d/ 2:1 (Sierpiński, Zieleńczuk)
⦁ Hetman Zamość d/ 8:0 (Sierpiński 3, Zieleńczuk 2, Kulawiak 2, samobójcza)
⦁ Technik Zamość w/ 2:3 (Kulawiak, Sierpiński)
⦁ KS Szczebrzeszyn d/ 13:1 (Zieleńczuk 4, Kulawiak 4, Sierpiński, ...)
⦁ LZS Frampol d/ 6:0 (Sierpiński 2, Zieleńczuk, Stasiuk, Błędkowski, samobójcza)
⦁ LZS Łabunie w/ 3:1 (Kulawiak, Sierpiński, Zieleńczuk)
⦁ LZS Zwierzyniec w/ 1:1 (Kulawiak)
⦁ Wisła Puławy d/ 5:2 (Patyk, Zdun, Kulawiak, Sierpiński, Szewczak)
⦁ Budowlani Lublin d/ 3:1 (Sierpiński 2, Zieleńczuk)
⦁ Włodawianka w/ 2:3 (Zieleńczuk, Sierpiński)
⦁ Lewart Lubartów d/ 5:4 (Zieleńczuk 3, Patyk 2)
⦁ LZS Łaszczów d/ 12:0 (Patyk 5, Okoński 3, Szewczak, Zieleńczuk, Kowalczyk)
⦁ Hetman Zamość d/ 2:1 (Zieleńczuk 2)
⦁ Tomasovia Tomaszów d/ 8:2 (Zieleńczuk 3, Kulawiak 2, Patyk, Szewczak, Basiński)
⦁ LZS Szczebrzeszyn w/ 4:0 (Zieleńczuk 2, Szewczak 2)
⦁ Avia Świdnik d/ 2:3 (Basiński, Zieleńczuk)
⦁ Ruch Izbica w/ 3:12 (???)
⦁ Ruch Izbica d/ 1:2 (Basiński)
Mecze towarzyskie
⦁ Reprezentacja Lublina d/ 2:7 (Zieleńczuk, samobójcza)
⦁ Start (kawalerowie) – Start (żonaci) 6:3
Strzelcy bramek (mecze ligowe, towarzyskie, inne): Zieleńczuk 29, Sierpiński 16, Kulawiak 14, Patyk 9, Szewczak 7, Okoński 3, Basiński 3, Stasiuk 2, Korszla 2, Błędkowski 1, Zdun 1, Kowalczyk 1 (dane bez strzelców bramek w kilku meczach, których kronikarz nie odnotował.
Strzelcy bramek – Klasa A (IV liga). Sezon 1962/1963
* Ruch Izbica d/ 3:4 (Bombolewski 2, Zieleńczuk) – w/ 3:1(Zieleńczuk, Szewczak, Bombolewski)
* Motor II Lublin d/ 0:3 – w/ 1:3 (Zieleńczuk)
* Podlasie Biała Podlaska w/ 0:2 – d/ 7:1 (Zieleńczuk 2, Szewczak 2, Więsyk 2, Bombolewski)
* Unia Hrubieszów d/ 1:3 (Sierpiński) – w/ 1:1 (Zieleńczuk)
* Stal Kraśnik II d/ 2:1 (Zieleńczuk, Szewczak) – w/ 1:0 (Zieleńczuk)
* Gwardia Chełm d/ 2:0 (Zieleńczuk 2) – w/ 2:0 (Zieleńczuk 2)
* Technik Zamość d/ 4:2 (Szewczak 2, Zieleńczuk, samobójcza) – w/ 6:3 (Zdunek 3, Zieleńczuk 2, Bombolewski)
* Lublinianka II Lublin w/ 0:4 – d/ 1:0 (Szewczak)
* Chełmianka d/ 3:0 (Zieleńczuk, Bombolewski, Kozyrski) – w/ 0:3
* Orlęta Radzyń w/ 1:1 (Zieleńczuk) – w/ 2:1 (Zieleńczuk, Patyk)
* Janowianka Janów d/ 3:0 (Bombolewski, Kołcz, Kokotowski) – w/ 2:2 (Zieleńczuk, Patyk)
* Lewart Lubartów w/ 2:3 (Zieleńczuk, Kołcz) d/ 3:0 (Zieleńczuk, Szewczak, Kołcz)
Strzelcy bramek: Zieleńczuk 21, Bombolewski 7, Szewczak 7, Kołcz 3, Zdun 3, Patyk 2, Więsyk 2, Kokotowski, Kozyrski, Sierpiński,– po 1.
Start awansował do klasy okręgowej
Mecz Pucharu Polski
* Lublinianka d/ 1:1 (Bombolewski), w karnych 2:3
Mecze zespołu Start II
* 31. 03d Start II – Ruch Izbica 0:5
* 21. 04d Start II – LZS Zwierzyniec 3:3 (Barański 2, Jabłoński)
* 26. 05w Start II – LZS Zwierzyniec 2:1 (Kozyrski, Barański)
* 2. 06d Start II – KS Zawada 0:2
Mecz towarzyski
* 24. 03 Start I – Start II 12:0 (w kronice nie zanotowano strzelców bramek)
1963/1964 / Klasa O (III liga)
1. Motor Lublin 22 – 34 – 69:12
2. Avia Świdnik 22 – 33 – 61:23
3. Stal Kraśnik 22 – 30 – 49:17
4. Tomasovia Tomasz. 22 – 25 – 30:22
5. Wisła Puławy 22 – 24 – 35:31
6. Hetman Zamość 22 – 23 – 33:32
7. Lublinianka Ib 22 – 21 – 42:50
8. Gwardia Chełm 22 – 17 – 21:39
9. Łada Biłgoraj 22 – 16 – 27:38
10. Ruch Izbica 22 – 15 – 29:65
11. Start Krasnystaw 22 – 14 – 21:48
12. Orlęta Łuków 22 – 12 – 24:64
Strzelcy bramek Klasa O (III liga). Sezon 1963/64 Jesień
* Lublinianka d/ 2:1 (Zieleńczuk, samobójcza) – w/ 2:1 (Dworakowski, Więsyk)
* Hetman Zamość w/ 0:1- d/ 1:0 (samobójcza)
* Wisła Puławy d/ 0:3 – w/ 1:2 (Barański)
* Orlęta Radzyń w/ 0:2 – d/4:1 (Barański, Dworakowski, Zieleńczuk, samobójcza)
* Tomasovia Tomaszów d/ 0:1 – w/ 0:2
* Motor Lublin w/ 2:5 (Bombolewski, Więsyk) – d/ 0:5
* Avia Świdnik d/ 2:2 (Zieleńczuk, Białek) – 1:1 (Więsyk)
* Gwardia Chełm w/1:5 (Kokotowski) – d/ 0:1
* Łada Biłgoraj d/ 1:0 (Bombolewski) – w/ 1:1 (Szewczak)
* Ruch Izbica w/ 1:1 (Kokotowski) – d/ 0:3
* Stal Kraśnik d/ 1:5 (Kozyrski) – w/ 1:5 (Zieleńczuk)
Strzelcy bramek: Zieleńczuk 4, Więsyk 2, Barański 2, Kokotowski 2, Dworakowski 2, Bombolewski 2, Białek, Kozyrski, Szewczak – po 1.
Najlepsi na liście
NAJLEPSI PIŁKARZE KLASY OKRĘGOWEJ
(III ligi)
Sezon 1963/64 (według „Tempa”)
1. Widera Edward (Motor)............................................................137
2. Jarkowski Andrzej (Orlęta Radzyń)…………………………..129
3. Josypow Tadeusz (Avia) ..........................................................124
4. Kleszczyński Jerzy (Tomasovia) ..............................................123
5. Matraszek Mieczysław (Start)...................................................122
6. Dziupiński (Tomasovia) ............................................................119
7. Mikołajczyk Paweł (Motor) ......................................................117
8. Bachur (Avia)............................................................................117
9. Jakubiec (Motor) .......................................................................112
10. Sokołowski (Motor)...................................................................112
11. Grochowski (Orlęta) .................................................................112
12. Guz Marian (Avia) ....................................................................110
13. Pawlikowski (Avia)....................................................................109
14. Kozerski (Stal Kraśnik) .............................................................107
15. Jabłoński (Wisła Puławy) ..........................................................106
16. Pisula (Lublinianka II) ..............................................................106
17. Eckner (Stal Kraśnik).................................................................106
18. Janda Jan (Hetman Zamość) ....................................................105
19. Gajdek (Hetman) .......................................................................105
20. Łysanowicz (Stal) .....................................................................105
21. Jaworski (Stal) ...........................................................................105
22. Hajek (Gwardia Chełm) ............................................................104
23. Kuliński (Łada Biłgoraj) ….......................................................103
24. Stefański (Wisła) .......................................................................102
25. Krygier (Avia) ...........................................................................102
26. Bondarenko (Avia) ....................................................................102
27. Ostrowski (Łada)........................................................................101
28. Sawa (Łada) ..............................................................................101
29. Herman (Avia) ..........................................................................101
30. Rybczyński (Motor) ..................................................................100
31. Pawłowski (Stal). ......................................................................100
* Nie wszyscy czołowi piłkarze rozegrali wszystkie mecze, toteż kilku straciło szansę zajęcia wysokiej pozycji. Pozycja Mieczysława Matraszka jest niepodważalna. Warto dodać, że bardzo blisko znalezienia się w elitarnej 30-tce byli inni gracze Startu: Jan Kowalczyk 94 pkt (nie grał w jednym meczu), Roman Gołąbek uzbierał 83 (-1 mecz), Władysław Patyk 82 (-4 mecze), Tadeusz Zieleńczuk 80 ( - 1 mecz), Olech 79 (- 5 meczy), Stanisław Więsyk 74 (-1mecz).
* Sprawa Stanisława Więsyka pozostaje nierozstrzygnięta – czy grał we wszystkich 22 spotkaniach, czy też mecz z Motorem Lublin opuścił. W każdym razie w tabeli punktowej nie ma przy jego nazwisku punktów w tym meczu. Odwrotnie do Tadeusza Zieleńczuka, który grał we wszystkich spotkaniach i jako jedyny w tych rozgrywkach otrzymał notę 1 (za mecz rewanżowy z Ruchem Izbica). Ponieważ pamięć jest zawodna, pewnie nigdy nie rozstrzygniemy, czy obaj zagrali po 22 mecze, czy nie. Być może „Tempo” pomyliło się...
* Najwyższe noty obserwatorzy „Tempa” – 7 punktów za mecz, przyznali w tym sezonie: Mieczysławowi Matraszkowi (3) za mecze z Avią (2x) i Orlętami, oraz Romanowi Gołąbkowi (za mecz z Wisłą Puławy).
XX-lecie (1964)
W prasie o piłkarzach Startu
Przez 20 lat kronikarz Startu znalazł w prasie i złożył w dokumentacji klubu 418 wycinków prasowych (Rzeczpospolita, Sportowiec, Przegląd Sportowy, Kurier Lubelski, Sztandar Ludu, Tempo). W przyszłości materiały te staną się bezcennym źródłem informacji dla osób chcących odtworzyć historię klubu (autorów prac magisterskich, statystyków, kibiców, działaczy, historyków piłkarstwa, dziennikarzy).
XX-lecie (1964)
W meczu oldbojów rozegranym w Chełmie reprezentacja Krasnegostawu (Start) ograła gospodarzy 6:4 (2:2).
XX-lecie Startu Krasnystaw (1964)
Na jubileusz klubu statystyk i kronikarz Wiesław Malessa opracował wiele tabel obrazujących dorobek piłkarzy.
Najwięcej spotkań w barwach Startu w latach 1944 – 1964 rozegrali:
1. Basiński Marian……………………………………...344
2. Stępkowski Franciszek ………………………………317
3. Bucht Franciszek …………………………………….309
4. Basiński Jan…………………………………………..308
5. Tilzer Stanisław (Tońko)………………………………..303
Najwięcej bramek dla Startu w latach 1944 – 1964 strzelili:
1. Basiński Marian…………………………………...188
2. Zieleńczuk Tadeusz……………………………….147
3. Wrzeszcz Antoni…………………………………..141
4. Kulawiak Witold…………………………………..102
5. Chwaszcz Stanisław…………………………………...99
6. Opielak Ryszard……………………………………….98
7. Kociuba Mieczysław…………………………………..92
8. Płosaj Stanisław……………………………………….78
9. Jabłoński Stanisław…………………………………....49
Ciechomski Eugeniusz……………………………….......49
Barański Wiesław………………………………....……..49
Marczak Marian………………………………......………49
⦁ Najwięcej goli w jednym meczu strzelił Jan Kowalczyk, który 30 lipca 1961 roku wbił 6 bramek bramkarzowi LZS Michalów (7:2).
⦁ Na koncie bramek zdobytych w meczach ligowych, pucharowych, towarzyskich i sparingowych Startu widniała cyfra 1753. Na koncie goli straconych – 1270.
⦁ Ogółem w okresie 20 lat od chwili założenia do sierpnia 1964 roku, Start rozegrał 882 mecze. Wygrał – 469, zremisował 103 i przegrał 310.
⦁ Najwyższe wygrane – 20 lipca 1947 roku 12:0 z Tomasovią Tomaszów, oraz 14 maja 1961 roku z KS Szczebrzeszyn 13:1.
⦁ Przez 20 lat kronikarz Startu znalazł w prasie i złożył w dokumentacji klubu 418 wycinków prasowych (Rzeczpospolita, Sportowiec, Przegląd Sportowy, Kurier Lubelski, Sztandar Ludu, Tempo). W przyszłości materiały te staną się bezcennym źródłem informacji dla osób chcących odtworzyć historię klubu (autorów prac magisterskich, statystyków, kibiców, działaczy, historyków piłkarstwa, dziennikarzy).
1966-1967 / Klasa A(V poziom rozgrywek, grupa południowa). Czas odbudowy klubu:
1. Stal II Kraśnik
2. Opolanka Opole Lubelskie
3. Tur Milejów
4. Chełmianka II Chełm
5. Janowianka Janów
6. Sanna Zaklików
7. Hetman II Zamość
8. LKS Tarnogród
9. Łada II Biłgoraj
10. Start Krasnystaw
11. Orzeł Urzędów
„Fotografie to kęsy czasu”…
Młody bramkarz Startu Witold Mazurek trafi kadry województwa Lubelskiego i zdobędzie brązowy medal Spartakiady młodzieży. Wkrótce zostanie wicemistrzem Polski juniorów w barwach Stali Kraśnik. Foto czwarty z prawej w pierwszym rzędzie.
Marian Skonecki i Leszek Steinmetz zaliczą w swoich piłkarskich biografiach epizody w Krasnymstawie…
Trenerem przełomu lat 60-tych i 70-tych został
Józef Orkiszewski z Izbicy.
1960/1970
Witold Mazurek. Bramkarz. Wychowanek Startu. Kluby: Start Krasnystaw, Stal Kraśnik. Do futbolu trafił z boiska do szczypiorniaka. Przez wiele lat niezastąpiony golkiper pierwszego zespołu Startu. Najlepszy okres w karierze to wiek juniora, oraz początek lat 70-tych, kiedy to występował w zespole seniorów. Wicemistrz Polski juniorów w barwach Stali Kraśnik. Reprezentant województwa lubelskiego juniorów. Współautor awansu Startu do Klasy O w 1970 i w 1973 roku.
***
Pierwszy gol
Z Ruchem Izbica niecodzienna codzienność
1969/1970. Mecz z Ruchem Izbica rozegrany w czerwcu 1970 roku przeszedł do historii. To była walka nie tylko o prestiż w powiecie. Obie drużyny nadal walczyły o awans, a Ruch chciał dodatkowo „odkuć” się za pechową porażkę w listopadowej I rundzie rozgrywek sezonu 1969/70. Start wygrał 2:1 po golach Dyjaka i Zaworskiego. Zwycięski gol padł po fantastycznym podaniu z linii obrony, przyklejeniu się futbolówki do błota na polu karnym i sprytnym strzale Zaworskiego. Start awansował do okręgówki (IV ligi), a Ruch Izbica stracił szansę i awansowała Opolanka Opole Lubelskie. Tak prysł mit o tym, że podopieczni trenera Józefa Orpiszewskiego (który to trener wywalczył awans) „podłożą” się sąsiadom zza miedzy. Nie podłożyli się, ale o pieniądzach przeznaczonych za wygranie meczu krążą do dzisiaj tajemnicze opowieści.
To jeden z najlepszych meczy w historii Startu. Na najwyższym ligowym poziomie zagrali wówczas: START: Mazurek, Perestaj, Kokotowski I, Kokotowski II, Karpiński, Majdan, Basiński, Zaworski, Antoniak, Furgała, Dyjak, rez. Koss, RUCH: Chomik, Olech, Bartoń, Kobylarz, Podolski, Horecki I, Sieńczyk, Horecki II, Kalinowski, Maślona, Mandziak.
„Święta wojna” powiatowa zgromadziła na stadioniku w Izbicy ponad 4 tysiące kibiców. PKS uruchomił nawet specjalne kursy autobusów. Ogłuszający doping miejscowych miłośników piłki nie pomógł w odniesieniu sukcesu. Wielki wkład w to zwycięstwo miał bramkarz Witold Mazurek, który powstrzymywał falowe ataki Ryszarda Horeckiego, Andrzeja Maślony i Mandziaka.
Stanisław Karpiński, lewy obrońca Startu z tego meczu zapamiętał rozdarcie emocjonalne Józefa Majdana:
- Przecież był wychowankiem Ruchu, a los tak poukładał rywalizacją, że wyszło na to iż to on odebrał macierzystemu klubowi awans. Pamiętam - była sytuacja przy przewadze Ruchu, że piłka była już niemal w naszej bramce, a Majdan wybił ją z linii bramkowej.
Z kolei bramkę strzeloną Chomikowi Janusz Zaworski uznał za gola numer jeden w karierze:
- Wykop na uwolnienie z naszej połowy boiska. Piłka szybuje na pole karne przez kilkadziesiąt metrów. Tutaj przykleja się do błotnistej powierzchni... Dopadłem jej w odpowiedniej chwili i strzeliłem w kierunku bramki. Wygraliśmy 2:1.
Kto mógł wówczas przypuszczać, że ten gol zmieni historię Ruchu. Zamiast Izbiczan do klasy „O” weszła Opolanka i zadomowiła się tam na dłużej. Dłużej niż Start, który spadł wkrótce z powrotem do Klasy „A”. Gdyby Start ten mecz „puścił” Ruchowi, kolejne derby drużyny grałyby w klasie okręgowej, a Opolanka mogłaby sobie tylko marzyć o rywalizacji z Motorem. Lublinianką i Avią.
Janusz Zaworski
hala sportowa wybudowana w latch 60-tych
Lata 70-te...