
+++

@@@

@@@

@@@

@@@

@@@

@@@

@@@

@@@

@@@
Z opowiadań i relacji Gienka 'Bangli' wiedziałem o lubelskich pilkarzach, którzy grali podczas wojny i walczyli w partyzantce. Po pierwszej wizycie w redakcji Piłki Nożnnej, od razu powróciły także wcześniejsze opowieści z dzieciństwa. Opowieści Koki, który mówił o Unii Lublin i o piłkarzach-mistrzach, o żołnierzach i patyzantach. Od razu popedziłem do Janusza Cieślińskiego. Najpierw go nie było. Zająłem się organizacją jednej z pierwszych obywatekskich gazet w kraju. Po ukazaniu sie pierwszych numerów - i odzewie na niespotykaną skalę, bo trzeba było robić dodruki, podnosić o 50% nakład i jakoś opanować otwarcie się obywateli na wolną prasę - postanowiłem zorganizować lokalny plebiscyt sportowy. Na święto rozstrzygniecia współpracownik z redakcji zaproponował zaproszenie Janusza Cieślińskiego i Henryka Kukiera. Ni stąd ni zowąd okazało się, że pan Marian był tuż przed wojną "czujką" ochraniającą wyjazd juniorów Unii Lublin na mecz finałowy z Wisłą Kraków. Ot - taaki przypadek!
|