hsienko
  2-Ryszard Wnuk 'Narva'
 

LEKSYKON lubelskiej piłki
***


Ryszard WNUK

(Unia Lublin, OWKS Lublin, Lublinianka)

„Narva” czyli „Niezłomny” z Lublina

Wszystkich było 151„Niezłomni”  – czyli piłkarze, którzy w latach okupacji grali o mistrzostwo Lublina, choć groziła za to śmierć.

 

Unia Lublin 1939. Od lewej stoją: Tadeusz Malinowski, Stanisław Rudnicki, Tadeusz Różyło, Aleksander Machaj, Janusz Sokólski, Wilhelm Siarkowski, Zenon Paprota, Eugeniusz Rakowski. W pierwszym rzędzie: Marian Kowalski, Włodzimierz Skraiński, Henryk Kopeć i Władysław Podgórski.

***

 Pamiętam wszystkie szczegóły z piłkarskiej przygody – opowiadał były piłkarz, a później popularny dziennikarz lubelskiej prasy Ryszard Wnuk. – Już jako dziesięciolatek, a były to lata trzydzieste ganiałem za kulami zrobionym z byle czego, które imitowały piłkę. Kiedy byłem juniorem Unii Lublin, ograła ona faworyzowany Kraków (Wisłę) w finale mistrzostw Polski. Mecz rozgrywano przed towarzyską grą seniorów Polska – Szwajcaria (1:1) w Warszawie na stadionie Legii.

Finał o mistrzostwo Polski juniorów zakończył się zwycięstwem Unii 3:2, chociaż do przerwy prowadziła Wisła 1:0. O dramaturgii tego spotkania opowiadał „Maryna”, czyli Marian Kowalski: – Do przerwy Wisła mogła prowadzić 2:0, ale w 35 minucie bramkarz Unii obronił rzut karny, wybijając piłkę na rzut rożny. Po przerwie Wisła podwyższyła na 2:0 po strzale Kawuloka i prawie było po meczu. Jednak Wisła popełniła błąd broniąc wyniku. W 59 minucie z narożnika boiska Zenon Paprota podał do nieobstawionego Wilhelma Siarkowskiego, który pięknym strzałem z woleja umieścił piłkę w siatce rywali. Pięć minut później Aleksander Machaj przelobował bramkarza i był remis 2:2. Jak się okazało decydującego gola w 72 minucie zdobył Stanisław Rudnicki. Wynik mógł być jeszcze wyższy, ale po strzałach Zenona Paproty i Eugeniusza Rakowskiego piłka lądowała na poprzeczce, a w 80 minucie Rudnicki trafił w słupek.

Ryszard Wnuk wspominał ten mecz: – Trafiliśmy na Wisłę Kraków, w której grali między innymi Gracz, Serafin, Obtułowicz czy Jurowicz. Heca była jeszcze przed przed samym wyjazdem. Kuratorium Okręgu Szkolnego w Lublinie poinformowało, że uczniowie nie mogą grać w klubach. Kibice byli zdenerwowani, bo robiono wszystko aby nie dopuścić do wyjazdu na mecz. Obstawiono nawet dworzec PKP. Piłkarze przebrani w cywilne ubrania, przez dworzec towarowy przy ul. Krochmalnej dostali się do pociągu. W stolicy zakwaterowano nas w hotelu Central. Pytali nas z jakiej wioski przyjechaliśmy. W dniu meczu stadion był wypełniony po brzegi, dały też znać antagonizmy kibiców z Krakowa i Warszawy. Kibice dopingowali głownie nas. Wiślacy przeżyli szok, bo wygraliśmy 3:2, a byli pewni sukcesu i zdobycia po raz trzeci, a w związku z tym na własność pucharu. Nie zdobyli go i mieli puchar przekazać nam. Nigdy nam go nie oddali, choć Janusz Cieśliński wielokrotnie się o niego upominał. Jeździł nawet do Krakowa. Gratulacje po meczu składali nam najwyżsi rangą wojskowi z generałem Bończą – Ujazdowskim na czele. Skład  Unii z tego meczu Ryszard Wnuk recytuje z pamięci: W bramce stał Henryk Skraiński, w obronie grali: Henryk Kopeć, Marian Skraiński i Ryszard Wnuk. W pomocy: Zenon Paprota, Stanisław Rudnicki, Eugeniusz Rakowski i Wilhelm Siarkowski. W ataku: Tadeusz Różyło, Aleksander Madej i Tadeusz Malinowski. Warto dodać ważny szczegół, otóż przedwojenna prasa pisząc o zdobyciu przez Unię tytułu mistrzowskiego podawała zmienione nazwiska piłkarzy. Po prostu trzeba było ochronić piłkarzy przed konsekwencjami nie podporządkowania się zakazowi kuratorium. I tak w prasie wymieniono inne nazwiska Szewczyk, Rudzik, Turoń, Sławek, Czarny, Różycki. Wynikło z tego wiele nieporozumień i przeinaczeń, anegdot, ale prawda jest taka jak opowiedziałem. Rudzik to Rudnicki, Różycki to Różyło itp. Wkrótce wybuchła wojna i nie było nam dane długo cieszyć sie mistrzostwem, bo zaledwie od 4 czerwca do 1 września. Nie było szansy na jego powtórzenie, podczas okupacji obowiązywał zakaz gry w piłkę nożną. Umówiliśmy się na towarzyskie spotkanie we wrześniu 1939 w Krakowie. Nigdy do niego nie doszło. Plany pokrzyżowała wojna. Ale rozgrywaliśmy mecze.

Ryszard Wnuk w najważniejszym meczu nie grał, ale uczestniczył w meczach eliminacyjnych. Był podstawowym graczem.

Kariera juniora Unii Lublin rozwijała się właściwie. Wojna i okupacja zamieniły mu i jego rówieśnikom sportową rywalizacje w pasmo bezwzględnej walki o honor ojczyzny i przetrwanie. Dzisiaj, kiedy uczniowie i studenci odkrywają skrywane tajemnie czytamy o nich w szkolnych wypracowaniach i opracowaniach. Wielu piłkarzy trafiło do Armii Krajowej. Ryszard Wnuk miał pseudonim „Narva”. Inni służyli w wojsku. Wiele akcji przeprowadzonych przez AK było bardzo ryzykownych, miedzy innymi po rozbiciu magazynu broni piłkarze-żołnierze trafili do wiezienia na zamku. Pan Ryszard tylko dzięki wyjątkowemu szczęściu i przypadkowi został zwolniony.

Wspominał:

– W czasie okupacji rozgrywaliśmy mecze o mistrzostwo Lublina. Wielu zawodników ne mecze przyjeżdżało z lasu, bo byli w partyzantce. Broń chowali w krzakach, za pazuchami ubrania. Niektórzy pod strojami piłkarskimi. We wrzeniu 1942 roku w meczu Lublinianka – Promień, sędzia Józef Madej podyktował karnego. Do strzału wyszykował się Zenek Paprota. Podszedł do piłki, żeby sobie ustawić we właściwym miejscu. Gdy się schylił, wypadł mu pistolet, potężny „Hiszpan”, kaliber 11 mm. Schował go i uciekł przez Bystrzycę. Rzekę forsowaliśmy wiele razy. Gdy tylko czujki rozstawione we właściwych miejscach ostrzegały nas, że z komendy wyjeżdżają Niemcy, od razu wialiśmy z boiska, które było za późniejszą cukrownia (dzisiaj jest tutaj Arena Lublin).

„Niezłomni z Lublina po wojnie spotykali się często. Spotykało się ich głównie na stadionie Lublinianki. Opowiadali młodym o wojennych przeżyciach i największym hobby w życiu – piłce nożnej. Często spotykałem się z nimi, kiedy w lubelskich dzielnicach bawili wnuki. Opowiadali o swojej młodości.  Często mówili: – Dzieci muszą znać pokolenie swoich dziadków piłkarzy, bo bez takiej znajomości nie będzie w Lublinie dobrej piłki.

Tak jak nie ma państwa, które nie opiekowałoby się swoją historią. Ryszard Wnuk i jego koledzy z Unii Lublin i Lublinianki, doskonale o tym wiedzieli, a ci którzy żyją wiedzą.

***

RYSZARD WNUK (ur. 1922, zm. 2000 r). Kluby: Unia Lublin, OWKS Lublin, Lublinianka. Mistrz Polski juniorów z 1939 roku (nie grał w meczu finałowym). Dziennikarz Gazety Lubelskiej, Sztandaru Ludu, Kuriera Lubelskiego. Był też redaktorem naczelnym Naszych Spraw – gazety Zakładów Azotowych w Puławach. Przez wiele lat godził pracę dziennikarską z działaniem w związku piłkarskim i sędziowaniem meczów. Skromny, życzliwy dla wszystkich. Ryszard Wnuk „Narwa” zmarł 14 stycznia 2000 roku w wieku 78 lat.

Leksykon /hs

PS. I co ciekawe, nigdy w opisach „Niezłomnych” nie zdarzały się przeinaczenia lub błędy. Wielokrotnie rozmawiałem z Januszem Cieślińskim i innymi świadkami historii, którzy pożyczali fotografie. Zbierając materiały czytałem artykuły: Henryka Szymczyka, Marka Nowaka, Witolda Miszczaka, Andrzeja Kwieka, Tomasza Chmury, czy Pawła Smacznego. Ale tak wspaniałych rozmów i tekstów jakie powstawały po rozmowach z zawodnikami się nie zapomina. Wkrótce przypomnimy innych bohaterów „tamtej piłki”… Dzisiaj można powiedzieć, że każdy człowiek, który ich słuchał lub opisywał, każdą z rozmów, wspomina podobnie. 

PS2. I każdy dzień przynosi odkrycia – Wkrótce o tym kim był Mieczysław Balcer, trener który poprowadził Unię do mistrzostwa.

 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 13 odwiedzający (34 wejścia) tutaj!  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja