LIGA wspomnień.
Jest połowa roku 1980 roku...
***
"Jeśli nie ma co się lubi to się lubi co sie ma"...
***
Wczerwcu 1980 roku, tuże tuże przed rozpoczeciem rozgrywek I ligi Piłka Nożna zaprzentowała nowych I -ligowcoe.
BAŁTYK Gdynia i
MOTOR Lublin. Co ciekawe, trenerem Baltyku był wówczas Witold Sokołowski, Który przed wyjazdem do Gdynii prowadził Motor. Miał wiec"taki klimatyczny udział" w awansie obu zespołow. Sylwetkę klyby z Gdyni przedstawił Tomasz Wołek, Motor przedstawiał razem z pilkarzem Ireneuszem Lorencem, . redaktor naczelny Piłki Nożnej Roman Hurkowski. Pod nadtyttułem: "Witamy w I lidze" umieszczono tytuł własciwy: "Radość w Motorze".
+++
- Wybrałem Motor, bo chciałem grać, a nie siedzieć na łwce rezerwowych. Grając w Zagłebiu Lublin miałem kilka proopozycji z II i I ligi. W Lublinie zagwarantowano mi obecność w pierwszym składzie - mówił Lorenc. - Niby przedsezonowe obozy nie zapowiadalły iczego nadzwyczajnegi, lecz zafrapowało mnie co innnego - byłem już w kilku klubach, ale takiej atmosfery jak w Motorze nie spotkałem nigdzie. Koleżwństwo, wzajemna życzliwość, ani cienia zawiści.
Motor będzie jednym z najunoższych klubów pierwszoligowych - pisał dalej Roman Hurkowski. - Ma tylko jedno boisko przy al. Zygmuntowskich. Obiekt trudno nazwać reprezentacyjnym. Słabe zaplecze i marnanawierzchnia płyty do gry. Na trybuny na "wcisk" można upchnąć 18 tys, ludzi, Biorąc pod uwagę zainteresowanie kibiców , to zdecydowanie za mało.
Ireneusz Lorenc opowiadał o niespodziewanym awansie.
- Zaczęliśmy od zwycięstwa z Hutnikiem. Ja zadebiutowałem tydzień później w Jastrzębiu (2:1 dla Motoru i gol Lorenca - przyp. autora). Cieszyłem się serdecznym przyjęciem przez kolegów. Kolejne mecze przekonały mnie, że gra w Motorze to autentyczna przyjemność a nie wyrobnictwo i odrabianie pańsczyzny. Odnieśliśmy siedem kolejnych zwycięstw. Przegrana u siebie ze Stalą Stalowa Wola zaniepokoiła nas. To był szczery żal. Do późna w nocy dyskutowalusmy i omawialiśmy błędy. Poskutowało. Przełamalismy kryzys i następny, cięzki mecz w Tychach wygraliśmy.
Motor ma wspaniałych kibiców - uzupełniał Hurkowski wypowiedzi piłkarza. - Mecenas klubu FSC i władze miasta czyniąwiele ddla piłkarzy. Organizowane są spotkania z kin=bicami.
Z wypowiedzi piłkarza:
Najważniejszy był mecz z Gwardią w Warszawie. Gdy wjeżdżalismy do stolilcyw widzielismy tysiece kibiców z Lublina podążających na stadion. To nas niesłychanie zmobilizowało. Remis dał nam pięć punktów przewagi na półmetku i zaczęliśmy serioo myśleć o awansie. Pierwszy mecz wiosny i prowadzenie z Hutnikiem 3:0 Lecz wynik końcowy brzmiał 3:3. Prysznic pomógł, systematycznie zwiększaliśmy przewagę nad Gwardią. pięć kolejek przed końcem byliśmy pierwszoligowcami. Było to w dzień moich 25-tych urodzin.
I końcowa sentencja:
- Nigdy nie chciałem być przeciętnym pilkarzem. Wielki wpływ wywarł na mnie Bronisław Waligłora. Przy nim poczyniłem wielkie postepy.Dawkuje wiele ćwiczeń technicznych, elastycznie dozuje natężenie treningów, nie uoiera się przy schematach i nie preferuje rzemiosła. Nakłania do improwizacji, do gry finezyjnej. Nie broni grać swobodnie i nieszablonowo.
Ireneusz Lorenc grał w Motorze przez trzy sezony, później przeniósł sie do Śląska Wrocław, gdzie nie zrobił wielkiek kariery. Jego znakomite rajdy skrzydłami i drybblingi, który zaletą był zwykle start i przyśpieszenie, tak zwane odejscie... na zawsze zostaną wpamieci kibiców. Po odejsciu z Motoru niee był już tak znakomitym, szarpiącym grę i nieobliczalnym zawodnikiem.
Niestety - Motor 'zaczął się sypać', już w chwili pojawienia się pierwszych marzeń o europejskich pucharach. Były to ambicje na wyrost, bez żadnych podstaw i możliwości. Takie ambicje zniszczyły wiele drużyn. Doszły do tego wewnetrzne intrygi działaczy, trenereów, działaczy i ...piulkarzy. Znakomicie prowadzone szkolenie młodzieży i pojawienie się wielu talentów nie mogło zmienić rzeczywistości. Piłkarzami handlowano w imię samego handlu i interesów w działaczy. Młodsi nie wiedzieli sensu gry dl pustych trybun i . jak to młodzi! - uciekali od brudiej gry i intryg i układów. Powiedzenie "na układy nie ma rady" niczego nie nautralizowało. Dwa razy Motor powrcałą do I ligi i dwa razy spadał. Wreszcie działacze sami pozjadali "własne ogony" i pozostała wielka pustka.
Z roku na rok było gorzej. Wreszcie w 1996 roku klub unikając finansowego krachu, ogłosił upadłość. Zminił nazwę na Lubelski Klib Piłkarski i ...wegetuje... - pisała prasa (1999).
***
Reporterzy tygodnika na inaugurację sezony zmienili się chyba. Tym razem w stadionie Motoru pojawił się Tomasz Wołek. Czy mecz Bałtyku obserwował Roman Hurkowski (?).
Cytat:
„Zrozumiałe skądinąd radość z awansu dosłownie rozpierała lublinian. Do tego stopnia, że w owym entuzjastycznym chaosie nieco się pogubili. Na trybuny wpuszczono za dużo ludzi, porządkowi nie potrafili uporać się z tym i zrobiło się wielkie zamieszanie” – tak rozpoczął relację z meczu Tomasz Wołek z Piłki Nożnej, dziennikarz, który później zasłynął z literackich opisów gry południowo-amerykańskich wirtuozów piłki. Motor zremisował na inaugurację I ligi z Zagłębiem Sosnowiec (między innymi z Mazurem, Mikołajówem, Dworczykiem, Geszlechtem i trener Strejlauem na czele). Wynik 1:1 nie przyniósł mu jednak ujmy.
Oto co napisał jeszcze Tomasz Wołek:
„Debiutant wykazał, że posiada podstawy techniczne do gry w I lidze. Większość lubelskich zawodników prezentowała się pod tym względem korzystnie, a niebanalne, zaskakujące zwody Lorenca byłyby ozdobą każdego meczu”.
Ostatecznie Motor zajął dziewiąte miejsce na mecie pierwszego sezonu w ekstraklasie, a Lorenc strzelił trzy gole. Pierwsza liga była jednak trudniejszym etapem w historii klubu. Jednak radość jaką podopieczni Waligóry dali przez ten sezon spragnionym gry na najwyższym poziomie lubelskim kibicom, jest nie do zapomnienia. Szczególnie teraz, gdy Motor grawitował pomiędzy trzecią i czwartą ligą. Teraz występuje w I lidze.
A wspomnienia o Waligórze i jego „giermku” Ireneuszu Lorencu, jeszcze długo będą ubarwiać opowieści walki o pierwszą ligę i debiut w niej.
+++
Kilka słow o bohaterach tamtych dni...
Ireneusz LORENC (ur. w 1955 roku). Napastnik, skrzydłowy. Kluby: Zagłębie Lubin, Motor Lublin, S.C. Kassel (Niemcy), Śląsk Wrocław, Stilon Gorzów. Po zakończeniu kariery pracował jako trener, prowadził nawet przez pewien czas klub w II lidze. Najlepszy okres w karierze to gra w Motorze Lublin, dla którego w I lidze rozegrał 56 spotkań i strzelił 6 goli. Zmarł w wyniku obrażeń po upadku ze schodów we własnej willi w Niemczech.