Leksykon 

***

Henryk LACKSTEIN (Motor Lublin)

***

Na boisku byli bezkonkurencyjni, awans odebrano im przy zielonym stoliku!

+++


 

W książce dokumentującej rozgrywki piłkarskie w Polsce nazwisko Henryka Lacksteina spotykamy po raz pierwszy w 1960 roku, w składzie Śląska Wrocław – raz strzelił 3 bramki, w 1961 roku jedną.

W Lublinie pojawił się w Motorze Lublin, który w pierwszej połowie lat 60-tych stworzył znakomity team, którego zadaniem było wywalczenie II ligi dla miasta. w 1963 roku Motor po morderczym sezonie ligowym stanął do walki w barażach o II ligę. Niestety przegrał te baraże po niesławnych walkowerach. Tego roku awans wywalczył Start Łódź. Lackstein był podstawowym piłkarzem.

W 1965 roku później Motor ponownie wygrał III ligę i ponownie zagrał w barażach. Henryk Lackstein był podstawowym zawodnikiem. Strzelił „Złotą bramkę” w Łodzi z miejscowym Włókniarzem, kiedy to jeden z kontrataków Motoru zakończył strzałem zawodnik Włókniarza, piłka minęła bramkarza i leciała do bramki, a w ostatniej chwili Bernard Pieszek wybił ją z bramki. I na kilka minut przed końcem padł gol dla gości… W ogóle był czołowym snajperem i chyba (?) najlepszy piłkarzem ówczesnych spotkań barażowych.

Strzelil gola Warmii Olsztyn z którą Motor wygrał 4:2 i kiedy to rewanż na wyjeździe Motor wygrał 2:1. Przegrał awans „przy zielonym stoliku”, bo wcześniej wyniki zweryfikowano jako 3:0 dla Warmii. W Motorze zagrał bowiem Roman Grudziński, który rzekomo nie powinien zagrać. Dlaczego? Oto wycinek z Tampa…

Motor był najlepszy, ale stracił cztery punkty i awans!!

+++

Jak widać awans do II ligi odebrano żółto-niebieskim „przy zielonym stoliku”. Dosłownie – wszak przyczyna była wojskowa! Rok później Motor już wygrał awans bezkonkurencyjnie!

Henryk LACKSTEIN. Pomocnik. Kluby: Śląsk Wrocław, Motor Lublin. Mistrz III ligi w barwach Motoru 1963, 1965. Najlepszy piłkarz baraży o  II ligęw 1964 roku. Współautor awansu do II ligi po barażach 1963. W Motorze grali wówczas: Mikałajczak, Widera, Szafrański, Sokołowski, Dąblewski, Rybczyński i inni…