hsienko
  Ziarkowski Jacek
 
LEKSYKON lubelskiej piłki
****
Jacek ZIARKOWSKI 
 
Na szlaku piłkarskiej przygody
 
 
 ***
 
 
 = Kto był pierwszym trenerem Jacka Ziarkowskiego, tym który powiedział coś w stylu – masz papiery w granie?
* Nauczyciel wychowania fizycznego Lech Czarnecki, były znany lubelski piłkarz. Pod jego okiem zaczynałem też trenować.
+++
+++
 
= Czy miałeś wówczas piłkarski wzór? Bo przecież każde dziecko chce naśladować grę wielkich graczy.
* W owym czasie wzorem dla większości dzieci był  Diego Maradona. Była w nim jakaś magiczna siła, sam strzelał gole, kiedy było to potrzebne drużynie. Strzelał tyle, ile trzeba było żeby wygrać. Takich napastników było w historii niewielu.
 
= W życiu chłopaka przychodzi moment, ze trzeba wybrać drogę życiową, zdobyć zawód, zacząć myśleć o rodzinie. Kto ci pomagał w tym?
* Chyba wszystkich zaskoczę, bo nie było na mnie żadnych nacisków rodziny, właściwie to sam powiedziałem, że chcę grać w piłkę. Nikt nie usiłował zmienić tej decyzji. Sam czułem, że jestem lepszy od kolegów, że podołam wyzwaniom...
 
= Później była już Sparta. Do dzisiaj kibice w Rejowcu mówią, ze Tomek Kozioł był równie utalentowany. Jak myślisz, dlaczego nie poszedł w twoje ślady?
* Trzeba by było jego pytać. Potwierdzam jednak jego wieki talent. Tomek uległ poszedł inną drogą.
 
= A kto przekonał ciebie do gry w Granicy Chełm, już w trzeciej lidze?
*  Najpierw byłem tam jako junior i wróciłem. Później zobaczył mnie trener Cybulski. Prezesem klubu był wówczas Jarzy Olchowski, a zastępcą Jerzy Murawski. To oni chcieli, żebym przeszedł do Granicy. Trenowałem tam pod okiem Stanisława Cybulskiego a później Waldemara Wiatra. To była już trzecia liga, a więc spory skok. Ciekawiło mnie, czy sobie poradzę. Mecze z Koroną Kielce, Błękitnymi, Kozienicami... To było już zupełnie coś innego. Dawałem sobie radę, byłem w czołówce strzelców.
 
= Które z tamtych spotkań zapamiętałeś szczególnie, bo ja pamiętam, że strzelałeś niemal 70 procent goli dla Granicy, niekiedy decydujących o punktach...
* Nie przywiązuję wagi do statystyk, staram się myśleć o następnym meczu. Faktem jest jednak, że w wielu spotkaniach strzelałem bramki na wagę punktów, czasem były to jedyne bramki meczu, bo graliśmy dużo z kontry, wcześniej zabezpieczając własną bramkę.
 
= Avia to był przystanek z rozsądku, czy interesu – druga liga, świetny trener. Czy nie bałeś się II ligi?
* Piłkarz, który się boi nie ma charakteru. On ma grać tam, gdzie chcą inni i starać się być lepszym od innych. Grać pod okiem Jerzego Krawczyka to wielka odpowiedzialność, bo to trener, który nikomu nie popuści. W którego życiorysie jako piłkarza są mecze z takimi drużynami jak Hamburger SV, Crvena Zvezda Belgrad, czy słynny mecz  z Manchesterem City 2:2, kiedy to po raz pierwszy polski klub (Widzew) wyeliminował z europejskich pucharów Anglików. Avia była dla mnie szkołą życia. Bo przecież chciałem grać jeszcze lepiej.
 
= I teraz dziwna sytuacja, każdy radził ci, żeby iść do I ligi, a i propozycje były, a ty lądujesz w Hetmanie, wśród „myślenia” o ekstraklasie. Nie czułeś się ogłupiony?
* Mocarstwowe marzenia o I lidze to była tylko chwila. Przed tym była wspaniała seria Hetmana w II lidze, miejsce w czołówce tabeli, wiele wyśmienitych gier... Zostałem królem strzelców II ligi, a w kilku meczach zdobywałem po 2-3 bramki. Wyszedł  mi się mecz z Hutnikiem Kraków, a z GKS Bełchatów (4:0, udało mi się strzelić wszystkie bramki. Znakomicie grało mi się z Andrzejem Pidkiem, który też był w czołówce strzelców. To taki gość, który jeśli już nalazł się w szesnastce, to nie on szukał i biegał za piłką tylko piłka za nim. Ja często musiałem tyrać, biegać, wykonywać rajdy skrzydłami, centrować, a Andrzej mógł pójść piechotą pod bramkę i strzelić głową do siatki. A przecież nie jest wielkiego wzrostu.
 
= No, ale to ty zyskałeś sławę super strzelca – specjalisty uderzeń głową. Najlepszego „główkarza” od czasów Andrzeja Szarmacha. Kto cię tego nauczył?
* To jest instynkt, przychodzi samo, oczywiście trenerzy niwelują błędy, podpowiadają, ale instynkt jest w człowieku. Wzrost ma znaczenie, nigdy wielkimi specami od główek nie byliby: Van Basten, Lubański, Szarmach, gdyby nie mieli właściwego wzrostu. Instynkt podpowiada, kiedy trzeba wejść w tempo akcji, wybiec przed obrońcę, który czeka na piłkę itp.
 
= Kiedy grałeś w Hetmanie pojawiła się propozycja gry w pierwszej lidze, w Odrze Wodzisław. Były pewnie też z innych klubów? Ale Hetman cię nie puścił, bo sam myślał o I lidze? Nie wściekałeś się? Podobno chcieli na tym transferze więcej zarobić?
* Każdy klub ma jakąś politykę transferową, jakieś plany sportowe, które czasem wiążą się z konkretnymi osobami, piłkarzami, działaczami. Dzisiaj dyskutowanie o tym, czy Jacek Ziarkowski powinien wcześnie trafić do I ligi, to zwykłe spekulacje typu „co by było gdyby”. Nie patrzę na piłkarską przygodę w ten sposób. Fakty są takie, że w Hetmanie wypromowałem się do I ligi – co  by nie powiedzieć w ciągu trzech sezonów gry strzeliłem ligowe 44 gole, byłem królem strzelców II ligi. Na pewno był to wyjątkowy okres w mojej karierze.
 
= Jednak w końcu trafiłeś do Odry Wodzisław. Jak doszło do podpisania umowy?
* Wszystko pilotował Edward Socha. Propozycja była korzystna, rozmowy konkretne. Umowę podpisaliśmy po krótkich negocjacjach. Zacząłem grać w I lidze. Oczywiście obawiałem się aklimatyzacji – wiadomo Śląsk, inne charaktery ludzi, inne piłkarskie dusze kibiców. Dzisiaj jesteś wynoszony pod niebiosa, jutro mogą cię pogonić ze stadionu. A Odra to specyficzny klub, dużym udziałowcem jest miasto, prezes był prezydentem. Jednak udało mi się znaleźć z chłopakami kontakt i szybko zaczęliśmy grać skutecznie i widowiskowo.
 
= To może kilka cyfr – 27 spotkań Jacka Ziarkowskiego, 14 bramek, w tym 7 głową, w meczach w których strzelałeś gole, tylko jedna porażka (1:3) z Górnikiem Zabrze. Kapitalne spotkania z Groclinem (3:1, dwa gole głową), Wisłą Kraków 3:2 (1), Widzewem 5:1 (1), Pogonią 7:1 (1), Ceramiką Paradyż w Pucharze Polski 4:0 (4 gole).  Piąte miejsce drużyny w tabeli I ligi. Dziennikarze zaczęli się dopominać obecności Ziarkowskiego w reprezentacji. A tutaj transfer do Turcji!
* Turcja to było apogeum. Szczyt rozwoju kariery, ale i pecha. Miasto Malatya w południowo-wschodniej Turcji liczy ponad 400 tysięcy mieszkańców. Kibice to więcej niż fanatycy. Inna cywilizacja, oczekiwania skutecznej gry, goli... Trzeba mieć silny charakter, żeby tam wytrzymać napięcie przed, w czasie i po meczu. Malatyaspor był w czołówce, chyba na piątym miejscu w tabeli, w kraju który zdobył medal mistrzostw Świata 2002. Czyż można było odmówić sobie tej próby. W dodatku oni wówczas byli w finale Pucharu Turcji (0:3 z Trabzonsporem) i grali w pucharze UEFA (odpadli z FC Basel 0:2 i 2:1 pod dogrywce).  I debiut przybysza z Polski, wygrywamy 5:0, a ja strzelam jedną z bramek. Wchodząc do drużyny niemal z ulicy. Choć zawsze chłodno oceniałem swoje miejsce w piłkarskim świecie, teraz wydawało mi się, że lepiej już być nie może. No i stało się. Podczas treningu uległem kontuzji. Ot pech i tyle! Nagle stanąłem przed wyborem – długie leczenie z dala od domu, czy powrót, wyleczenie kontuzji i szukanie swojej szansy w innym klubie. Tam nikt nie chce trzymać piłkarza, którego kupiono po to, żeby strzelał gole, lecz jest kontuzjowany. Umowy umowami, ale i ja chciałem być bliżej swoich, rodziny. Dogadaliśmy się.
 
= Powrót do Odry Wodzisław był już mniej udany. Tylko jeden gol w 6 meczach.
* Później był Groclin, ponownie Odra, Górnik Zabrze, Hetman Zamość, żeby zamknąć już ten krąg. Już powiedziałem, że pech zaczął się w Turcji. Takie jest życie, w każdej chwili zwykłemu człowiekowi może się przydarzyć coś nieszczęśliwego. Ale żyć trzeba nadal. Wróciłem w rodzinne strony, bo tutaj mam  najbliższych, i tutaj chcę się osiedlić na stałe. A 31 lat to nie jest jeszcze wiek na zakończenie kariery.
 
= Których działaczy w całej karierze wspominasz najlepiej?
* Powiem inaczej. Najbardziej profesjonalnie działający klub to Groclin Grodzisk Wielkopolski. Wszystko chodziło jak w zegarku, a Wojciech Drzymała zawsze dotrzymywał danego słowa.
 
= Trenerzy, którym zawdzięczasz najwięcej?
* Każdy mnie czegoś nauczył. Na pewno pierwszy trener Leszek Czarnecki, Stanisław Cybulski. Wielki wpływ na przebieg mojej kariery miał (i ma) Jerzy Krawczyk. W Odrze Wodzisław kapitalną robotę wykonał Ryszard Wieczorek. Do niego zawodnik może mieć mnóstwo pretensji, nawet pod nosem kląć, ale nigdy nie powie, że to zły trener. Wszystko robi dla dobra piłkarza, nawet jeśli wykonuje to okrężną droga. Nie powie wprost o co chodzi, tylko tak stara się wpływać na zawodnika, że ten zrozumie w czym rzecz. Niezmiernie inteligentny facet. Z kolei Franciszek Smuda to tytan pracy, pasjonat do przesady, jednak piekielnie skuteczny w pracy. Wszystko co ma w sobie wykrzyczy, zmagluje człowieka, ale po kilku minutach „nie było sprawy” i praca wre dalej.
 
 = Przeszedłeś ciężką, mozolną drogę na szczyt, ale i  wracałeś tą samą drogą. Spotykałeś ludzi idąc do góry i wracając... Masz o nich jakieś opinie...
* Jestem typem człowieka, który nie afiszuje się z ocenami innych. Ale jednego kolegę chciałbym tutaj przypomnieć. Grałem z nim w Odrze Wodzisław. To Marek Saganowski. Fantastyczny kumpel i piłkarz. Moim zdaniem – gdyby zawsze popadał na właściwych ludzi, byłby gwiazdą pierwszej wielkości i grał w sławnym klubie. Szanuję i podziwiam za talent i pracowitość zawodników, którzy sprawiali mi najwięcej kłopotów na boisku, trudni do ograna, ale i sympatyczni: Artura Bożyka i Ivicę Kriżanaca.
 
= Co byś poradził na przykład młodziutkiemu zdolnemu piłkarzowi, żeby uniknął twoich błędów w rozwoju kariery, bo przecież każdy je popełnia.
* Żeby najbardziej liczył na siebie i wierzył w siebie. Ograniczone zaufanie do wszystkich, którzy kręcą się wokół piłkarzy.
 
= Czy Jacek Ziarkowski zostanie trenerem?
* Rozważam taką możliwość, więcej - będę ku temu dążył. Jednak chciałbym jeszcze pograć.
 
= Byłeś królem strzelców, albo w czołówce strzelców w kilku ligach. Czy jesteś w stanie przypomnieć sobie najładniejszego gola jakiego strzeliłeś?
* Tak naprawdę to nie myślałem nigdy o tym. Wydaje mi się, a to widać po reakcjach kibiców, czy w relacjach prasowych, że najładniejsze gole to te, które zdobywa się głową, albo nożycami. Strzelałem takie, ale nie jestem w stanie powiedzieć kiedy i z kim. Osobiście uważam każdą bramkę za piękną - czy jest to okienko z 30 metrów z wolnego, czy jest to przecięcie lotu piłki głową i uderzenie pod poprzeczkę, czy też finezyjna kiwka i strzał w długi róg. Bo przecież o gole w piłce chodzi. „Nie to co piękne, ale to co się komu podoba!”.
 
= Jak myślisz, ku czemu zmierza futbol?
* Jak widzę powtórki mistrzostw świata sprzed pół wieku, czy nawet 30 lat, to od razu pojawia się uśmiech. Ci dostojni panowie jak  Beckenbauer, Rivera... Prowadzą piłkę jak książęta, nikt nie ma odwagi ich dotknąć. Dzisiaj futbol jest bezpardonowy, może nawet nazbyt kontaktowy. Przez 90 minut trwa walka na całego. Kto zawodzi wypada z drużyny. Piłkarz musi się szanować, bo inaczej nie ma  szans utrzymać się w zespole. Presja, stres, charakter – ze wszystkim trzeba sobie poradzić i być gotowym na wszystko, nawet na bolesne porażki. Proszę popatrzeć – ile spotkań podczas mistrzostw świata wygrywały drużyny, które otwierały wynik. Gra się na ochronę zdobyczy. Boję się, że w wielkich meczach będzie coraz więcej rozstrzygnięć karnymi.
 
= A czy ty strzelałeś karne?
* (śmiech). Dwa razy w życiu  próbowałem  i dwa razy skusiłem. Później już nie zawracałem sobie głowy.
 
= Stuprocentowe szanse, sam na sam, pusta bramka i strzał z kilku metrów, a tu nie ma gola...
* Na szczęście w moim przypadku było takich scen niewiele. To kwestia doświadczenia, bo nie każdy rodzi się Lubańskim i zostaje królem strzelców pierwszej ligi w młodym wieku. Powiem tak – osiemnastoletni, czy dwudziestoletni napastnik, jeśli z 10 setek strzela 4-5 goli to jest już dobrze, bo w wieku 30 lat będzie ich strzelał 7-8. Co ich różni? Różni ich dziesięć lat gry!
 
= Panuje przekonanie, ze Jacek Ziarkowski zmarnował minimum 3 lata, bo za późno przechodził do lepszych klubów, wyższych lig. Że powinien rok wcześnie odejść z Avii, rok wcześniej z Hetmana. Czy podzielasz to przekonanie?
* Powtarzam – niczego nie żałuje. Nie interesuję się tym, co się działo wokół moich transferów. Zawsze wiedziałem, że mam grać i strzelać gole! Myślę, że sporo jednak osiągnąłem.
 
= Jesteś gwiazdą lokalnych boisk. Podczas wielu spotkań z ust kibiców słychać najprzeróżniejsze docinki, ale i słowa podziwu. Nie denerwują cię te kibicowskie prześmiewcze okrzyki? Przecież potrafisz strzelić w jednym meczu 3-4 gole, a w innymi wygrywacie 11:0 i  tylko jedno trafienie.
* Przecież kibice po to są.   Tyle lat gram w piłkę, że ze strony kibiców nic nie jest mnie już w stanie zdziwić, ale oni są uczestnikami futbolu, i to takimi samymi jak my. Przecież dla nich gramy. Dzisiaj tak samo jak gol ważne jest podanie, asysta. Można zrobić rajd przez całe boisko i podać kumplowi, który strzeli i o nim napiszą w gazecie. A przecież gola wypracował kto inny. Taki jest futbol, zespół charakterów, poglądów, opinii, słabości, emocji... Trener to 12, a kibice 13 zawodnik. 
 
= W Rejowcu są ciekawe plany. Buduje się stadion, walczycie o IV ligę. Ale chciałbym jednak pozostać przy sprawach charakterologicznych. Który z dzisiejszych chłopców Jerzego Krawczyka ma zadatki, aby zrobić karierę równą twojej?
* Nie będę spekulował. Każdy z nich ma szansę. To jak pan powiedział jest kwestia charakteru, albo się ma albo nie. I gdy mama czy tata powie, że piłka chleba ci nie da, a ty się nad tym zadumasz, to kończy się przygoda i marzenia o grze na wielkich stadionach. Trzeba chcieć być piłkarzem aż do bólu, trenować, trenować, trenować. W Rejowcu, Chełmie, Krasnymstawie, czy Włodawie nie ma wcale mniej utalentowanej młodzieży nić w Grodzisku, czy Wodzisławiu. To prowincjonalne kompleksy nie pozwalają młodym utalentowanym zawodnikom próbować sił w sławnych klubach. Zadawalają się lokalną sława bohaterów wiejskich boisk. Oczywiście, jeśli mają szczęście i trafiają na swojej drodze we właściwym czasie na właściwych ludzi, to żyją z piłki. W innym przypadku tylko przebojowcy mogą coś osiągnąć.
 
= Taki Tomek Kiełbowicz. Sam pojechał do Janusza Gałka do Tarnobrzega i zaproponował swoje usługi. Zdawałoby się chłopaczek z Hrubieszowa... A po kilku tygodniach grał już w I lidze, a po trzech latach w Widzewie, przeciwko Fiorentinie.
* Jakiż z tego wniosek? Trzeba wierzyć w siebie, uparcie walczyć o swój charakter, o promocję swojej osoby, pracować... I albo cię ktoś dostrzeże, albo walcz sam o siebie.
 
= W Krasnymstawie, gdzie Start rozgrywa swoje mecze, kibice marzą, żeby młodych zawodników skuteczności uczył  Ziarkowski. Czy istnieja taka możliwość?
* Wszystko jest możliwe. Jak się pojawi szansa gry w dobrym klubie i poważna propozycja, to na pewno ją rozważę. Myślę, że stać mnie jeszcze pograć w wyższych ligach, ale nie będę płakał jak propozycji nie będzie. 
 
= Czy chełmski futbol będzie miał kolejnych Ziarkowskich, kolejnych graczy w I lidze.
* Już ma. Dawid Sołdecki gra w Górniku, grał Artur Bożyk, Paweł Zajączkowski, a zdolnych, młodych piłkarzy i trenerów jest sporo.
 
= To może za kilka lat i wychowanek Jacka Ziarkowskiego trafi do ekstraklasy...
* Zrobię wszystko, żeby tacy zawodnicy byli. Bo choć nadal gram, to przyjdzie czas, że trzeba będzie rozpocząć inną przygodę piłkarską.
 
Rozmawiał Henryk Sieńko
 
***
JACEK ZIARKOWSKI
 
* Data urodzenia / 23.01.1975
* Miejsce urodzenia / Rejowiec Fabryczny.
* Żona / Ewelina (z Rejowca)
* Córki / Anita, Aleksandra
* Pozycja na boisku / napastnik
* Kluby / Sparta Rejowiec, Granica Chełm, Avia Świdnik, Hetman Zamość, Odra Wodzisław, FC Malatyaspor Malatya (Turcja), Odra Wodzisław, Groclin Grodzisk Wielkopolski, Odra Wodzisław, Hetman Zamość, Górnik Zabrze, Sparta Rejowiec
* Osiągnięcia / w I lidze polskiej 52 mecze – 17 bramek.
* W I lidze tureckiej 1 mecz – 1 gol / w 2003 roku 5 miejsce na liście najlepszych strzelców I ligi (za Svitlicą, Żurawskim, Kuźba, Niedzielanem, a przed Chałbińskim Dawidowskim, Gajtkowskim, Rasiakiem i Saganowskim).
* Król strzelców II ligi w barwach Hetman Zamość /  22.
* Król strzelców /V ligi chełmskiej 2006/2007 (jesień) – 24 gole w 13 meczach. Tylko w jednym nie trafił do siatki (z Vojsławią).
 
Lubelski Sport Express/hs
 
 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 157 odwiedzający (205 wejścia) tutaj!  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja