hsienko
  Rak Czesław
 
LEKSYKON lubelskiej piłki
Czesław Rak:


Dzisiejszy futbol polega na grze bez przyjmowania piłki!

***
Cytat:
 
„Tego dnia niczym specjalnym podczas rozgrzewki nie imponował – zwykłe przebieżki, raptowne, niespodziewane starty do piłki, podania tak zwane „klepkowanie”. Kiedy trwał już mecz, w każdej chwili ze strony Czesia można się było spodziewać czegoś oryginalnego – zagrania, podania, przyśpieszenia czy też festiwalu kołeczek w kole środkowym boiska przy pagiecie. Zawsze z piłką przyklejoną przy nodze. Kleił ją do stopy, tak jakby niewidocznym ruchem stopy który to moment włączał piłką w tempo podania i przyklejał futbolówkę do stopy. Co można był zobaczyć nowego – najwyżej do perfekcji wytrenowane znane już zagrania. Ale Czesio po raz kolejny zaskoczył. W pewnym momencie przyjął futbolówką na trzydziestym metrze i „ustawił” sobie metr przed sobą. Nie, nie było gwizdka, to było zaproszenie rywala, którego już ośmieszył kilka razy, zaproszenie do zaatakowania go. Ten stanął jak zahipnotyzowany – jakby nie wiedział co zrobić, może bał się, że po raz kolejny zostanie ośmieszony, bo już było tak, że ruszył na Czesia, a ten o ułamek sekundy wyprzedził jego myślenie i patrząc w bok, czubem pchnął piłkę do sąsiada z lewej. Rywal w końcu skoczył i nadział się na skok Czesia. To znaczy zamarkował rękami i krzykiem start z piłka, skok, rajd lub nie wiadomo co.

Stał zahipnotyzowany i ponownie czerwony ze złości zerwał się do odebrania, do wybicia, do muśnięcia lub do zrobienia czegokolwiek z piłką. Czesio ponownie zamarkował skok i natarcie na rywala – ten cofnął się. Piłka od kilku minut samotnie nie ruszona leżała w ustawionym miejscu. Za liniami kibice ryczeli śmiechem… Wreszcie ktoś krzyknął; - Przypierdol temu ćwokowi. Kibice gości poszli za ciosem – wręcz domagali się „przylutowania”. Nawet kibice Czesia nie wytrzymali – tak naprawdę to kiedyś kto mu przyłoży. To przypominało walkę kogutów o coś – tutaj tym czymś była piłka. Scena trwała i nie wiadomo ile by trwała, gdyby nie wnerwił się „widowiskiem” kolega Czesia - lewy napastnik. Pomknął sam jakby pomiędzy tyczkami i wpakował z siedmiu metrów piłkę do siatki. Teraz ciszę przerwały pojedyncze okrzyki. Goście nadal stali jak manekiny na tablicy do cymbergaja”.
„Zagrać w barwach Barcelony”.
***
Rozmowa z Czesławem Rakiem później
 
* Co wspominasz z największą radością z kariery piłkarskiej, coś co irytowało, złościło, ale i pamięta się do dzisiaj?

= Na pewno to, że trener był najważniejszy, choć nie zawsze się go słuchało. Jak popatrzę teraz wstecz mówię krótko – trener był święty.

* A które mecze były ważniejsze od innych?

= Były takie dwa. Jeden z Huraganem Międzyrzec, to było chyba w połowie lat 70-tych. Wygraliśmy 2:1, a mnie się udało strzelić najważniejszą bramkę. Mogliśmy dalej grać o czołowe miejsce Wydzielonej Ligi Juniorów. Później był remis 1:1 z Lublinianką, pamiętam że tutaj gola strzelił Romek Adamczyk, że w Lubliniance grał Marek Sadowski, popularny dzisiaj w regionie trener, „Sadek” – dzisiaj w Tomasovii Tomaszów.
·
* No i wkrótce p[o najlepszych juniorów zgłosili się mocniejsi Adamczyk trafił do Motoru. Ty do Avii. Kto inny postawił na priorytety...

= Oj, to skomplikowana historia, skomplikowane dzieje, skomplikowane czasy w których przyszło nam funkcjonować, żyć, doświadczyć kawalerki, pasji sportowej którą trzeba było ukraść z czasu jaki był na co inne. Przecież ten czas ‘Kradliśmy’ szkole, rodzicom, w ogóle otoczeniu. W dodatku trzeba było jako wegetować honorem – bo jak wspomniałem politycznie i gospodarczo wiatr wiał w różne strony. Czasem łamał także mocne drzewa.
·
* Jak wspominasz Avię?

= Powiem, że to był i odkrywczy i trudny okres. Chyba się spodobałem trenerowi Czesławowi Krygierowi, bo wstawiał mnie do seniorów w meczach sparingowych, a miałem przecież naście lat. Chwalił, inspirował do pracy na treningach. To, że nie ma mojego nazwiska w składzie niektórych gier – to nic nowego. Zdarzało się wszędzie. Dla mnie już podróże na treningi były skomplikowane. Niby blisko do Lublina i Świdnika, ale najlepsze połączenie było koleją, z przesiadką. Żeby dotrzeć na trening i wrócić traciłem godziny. A w stanie wojennym doszły kolejne kłopoty, przepustki, szlabany, kontrole. Przecież Lubelszczyzna zakładami wojskowymi stała, wszędzie ochrona była wzmocniona. Świdnik także. Kluby nagle znalazły się na łasce pracowników zakładów, już tak chętnie nie wydawano pieniędzy. Ale Krygier był świetnym trenerem – to kolejny Czesio na mojej życiowej ‘mapie’. Mogę z całą odpowiedzialnością powiedzieć, że „wszystkie Czesie to fajne chłopaki”. Każdy z nicjh był dla mnie wzorem, autorytetem, choć nie zawsze udawało się ich słuchać. Wiadomo – taki wiek. Kawalerka, emocje, uczucia, używki – a trener do każdego musi mieć inne podejście, żeby skutecznie trafiać. Dzisiaj trener jest kimś kto łączy cechy księdza, nauczyciela, szkoleniowca, ale przecież i filozofa i teologa, i poety… Musi czuć sport, życie, emocje, a najważniejsza jest pasja.
·
* No szybko przeskoczyliśmy do współczesnych czasów. Czy to dlatego, że te najgorsze – era stanu wojennego i później chciałoby się zapomnieć?

= Chyba podświadomie tak, choć to trudne. Czasem staraliśmy sie przecież traktować je z przymróżeniem oka, kabaretowo, jak to młodzi. Nie zawsze się udawało – tych kartek z życiorysu nie da zerwać i wyrzucić do śmietnika. Zmieniło się i to, że na przykład kiedyś w składach drużyn był jeden student, albo i nie, dzisiaj jak jest jeden, który chodzi do szkoły średniej lub zawodowej to rzadkie. Większość to studenci, chłopaki inaczej patrzą na świat, na piłkę.

* Ale piłka to wszechstronny język komunikacji. porozumienia, integracji w gromadzie, każdej gromadzie.
·
= Jasne! Oby konstruktorzy przepisów piłkarskich nie przesadzili tylko z reformami jakie wymusza cyfryzacja i postęp.

* Krótko – czym różni się dzisiejszy futbol od tamtego?

·
= Krótko!? Dzisiaj mówię młodym piłkarzom – dzisiejsza piłka nie zna już prawie definicji „przyjęcia piłki”. Gra się na pełnej szybkości, ale na jeden kontakt, bez przyjęcia – dlatego futbol jest teraz taki szybki i atrakcyjny. Stadion wypełnia się emocjami, zmiennością sytuacji, niespodziankami, Samo boisko wypełnione jest metrami sześciennymi powietrza, że tak powiem przenośnie.
·
* No tak masz rację, gdzie dzisiaj dostojeństwo na boisku, ot choćby książe Beckenbauer…

=  Właśnie, dzisiaj taktyka to 1-10, a nie 1-4-3-3, czy inna. Pilka zmieniła się głównie pod szybkość, pewność i bez przyjęcia. Szybkość to podkreślam, że nie ta sprinterska, ale szybkość myślenia i przewidywania. Zanim się przyjmie piłkę już trzeba wiedzieć komu podać.
***
Czesław RAK (ur. 20 lipca 1961 r.). Pomocnik i napastnik, także defensor. Kluby: Orion Niedrzwica Duża. Avia Świdnik (stan wojenny, nieoficjalnie), LZS Krężnica Jara. Wieloletni piłkarz i rolkarz. Po 60-tce także komentator, społecznik i popularyzator ruchu na świeżym powietrzu.

LEKSYKON lp / hs
***

Juniorzy Orionu w 1970 roku. Czesław Rak 5. z lewej w pierwszym rzędzie.
***

Kiedy mija sezon na rolki - przesiadka na rower.
***

Na papieskim SZLAKU w Krężnicy Jarej...
***

LZS Krężnica Jara. Czesław Rak siedzi drugi z prawej. 
***
 
Turbokozak to ogólnopolski KUNKURS umiejetności piłkarskich.
 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 30 odwiedzający (40 wejścia) tutaj!  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja