LEKSYKON lubelskiej piłki
***
Jerzy REJDYCH
***
Spadochroniarz ze Śląska
Niewielu piłkarzy ma w swoim życiorysie gola strzelonego bezpośrednio z kornera. Jerzy Rejdych sztuki takiej dokonał będąc zawodnikiem Avii Świdnik. Było to w rozgrywkach III ligi w 1967 roku, w spotkaniu z Włókniarzem Łódź (2:0). Drugiego gola strzelił Kleszczyński.
W tym samym sezonie Jerzy Rejdych zagrał rewelacyjnie w innym meczu. 19 listopada Avia wygrała w Pucharze Polski z I-ligową Stalą Rzeszów (1:1 i 4:3 w karnych), a grający w pomocy Jerzy Rejdych należał do najlepszych na boisku. Przyćmił taki asów jak: Skiba, Dowbecki, Krajczy czy Domarski.
Po zakończeniu kariery zajął się pracą szkoleniową, z zawodu jest nauczycielem, toteż młodzieży pooświęcił i poświęca najwięcej czasu.
Po zkończeniu kariery szkoleniowiec I klasy jest zapalonym podróżnikiem. Siadał już na ławce trenerskiej Motoru Lublin, Victorii Jaworzno, Włókniarza Pabianice, Stali Kraśnik.
Zawsze zatroskany sytuacja klubach, w których pracował.
- Kiedyś panował tu entuzjazm – mówi. - Miejscowi ciągle nie mogą zapomnieć 1963 roku, trenerem Lublinianki był sam Kazimierz Górski wprowadził drużynę do drugiej ligi. I jeszcze mecz z Górnikiem Zabrze w Pucharze Polski, osiem lat później. To była ekstaza, ludzie spadali z drzew. Przez kilkadziesiąt minut nasi prowadzili po strzale Janusza Przybyły z niedawnym finalistą PZP. Trzeba było dopiero Włodka Lubańskiego, który pod koniec meczu wyrównał. A teraz szkoda gadać! Wystarczy spojrzeć na stadion, wszystko wygląda tak , jakby ktoś puścił dokumentalny film od końca, jeden wielki rozbiór. Wiem, że nie jest teraz modne przywoływanie minionych czasów, ale gdy rządziło tu wojsko, wszystko wyglądało inaczej, to znaczy lepiej. – powiedział dziennikarzowi Piłki Nożnej w 2004 roku.
Z Jerzym Rejdychem uciąłem sobie długą pogawędkę podczas jednego z pierwszych Wakacyjnych Turniejów Piłkarskich w Krasnymstawie.
Czym jest dla pana praca z młodzieżą? – padło pytanie z moich ust, banalne, zwykle wszystkim się takowe zadaje, ale nie od każdego otrzymuję się odpowiedź, którą się pamięta.
- Wie, pan zbliżają się czasy, one właściwie już są, kiedy dziećmi nie ma i nie będzie się miał kto na poważnie zajmować. Świat zmierza w złym kierunku – dla młodego chłopaka trener to coś więcej niż nauczyciel, trener wprowadza go w dorosłość, pokazuje co to rywalizacja, jak umieć przegrywać, jak pokornie znosi ć trening, ile radości daje dobre zagranie i zwycięstwo.
Popularny trener dodał:
- Coś panu opowiem. Miałem w drużynie chłopaka, który miał trudną sytuację rodzinną, wpadł w złe towarzystwo…zamknął się w sobie. On nie poszedł z kłopotami do rodziców, przyszedł do mnie. Tak – mówi. – kradłem, teraz się boję… Ale jakoś przełamaliśmy wspólnie kłopoty. Skończył szkołę… Po wielu latach spotkałem go na ulicy… Już jako dorosłego faceta, ukończył studia, pracował, wyszedł na człowieka. Dla trenera i nauczyciela to więcej niż zwycięstwo w meczu, w rozgrywkach, awanse, a nawet wielkie mecze.
***
Jerzy REJDYCH (ur. 27 stycznia 1940 w Trzebini). Kluby: Hutnik Trzebinia, Lublinianka, Motor Lublin, Avia Świdnik, Stal Poniatowa. Jako trener: Stal Poniatowa, Motor Lublin, Włókniarz Pabianice, Lublinianka, Stal Kraśnik, Victoria Jaworzno, Stomil Olsztyn, Avia Świdnik, BKS Lublin.
LEKSYKON/hs