hsienko
  Weidemann Henryk
 

LEKSYKON  lubelskiej piłki

***

Henryk Weidemann

Włóczęgą północy na mecz o ekstraklasę…

***

W sezonie 1972/73 Motor Lublin grał w III lidze.  Trenerem był Andrzej Gajewski. Po raz trzeci  (1965, 1968) w historii zdobył awans na drugi poziom rozgrywek. Oczywiście szydercy zaraz dodają, że był to awans  po reorganizacji, a nie wywalczony  w normalnej walce.  No cóż -  szydercy lub delikatnie mówiąc - przewrotni w ironii eksperci też są częścią świata piłki i mają prawo do komentarzy. Bo przecież, żeby wówczas  zdobyć awans, trzeba było zająć miejsce w czołówce. Kadrę tworzyli: bramkarze: Adam Suszek, Leszek Dziełakowski. Obrońcy: Tadeusz Kamiński, Marek Skrzypczyński, Władysław Bucki, Czesław Buda, Jacek Rudak, Jerzy Gieroba, Jan Lisiewicz. Pomocnicy: Edward Socha, Jan Przybyło, Jan Mrozik, Jerzy Czachuła, Andrzej Peresada, Mieczysław Marciniak, Paweł Kałkus. I napastnicy: Jerzy Krawczyk, Henryk Weideman, Jerzy Mrowiec, Jerzy Pulikowski Jr., Ryszard Majkowski, Waldemar Wiater. 

Kolejny sezon 1943/74 Motor  rozpoczynał w atmosferze fascynacji kibiców w Polsce meczami reprezentacji, która biła się o awans do mistrzostw świata w RFN. W pierwszym n początku sierpnia, meczu Motor zremisował 2:2 w Białymstoku z Włókniarzem. Bramki strzelili: Henryk Weideman w 27 minucie i Jerzy Krawczyk. W 28 minucie, a wiec zaraz po strzeleniu gola z boiska musiał zejść Weideman. Motor choć dwa razy prowadził nie zdobył kompletu punktów. W meczu numer dwa było 1:1 z Avią Świdnik, później 1:1 z Lechią w Gdańsku po wyrównującej bramce Jerzego Pulikowskiego. Wreszcie 2:0 w meczu derbowym z Lublinianką po rewelacyjnych dziesięciu minutach Weidemana – golu na 1:0 w 8 minucie i po asyście Przybyło „Buźki” przy golu Pulikowskiego w 10 minucie. – Atak Motoru z Weidemanem siał popłoch w szeregach Lublinianki - pisała prasa, mówili kibce. 

W  5.  kolejce po złotej bramce Weideman Motor wygrał w Gdyni z Bałtykiem 1:0. Z kolei było ponownie 1:0 z Hutnikiem Kraków po golu Chachuły. Motor został liderem rozgrywek. Apetyty kibiców urosły. Nie osłabiło emocji 0:0 z Arkonią w Szczecinie. Wreszcie przyszła porażka 0:1 z Wartą Poznań, 1:0 z Gwardią po golu Krawczyka i powrót nadziei. Kolejno - 1:0 w Gdańsku ze Stoczniowcem (Krawczyk), w 15 kolejce Motor wygrał 1:0 ze Stomilem po golu Krawczyka i na półmetku zajął drugie miejsce za Lechią Gdański. Najlepszym snajperem zespołu FSC był Jerzy Krawczyk, ale wielki wkład w jego gole miał Henryk Weideman – błyskotliwy i nieobliczalny, bardzo ruchliwy napastnik. Stawał się ulubieńcem kibiców i wielką nadzieja na wiosenne rozgrywki.
 
W marcu Motor rozpoczął od 5:0 z Włókniarzem (Weideman, Krawczyk, Mrowiec, Działakowski  z karnego i Chachuła). Motor ponownie zasiadł w fotelu lidera. Apetyty kibiców powoli przechodziły na inny pułap, tym bardziej, ze klimat wobec futbolu był już inny,  co oczywiście powodowały przygotowania do mistrzostw w Niemczech. Fluidy emocji i empatii udzielały się wszystkim – kibicom i działaczom Motoru także. Motor w Świdniku po dwóch kolejnych bramkach Krawczyka wygrał 2:0 i umocnił się na prowadzeniu – był samodzielnym liderem z punktem przewagi nad Lechią z którą zremisował w Lublinie 0:0. – Lechia miała znakomicie zorganizowaną obronę – pisano. Piętnaście tysięcy kibiców opuszczało stadion zawiedzionych. I w 20 kolejce Motor doznał niespodziewanej porażki 0:1 z Bałtykiem po golu Rozborskiego.

- Gospodarze wyszli na boisko bez koncentracji psychicznej – mówili wtajemniczeni. – Gościom w 65 minucie wyszedł kontratak i składnie przeprowadzili akcję bramkową. Nie pomogło wejście Pulikowskiego. Ten remis nie zwiastował złego , ale kolejny z Hutnikiem 0:0 nakazywał studzić zapal w przyszłości.. 

Arka wyprzedziła już Motor, do czołówki doszedł Widzew. Teraz Motor po golu Weidemana wygrał w Ursusie 1:0. Nadzieje odżyły. Weideman grał tylko 15 minut i na 5 minut przed gwizdkiem rozstrzygnął mecz. Wcześniej Ursus miał cztery okazje na objecie prowadzenie., ale królem zamieszania pod bramką okazał się „Łowca bramek” Weideman. Motor miał lidera Arke na wyciągniecie ręki, lecz grał z liderem mecz na wyjeździe.  Warunek był jeden – nie można było tracić punktów. Arkonia w meczu zaległym dostała cztery gole – Weideman 2 i Krawczyk 2. W 26 kolejce 1:0 po golu Weidemana poległ w Lublinie Stoczniowiec. Niestety – przyszedł mecz z Bałtykiem w Gdyni (o:4), 0:0 z Zawiszą. Ale zdaniem trenera Gajewskiego nie wszystko było już stracone.
- Nie wiem jak to się stało – pytał sam siebie trener Andrzej Gajewski.

Z Bałtykiem kibice mieli wrażenie, że piłkarze mecz przespali, a gole tracili nieszczęśliwie, co ich rozłożyło psychicznie i dlatego z Zawiszą było tylko 0:0.
 
w październiku 1974 roku. Motor miał I ligę w zasięgu dwóch spotkań. Do gdynii na mecz z Arką pojechało posiągiem Włóczega północy tysiące kibiców. Motor sensacyjnie pokonał gospodarzy 2:1 po golach Jana Przybyło i Jerzego Krawczyka - Na ten mecz, przesłynnym pociągiem, wybrało sie do Gdyni okolo dwóch tysięcy lubelskich kibicow. byłem w Gdyni, widziałem mecz- odezwał się jeden z kibiców w chwili nadejścia cyfryzacji w komuterze..

Teraz wystarczyło wygrać w Olsztynie ze zdegradowanym juz walczącym o ligowy byt Stomilem. Tymczasem było 0:1 i awans prysl.

Oczywiście przy innych okazjach, głównie jako współautorów awansu do I ligi. Jedną z ciekawszych postaci w gronie współautorów awansu do II ligi w 1973 roku (sezon 1972/73) był Henryk Weideman. Błyskotliwy napastnik rodem ze Śląska.

Po nieudanym ataku Motoru na I ligę Weideman zapragnął grać w Lechu Poznań, lecz udało się nakłonić go do pozostanie i ponownej próby gry o najwyższy cel. Zagrał cały sezon 1975, strzelił dwie bramki. Lecz sezon ponownie nie przyniósł awansu, a ponownie było blisko. Przybyły posiłki z Jerzym Ludygą i Adamem Popowiczem na czele. Henryk Weideman w Motorze strzelił 2 bramki będąc wyróżniającym się piłkarzem w każdym meczu w którym grał.

Zadecydowała porażka z Zawiszą w Bydgoszczy, kiedy to Adam Kuryło strzelił gola na 1:0 na 20 sekund przed końcem. Tak Motor stracił szanse na awans, choć  w pierwszych minutach Krawczyk trafił w słupek, a Weideman skusił w wymarzonej sytuacji. Warto dodać, że w Zawiszy grali wówczas między innymi Henryk Miłoszewocz i Zbigniew Boniek, a bramki bronił Andrzej Brńczyk. Ale to ni Zawisza cieszył się z awansu. Cieszył się Widzew, który wkrótce ściągnie Bońka do siebie i rozpocznie podbój Europy.

Z perspektywy czasu można określić go jako piłkarskiego „zabójce” – wchodził często na kilkanaście minut, załatwiał sprawę, czyli prowadzenie, a inni mieli je ochronić. Lub grał od początku, a po zdobyciu prowadzenie schodził z boiska.
 
 ***
 
Henryk WEIDEMAN (ur. 1943). Napastnik. Kluby: Urania Ruda Śląska, Motor  Lublin, Lech Poznań, Urania Ruda Śląska. W Motorze w sezonie 1972/73. Po czym, w efekcie udanego sezonu, wyraził chęć gry w Lechu Poznań. Jeden z aktorów wspaniałej serii Motoru omal nie zakończonej pierwszym awansem do I ligi. Przypominamy – Motor był wówczas beniaminkiem, który – rzekomo – awansował przypadkowo w wyniku reorganizacji rozgrywek. Henryk Weideman strzelił 7 bramek, zaliczył kilka asyst, stworzył niezapomniany duet z Jarzym Krawczykiem.  Piłkarze byli na ustach Lubelszczyzny, która podobnie jak cały świat przeżywała radość walki  o medal mistrzostw świata w Niemczech wschodzących gwiazd: Tomaszewskiego, Żmudy, Szarmacha, Laty. Młodziutki  Władysław Żmuda jeszcze 6. lat wcześniej grał o mistrzostwo Lubelszczyzny „Małych piłkarzy”, Krawczyk, który  też grał w tym meczu, za dwa lata zostanie mistrzem Polski w Stali Mielec, gdzie będzie grał z królem strzelców Mundialu.
 
LEKSYKON lubelskiej piłki
 
 
 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 41 odwiedzający (319 wejścia) tutaj!  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja