hsienko
  Wesołowski Zdzisław
 

LEKSYKON  lubelskiej piłki

***
Zdzisław WESOŁOWSKI  

***

"Ciuła" strzelił pierwszego gola w pierwszym finale Pucharu Polski.

***

Karierę rozpoczynał jako nastolatek w Dęblinie w miejscowym ZZK Dęblin. W 1946 roku przeniósł się do Sygnału Lublin i szybko trafił do reprezentacji Lublina. Już w 1947 roku, na jubileusz 25-lecia Lubelskiego Okręgowego Związku Piłki Nożnej reprezentował miasto w prestiżowym meczu z Krakowem (2:2). Lublin zagrał w składzie: Skraiński, Gajowiak, Stanisławek, Paprota, Cieśliński, Rudnicki, Baranowski, Kitka, Różyło, Wesołowski, Chałoń, Figiel. Bramki strzelili: Różyło i właśnie Wesołowski.

Warto dodać, że w obchodach jubileuszu uczestniczyło grono vipów – z wojewodą Wacławem Rózgą, prezesem PZPN generałem Bończą-Uzdowskim i Ekscelencją Biskupem dr Stefanem Wyszyńskim na czele.

Równie znakomicie Wesołowski wypadł w meczach o Puchar Prezesa PZPN Bończy-Uzdowskiego w 1948 roku, kiedy to Lublin walczył z Radomiem (3:3 i 2:2). Jednak największe wrażenie wywarła na kibicach jego gra w meczu oolicznościowym Lublin – Polska B w 1949 roku, kiedy to wobec 6 tysięcy kibiców padł wynik 3:5. Jedną z bramek na sensacyjne prowadzenie 3:2 strzelił właśnie Wesołowski.

Warto odnotować składy obu drużyn. Lublin: Kochański (Juszczyk), Warchoł, Zbyrut (Bargieł), Paprota, Cieśliński, Bartosz (Rudnicki), Baranowski, Jezierski (później znany trener klubów I ligi), Różyło, Wesołowski, Siudak. Polska II: Skromny, Sobkowiak, Glimas, Słoma, Tarka, Skrzypniak, Czernik, Trampisz, Brzeski, Krasówka, Wiśniewski.

Znakomita gra w tym spotkaniu spowodowała błyskotliwy awans Wesołowskiego do I ligi. W barwach Polonii Warszawa zdobył Puchar Polski po 1:0 z Legią Warszawa w 1951 roku. W tym spotkaniu strzelił “złotą bramkę w 50 minucie. Polonia grałą w skladzie: Henryk Borucz – Kazimierz Łabęda, Antoni Wołosz, Andrzej Śliwa – Ryszard Wolsza, Leonard Szczawiński – Zdzisław Wesołowski, Henryk Misiak, Marian Łącz (46 Andrzej Zelenay), Jerzy Szularz, Alfred Kobylański. Ech kto nie pamięta roli Mariana Łacza w serialu „Dom”?.

Marzec 2010 – mówi były piłkarz Polonii Warszawa, a i dzisiaj blisko związany z klubem Henryk Misiak, jedyny żyjący uczestnik finału Pucharu Polski z 1952 roku:
– To była akcja jakich wiele, prawym skrzydłem pociągnął Jurek Szuter, później zacentrował do środka, gdzie piłkę przejął Wesołowski, zroibił kilka kroków i strzelił do siatki…

W reprezentacji Wesołowski zagrał tylko raz – w meczu kadry przeciwko Węgrom w Budapeszcie w 1951 roku (0:6). Tworzył linię napadu z Szymborskim, Cieślikiem, Aniołą i Brajterem. Polska wystąpiła osłabiona brakiem zawodników, którzy nie otrzymali paszportów, a Węgrzy w pełnym składzie. Puskas, Kocsis, Hidegkuti, Czibor i Bozsik byli wówczas wschodzącymi gwiazdami…. Później byli medalistami mistrzostw świata i igrzysk.

Jaki był Zdzisław Wesołowski? Henryk Misiak mówi:
– Przywiózł go do nas kolega. Ot chłopak z prowincji… Ale coś w nim było. Nie przekraczał pewnych granic nawet kiedy bawiliśmy się…

Wychodzi na to, ze Zdzisław Wesołowski miał swój wewnętrzny charakter. Jako facet i jako piłkarz – ale był przede wszystkim znakomitym napastnikiem. Potrafił z niczego wyczarować sytuację bramkową i sam strzelić gola. Tak było we wspomnianym już finale Pucharu Polski w 1952 roku.

+++

Zdzisław WESOŁOWSKI (ur. 1927, zm. 2 kwietnia 1983). Obrońca (ps. Ciuła). Kluby: ZZK Dęblin, Sygnał Lublin, Polonia Warszawa. Mistrz Polski. ZDOBYWCA Pucharu Polski w barwach Polonii Warszawa w 1952 roku. Pierwszy chłopak rodem z lubelskiego, który zdobył Puchar Polski. Także PIERWSZY strzelec PIERWSZEJ bramki z lubelskiego w finale Pucharu Polski. Zwycięskim finale – 1:0 z Legią Warszawa.

Źródło: LEKSYKON lubelskiej piłki / Henryk Sieńko

***


PS. z LIST-u do redalcji (brynek8 lat temu Bezpośredni link)

– Pomógł nam przypadek. Jednym z kilku gazeciarzy współpracujących ze sklepikiem – kioskiem mojej mamy, był Zdzisław Wesołowski „Ciuła”. Z racji dostarczania gazet również Niemcom, poruszał się po Twierdzy w miarę swobodnie. Często obserwował tam jak grają w piłkę, kilka razy – po złożeniu mu „propozycji nie do odrzucenia ” – zagrał z nimi. Był młody i niewielkiegowzrostu, ale miał wspaniałą technikę, a „kiwając” mógł ośmieszyć rywala. W końcu „ Ciuła ” trafił z gazetami również do wojskowego komendanta Twierdzy. Ten wiedział już, że „ Ciuła ” nieźle pogrywa, wywiązała się więc rozmowa i mały 16-let-ni Polak odważył się poprosić „wielkiego” Niemca o możliwość… korzystania przez nas z boiska w Twierdzy. O dziwo – udało się; ten Niemiec podobno był za młodu niezłym sportowcem. W ten niecodzienny sposób „ Ciuła ” – późniejszy reprezentant Polski już jako gracz powojennej stołecznej Polonii – zapewnił nam luksus okupacyjnych meczów rozgrywanych na prawdziwym boisku. Zgodę komendanta mieliśmy, ale grało się zawsze pod strachem. Wiadomo – łaska pańska na pstrym koniu jeździ, poza tym była przecież w Dęblinie jeszcze władza nazistowska, byli żandarmi.

fragment ze strony Czarnych Dęblin.

 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 37 odwiedzający (260 wejścia) tutaj!  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja