hsienko
  SKS, "Koka"
 
Sportowcy Których Spotkałem - to refleks wspomnień o ludziach sport, których spotkałem w swoim życiu. Pierwszym wielkim sportowcem, którego spotkałem był mój brat, syn starszej siostry mojego taty Marian Łoboda, lub jak kto woli Konstanty "Kostek, Koka" Łoboda. W słowniku rodzinnym od zawsze był "Kostkiem", a o zaskoczeniu jakie było moim udziałem, kiedy dowiedziałem się, że naprawdę w dowodzie ma wpisane "Marian" jeszcze napiszę. 

Koka mieszkał w Kraśniku, ale któregoś roku przyjechał do nas kolarzówką.Trzydzieści kilometrów, szosą, on - nastolatek przyjechał takim samym rowerem, jakim jeździli Gazda, Magiera, Hanusik, Szurkowski i inni. Od razu miał u mnie wielki plus. Obiecał nawet, że da się przejechać, nauczy kolarzowania. Później biegaliśmy na średnim dystansie, a jak się zmachałem, powiedział że nauczy mnie biegać i odpoczywać podczas biegu, a nie pędzić jak głupi przed siebie...- Możesz biegać i 10 kilometrów - mówił. - I nie bedziesz zmęczony! Możesz być lepszy niż Makomaski i Szordykowski, mistrzowie średnich dystansów w Polsce. - Koka, jesteś taki mądry, to powiedz kto jest najlepszy na świecie w średnich dystansach? - Ron Clarke z Australii - padła zaraz odpowiedź. - Koka ty wszystko wiesz! - odpowiadałem. - Ee tam... Nie ma takiego co wszystko wie!

Koka miał ledwie licealny wiek i już był dla mnie wielkim sportowcem! W dodatku powiedział, że i ja muszę w szkole mieć same "piony" (piątki), biegać najszybciej, skakać najdalej i najwyżej, pływać wszystkimi stylami... Tylko wtedy będę dobrze gral w piłkę. Tu mi bardzo pasował, bo piłka go za bardzo nie interesowała... Ale inne walory były decydujące. Tak - Koka był dla mnie w dzieciństwie największym sportowcem. 

Czytaj też - "Z brzywą na poziomki"...
 
 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 148 odwiedzający (196 wejścia) tutaj!  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja