hsienko
  SKS, Kłos Krzysiek
 
Krzysiek Kłos - w dzieciństwie kolejna po takich "instytucjach sportowych" jak Marian "Koka" Łoboda i Marian Masiak bratnia dusza sportowa. W juniorach Orionu brylował w ataku na prawym skrzydle - dopóki nasi rodzice i szkoły nie "upomniały" sie o swoje.

Piszę tutaj o osobie i bratniej duszy krótko, bo łaczyły nas także: dzieciństwo, rodziny, nauka, zdarzenia, historie, opowieści, tajemnice, przygody.

Najpierw było dzieciństwo i najstraszniejszy thriller - mieliśmy przenieść z oddalonego o 100 metrów mieszkania do domu dziadka maśniczkę... Maśniczkę!! Oj ciężki to był sprzęt kuchenny, a nasze siły mikre... Śnieg, dwadzieścia stopni mrozu, a może i więcej. Ale i perspektywa nagrody za transport tej małej fabryczki masła. Była też perspektywa świąt i kolejnych babcinych nagród. I wszystko byłoby w najlepszym porządku - na pewno w najlepszym porządku! Niestety - spotkał nas w połowie drogi... wilk!

Do domu, do płota, do bramki, do babci Antosi  było może ze dwadzieścia kroków. - Wiilk!! W-i-i-i-i-i-L-KK!!!

Nie, nie było echa, ale i tak pewnie wszyscy słyszeli...

+++

PS. Tutaj słowo "upomniały" ma swój sens! To także mógłby być tytuł opowiadania.
 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 8 odwiedzający (17 wejścia) tutaj!  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja