hsienko
  Baczewski Waldemar
 

 

 
Sensacja w Niedrzwicy Dużej
 
 „W Niedrzwicy znów sensacja” – pisały w 1978 roku lubelskie dzienniki relacjonujące rozgrywki o Puchar Polski. Najpierw Miejscowy Orion wyeliminował Cisy Nałęczów, późnie kolejno Opolankę Opole Lubelskie, Wisłę Puławy i Stal Poniatowa, by w finale na szczeblu województwa wygrać z pukającą do bram II ligi Lublinianką Lublin.  Drużyna z B – klasy miała reprezentować województwo w rozgrywkach centralnych Pucharu Polski. Działacze z Lublina zaczęli bać się kompromitacji, pewnie majaczyła im też w głowach decyzja o wycofaniu Orionu z rozgrywek i zastąpieniu go mocniejszym teamem. W końcu jednak podopieczni Czesława Żurawskiego, słynnego „Pana Czesia” wystartowali w losowaniu. Teraz „chłopakom” z Niedrzwicy” los przydzielił rezerwy II-ligowego Radomianka.
 
Pewnej słonecznej niedzieli, w kilka tygodni po mistrzostwach świat w Argentynie, kiedy Polska była rozkochana w futbolu, piłkarze z Radomia wzmocnieni kilkoma zawodnikami iż pierwszej drużyny (Walaszczyk, Matczak, Gorgoń), stawili się w Niedrzwicy. Niemal trzy tysiące miejscowych kibiców wierzyło w swoich oraz doświadczenie „Pana Czesia” (jako zawodnika partnera Janusz Cieślińskiego w Lubliniance). Wierzyli też w Waldemara Baczewskiego, skrzydłowego Orionu. To on pognębił wcześniej kilka drużyn III ligi. Niemal w każdym sezonie zdobywał około siedemdziesiąt procent bramek dla Orionu. Był bezsprzecznie bohaterem lokalnych boisk i liderem Orionu.
 
I oto stał się cud. Po pół godziny gry Orion wygrywał z Radomiakiem II 3:0, a wszystkie bramki strzelił Baczewski. Skrzydłowy o urodzie filmowego watażki i szybkości głodnego wilka. Wystarczyła chwila nieuwagi, moment zagapienia, a obrońcy rywali oglądał jego plecy i pogoń kierunku bramki. A później strzał z ostrego kąta i radość miejscowych kibiców. Piłkarz tymczasem już dziękował młodym kolegom z pomocy za podanie i błyskotliwą akcję. 
 
We wspomnianym meczu padł jeszcze jeden gol i było 4:0. I kolejny tytuł w gazecie „Sensacja w Niedrzwicy Dużej!”.
 
W kolejnej rundzie Orion wylosował II - ligową wówczas Wisłokę Dębica, zespół sponsorowany przez wielki koncern owocowo-warzywny słynnego prezesa Edwarda Brzostowskiego (później nawet przez jakiś czas szefa PZPN). I znów zaczęło się sensacyjnie – w szóstej minucie Orion objął prowadzenie 1:0. Niestety, kilka minut później pechowe podanie do bramkarza odczytał zawodnik rywali, przechwycił piłkę i wyrównał na 1:1. Ostatecznie Orion przegrał ten mecze 1:3 i sensacji nie było. Warto w tym miejscu dodać, że tydzień wcześniej w rozgrywkach II ligi Wisłoka wygrała z Górnikiem Zabrze (tak-tak, raz w historii Górnik spadł do II ligi), również 3:1. I to, że w kolejnym meczu rywalem Wisłoki była Gwardia Warszawa, która sygrała z Wisłoką 3:2.
 
Szybkim skutecznym napastnikiem interesowali się wcześniej i później  działacze innych klubów. Krótko występował w Stal Poniatowa, strzelił tam kilka bramek w swoim stylu (rajd ze skrzydła i strzał z ostrego kąta) i wrócił do Niedrzwicy. Przy nim doświadczenia nabierali młodzi piłkarze: Roman Adamczyk, Dariusz Wałachowski, Bogdan Tuziemski czy Czesław Rak.
 
I choć Roman Adamczyk próbował sił w Motorze, Roman Dębiński w Lubliniance, a Czesław Rak w Avii, to podobnie jak Baczewski sukcesów nie osiągnęli.
 
Z pewnością był Waldemar Baczewski postacią nietuzinkową w lubelskiej piłce. Jako jeden z nielicznych wraz z kolegami i działaczami Orionu, działaczy lubelskich do dywagowania o sensie gry B – klasowej drużyny w Pucharze Polski szczebla centralnego (z Chełma grał Chełmianka, Zamość reprezentował Hetman, a Białą Podlaskę  AZS). W Niedrzwicy nawet chwilami obawiano się iż może do tego dojść, wszak pamiętano co zrobili działacze PZPN z zespołem Czarnych Żagań, którzy wywalczyli sobie na boisku prawo gry w Pucharze Zdobywców Pucharów.
 
W pamięci kibiców pozostanie na pewno jego znak firmowy Baczewskiego na boisku - fantastyczne rajdy i bramki strzelane z ostrego kąta. Takie strzelał wcześniej Włodzimierz Lubański, miedzy innymi w słynnym meczu z AS Roma.
 
Kilka lat temu zapytałem Czesław Żurawskiego o swoją gwiazdę sprzed lat.
 
- Oo. tak, on  nic sobie nie robił z założeń taktycznych, to co trener mówił w szatni, puszczał drugim uchem zaraz za progiem, ale strzelał gole jak mało kto! - powiedział.

I faktyczne niczym George Best był niepokorny i nieposkromiony – zarówno na boisku jak i poza nim.
 

 
PS. 20 lipca 2008 roku minęło 30 lat od meczu z Radomickiem. Orion ponownie odniósł wielki, historyczny sukces. I jeszcze informacja. Na podstawie wydarzeń tamtych lat napisano książkę „Zagrać w barwach Barcelony”. Drukowano ją w odcinkach w tygodnikach „Wiadomości Sportowe” i „Kronika Zamojska”.
 
 ***
 
„Książkę polecam w szczególności uwadze gwiazdorów rodzimych boisk. Bynajmniej nie klasy A, B czy okręgowej, ale jak najbardziej profesjonalnej  ekstraklasy.
 
Wasze dylematy są identyczne jak głównego bohatera „Zagrać w barwach Barcelony”, tyle że on ma do nich prawo a was one przerastają. Stąd po każdej porażce  winny jest sędzia, trener albo nierówna murawa -  nigdy wy, profesjonaliści zatrudniani za fortuny, o których nawet nie marzą  uganiający się po boiskach A klasy.  
 
Jeśli nic nie zmienicie, porażka na zawsze wpisana będzie w pejzaż polskiego futbolu. Nasz bohater i Orion  w końcu wygrywają z drużyną grająca o dwie klasy wyżej i chcą grać w koszulkach Barcelony. Wy grając przeciwko Barcelonie wychodzicie na boisko ze wzrokiem wpatrzonym w wielkie gwiazdy, który błaga je o autograf. Dlatego zawsze przegrywacie!
 
Tak napisał o groteskowej powieści w recenzji Jarosław Nikitiuk, dziennikarz Programu II TV Polska, TV Białystok, także członek prezydium Krajowego Klubu Reportażu.
 
Waldemar BACZEWSKI (ur. ). Napastnik. Kluby: Orion Niedrzwica Duża, Stal Poniatowa (III liga). Najlepszy pilkarz w historii Orionu Niedrzwica. Bohater pucharowej serii klubu B-klasy w 1978 roku. Najlepszy piłkarz wieluspotkań. Zasłynął jako lewoskrzydłowy robiący przewagę.
 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 24 odwiedzający (146 wejścia) tutaj!  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja