Lubelski leksykon piłkarski
Pokin-Socha Aleksander
@
Zapowiadał się na ekstra gracza
W owych czasach pojawienie się Aleksandra Pokinsochy w Motorze było jednym z większych transferów. Kim był i skąd przyjechał do Lublina?
Już jako junior na początku lat 60-tych ubiegłego wieku błysnął wielkim talentem w barwach Górnika Wałbrzych. W 1961 roku wywalczył wicemistrzostwo Polski juniorów. Właśnie w 1961 roku Górnik walczył o finał z Lublinianką, po remisie 0:0 wygrał 3:1. Niestety w finale uległ Zrywowi Chorzów nieco „tajemniczym” wynikiem 1:10. Być może wówczas zapamiętali go działacze Motoru. Przypomnieli sobie osiem lat później. Motor chciał zdobyć awans do wyższej ligi. Na stadion przy ul. Kresowej na każdy mecz ligowych ciągnęły tłumy… Wysoki, przebojowy Pokinsocha błyszczał przez kilka miesięcy, jednak grali wówczas w Lublinie tej klasy piłkarze co: Sokołowski, Brysiak czy Famulski. Szybki skrzydłowy nie przebił się na stałe do pierwszej drużyny i ruszył w Polskę szukać swojego miejsca.
- Pokinsocha pojawił się w Lublinie w 1969 roku. Wysoki, przystojny, mocno zbudowany – zapowiadał się na ekstra gracza.
W debiucie przeciwko Arkonii Szczecin w marcu 1969 roku zagrał obiecująco, asystował przy złotej bramce Macieja Famulskiego. Niestety choć siał zamęt w szeregach defensorów rywala, łatwi dochodził do pozycji strzeleckich ie mił szczęścia strzelając na bramkę,.. Raz trafił w słupek, innym razem obrońca stanął na drodze piłki do siatki. Jednak kibice byli zachwyceni nabytkiem Motyoru. Nie tylko kibice. Dziewczyny także.
W sierpniu 1970 roku równie dobrze zagrał w meczu z Wartą Poznań 2:1. Strzelił gola otwarcia , zaś na 2:0 podwyższył Andrzej Kaczewski. Przed końcem goście zdobyli honorowego gola – Kucz w 88 min. . Motor grł w składzie: Suszek (Bucki, Rześny, Rybka, Lisiewicz, Krawczyk, (Góral), Śpiewok, Szydło, Oryszko (Rudak), Kaczewski, Pokin-Socha. W tym meczu świetnie zagrał bramkarz Warty Mamys. Trener Świerk był zadowolony, bo tym meczem Motor awansował w tabeli.
Ale wtajemniczeni w wewnętrzne życie klubu wiedzieli swoje – piłkę kochał tak samo jak inne uciechy i emocje życia. Rozmieniał swój talent tam, gdzie piłkarz nie powinien się pokazywać. Swój pobyt w Lublinie zaznaczył strzeleniem może jednej może dwóch goli i wyjechał w siną dal. Słuch po nim zaginął. Ale kiedy ponownie kibice o nim usłyszeli – już było głośno. Później w sezonie 1971/72 zaliczył jeden występ w Odrze Opole i podobnie jak z Lublina, też gdzieś ruszył.
Oto w 1977 roku Stal Brzeg awansowała w do II ligi, ale przed rozpoczęciem rozgrywek wybuchła afera. Okazało się, że w barażach o awans do II ligi w Stali grał nieuprawniony zawodnik Aleksander Pokin-Socha i posypały się walkowery. Stal nie zagrała więc w II lidze. Pośrednim „sprawcą” afery był Pokin-Socha.
***
POKIN-SOCHA Aleksander (ur. ur. 30 listopada 1949 w Nysie). Napastnik, skrzydłowy. Kluby: Górnik Wałbrzych (mistrz Polski juniorów), Motor Lublin, Odra Opole, Stal Brzeg. Talent rozmieniony na drobne.
+++
Lubelscy kibice jeździli za swoimi piłkarzami wszędzie. Spotkanie z ŁKS-em we wrześniu 1970 roku przegrali 0:2. Jedną z bramek strzelił Jerzy Sadek. Drugą Białek. Motor zagrał w składzie: Suszek - Bucki, Rzesny, Rudak, Rybka, Lisiewicz, Śpiewok, Kaczewski (Góral), Oryszko, Marciniak (Famulski), Pokin-Socha. Skład ŁKS-u: But - Lubański, Gutowski, Suski, Smolarek, Kostrzewiński (Białek), Pyrdoł, Gapiński, Polak, Mszyca, Sadek. Widzów: 13 tysięcy.
+++
Wspomina Adam Głowacz (prezes Motoru):
...- tak się skończyła inwigilacja, dopytywania. Ale to był taki jeden przypadek. Przeważnie
inne rzeczy mieściły się w granicach szkoleniowych. Natomiast jeden błędny zakup, można by powiedzieć, dokonaliśmy z Górnikiem Wałbrzych. W Górniku Wałbrzych grał szybszy od wiatru taki zawodnik Pokin-Socha. Miał lat dziewiętnaście, wynikało, że to będzie wielki nabytek –rzeczywiście bardzo szybki skrzydłowy. Zapłaciliśmy za niego dość dużo –też pewną kwotą pozaprzelewową. Ale to był zawodnik dobry, kiedy był na boisku. Kiedy był poza boiskiem, był kłopotem, bo był młodym człowiekiem, lubił sobie przyjść tutaj, do Czarciej Łapy, wybić szyby w Czarciej Łapie. Trzeba było naprawiać te szyby, nawstydzić się za tego człowieka, więc był dla nas trochę taką udręką. Ale Śląsk Wrocław –wojskowy klub, który miał również ambicje bycia w pierwszej lidze, chciał za darmo tego zawodnika pozyskać, i w związku z tym, powołał go do wojska. No i cóż było robić. Zameldowaliśmy się do szefa szefów, to znaczy pierwszego sekretarza wojewódzkiego, towarzysza Kozdry, że mamy taki problem, że chce nam Śląsk Wrocław wziąć Pokin-Sochę do wojska –przecież on nie będzie bronił ojczyzny ani chodził na ćwiczenia, tylko będzie grał w klubie WKS Śląsk, i w związku z tym jest to nieuczciwie w stosunku do nas, do drużyny robotniczej. Udało nam się przekonać towarzysza Kozdrę, że rzeczywiście on nie będzie bronił ojczyzny, tylko będzie grał. Zadzwonił –dowiedziałem się wtedy, że mają towarzysze połączenia inne, niż tylko te przewodowe –zadzwonił przy nas do wiceministra Korczyńskiego –tego słynnego, który napadł później na Gdańszczan, czy na Gdynian - i powiedział to samo Korczyńskiemu: „Towarzyszu Grzegorzu, tutaj Śląsk twój chce nas obrabować z takiego zawodnika. To jest nie po proletariacku. I w związku z tym spróbuj, żeby im to wybić z głowy” I rzeczywiście wybito im z głowy... (nagranie dla teatr nn w Lublinie-fragm.).