LEKSYKON lubelskiej pilki
Jarosław GÓRA o . . .
***
Ma na swoim koncie kilak awansów do ligi wyższych, mistrzostwo i wicemistrzostwo Polski, występy w zespołach narodowych juniorów i reprezentacji seniorów. Jak trener prowadził Budowlanych, Lubliniankę, Stal Poniatowa, Unię Bełżyce, Janowiankę. Od stycznia trenuje piłkarzy Startu Krasnystaw.
***
O początkach kariery piłkarskiej:
- Mieszkałem w Lublinie na LSM, na ulicy Wallenroda, obok było boisko Spójni Lublin. Kiedy miałem 11 lat, razem z kolegami skakaliśmy przez płot, żeby pograć na prawdziwym boisku. Za którymś razem gospodarz obiektu nie wytrzymał, zabrał nam piłkę, nie wiem może bał się, że ten płot w końcu zniszczymy. Pech chciał, ze to była moja piłka, szybko poinformowałem rodziców o incydencie i pofatygowali się do pana gospodarza obiektu. Gość powiedział wprost, jak macie skakać przez płot, pokaleczyć się, to może lepiej będzie żebyście się zapisali do klubu i normalnie trenowali. Tak trafiłem do trenera Mieczysław Kieronia. No i się zaczęło. Spójnia w międzyczasie przestała istnieć i powołano do życia Budowlanych Lublin. Zespół juniorów Budowlanych sensacyjnie ograł w owym czasie dużo mocniejsze kluby lubelski – Motor i Avię.
O trenerach i ich roli w mojej karierze…
- Pierwszy trener to wspomniany już Mieczysław Kieróń. Miałem 17 lat, kiedy Mieczysław Broniszewski powołał mnie do kadry narodowej juniorów U-17. I to jako piłkarza Budowlanych. Później trafiłem do Motoru, gdzie szkolili nas Stanisław Świerk i Lesław Ćmikiewicz. To był okres kiedy jako młody chłopak chłonąłem piłkarską wiedze, nowinki, kształtowałem się jako piłkarz. Ćmikiewicz potrafił doskonale motywować nas. W Motorze byłą tak silna konkurencja, ze nie miałem się szansy przebić - trafiłem na krótko do Broni Radom, która grała w III lidze. Krótko, lecz patrząc z perspektywy lat - tam zostałem piłkarsko ukształtowany do końca. Wywalczyliśmy awans do II ligi. Była świetna atmosfera, ale ja musiałem wrócić do Motoru. Trenerem był Jan Złomańczuk. Kiedy Motor spadł z I ligi, chęć pozyskania mnie i Janusza Kudyby wyraziło Zagłebie Lubin. Zdobyliśmy w 1991 roku Mistrzostwo Polski, a trenerami byli: Stanisław Świerk i Marian Putyra. Warto odnotować, że nie pracowali jako duet, tylko jeden zastąpił w trakcie rozgrywek drugiego. Po raz trzeci ze Stanisławem Świerkiem spotkałem siew Śląsku Wrocław, z którym wywalczyliśmy awans do I ligi. Wreszcie już po powrocie na Lubelszczyznę trenował mnie Władysław Łach w barwach Górnika Łeczna. To trener, który miał przyjacielskie kontakty z Markiem Koźmińskim, który był jego wychowankiem, jeździł do Włoch na staże, podglądał tamtejsze kluby, później potrafił w bardzo ciekawy sposób zaszczepiać w nas tamtejsze pomysły.
O reprezentacji…
- Właśnie – był jeszcze trener Andrzej Strejlau, który powołał mnie doi kadry narodowej. Pojechałem na tournee do Ameryki Południowej, zagrałem w meczu z Gwatemalą (2:2). Zagrałem team też w dwóch spotkaniach z Kolumbią i raz z Meksykiem, lecz oficjalny był tylko mecz z Gwatemala. Później dostałem drugie powołanie na wyjazd do Chin, niestety doznałem złamania nogi i tak skończyła się przygoda z kadrą. To w kadrze seniorów, ale grałem też w drużynie U-17 (14), młodzieżowej (7), reprezentacji B (3).
O sukcesach…
- Wydaje mi się, ze cała kariera byłą udana. Jeśli popatrzę na statystki, to jest wiele osiągnięć. Awans z Bronia Radom do III ligi, z Motorem do I ligi, mistrzostwo i wicemistrzostwo Polski z Zagłębiem Lubin, awans ze Śląskiem Wrocław do I ligi, występy w kadrze juniorów (U-17), młodzieżowej i reprezentacji narodowej. 27 bramek w I lidze, kilkadziesiąt w II lidze. Tak wiec nie mam co narzekać na piłkarskie spełnienie. Pewnie mogło być lepiej, ale we Wrocławiu zaczęto kombinować po awansie do I ligi i w konsekwencji silna drużyna rozsypała się totalnie. (faktem jest, ze Wiesław Wojno odstawił Górę ze składu, ale jak zespołowi nie szło, to awaryjnie przeprosił go i oparł na nim – przyp. red.)
O duecie z Januszem Kudybą...
- Z Motoru odeszliśmy do Lublina, później razem graliśmy w Śląsku, razem zdobywaliśmy sukcesy, awanse. Oczywiście, ze trzymaliśmy się w duecie, spotykaliśmy się z rodzinami, żony przyjaźniły się. Na obozach, w hotelach mieszkaliśmy razem, naturalne było, ze na boisku wiedziałem, gdzie znajdzie się Janusz i przyłoży nogę lub główkę. Fakt – strzelił sporo goli po moich podaniach. Był królem strzelców II ligi, trzeci wśród najlepszych strzelców w 1991 w I lidze.
O powrocie w lubelskie…
- Był wybór, zostajemy na Dolnym Śląsku czy wracamy. Chcieliśmy z żona być bliżej rodziny, dziadków, którzy tęsknili za wnukami. Wróciłem i otrzymałem propozycję Górnika Łęczna. Jestem pewny, ze doświadczenie i obycie przydało się zespołowi.
O zawodzie trenera…
- Po zakończeniu kariery, trafiłem jako trener do macierzystego klubu Budowlanych, gdzie wszystko w moim przypadku się zaczęło. A więc i kariera piłkarska i trenerska. Każdy ma sentyment do miejsc i osób z okresu dzieciństwa, to są naturalne emocje. W moim przypadku obecna czas w Krasnymstawie też ma pewien „smak”, bo każdy trener lubi pracować z młodzieżą, widzieć ich postępy w grze, w tym jak drużyna nabiera kształtów, jak rozwija się.
O utalentowanej młodzieży lubelskiej...
- Wszędzie są utalentowani piłkarze. W trenerskie karierze spotkałem wielu świetnych chłopaków, papiery na grę w wielkiej piłce miał Rafał Szczawiński, świetny technik, drybler, skuteczny napastnik. Podobnie grający dzisiaj w Orionie Niedrzwica Piotr Kucharski. Są tacy piłkarze w Janowie, są w Krasnymstawie.
***
Jarosław Góra w Piłce Nożnej.