LEKSYKON lubelskiej piłki
Zbigniew GOLDA
Sam na sam z Grotyńskim * Kochał pracować z młodzieżą.
===
Gdyby w 1966 roku w meczu Stal Kraśnik – Kadra Olimpijska PZPN, Zbigniew Golda wykorzystał sytuację sam na sam z Władysławem Grotyńskim, na pewno zostałby bohaterem i przeszedł do historii sportu w województwie lubelskim:
- Miałem wtedy niecałe 18 lat i spaliłem się psychicznie przed sławnym bramkarzem – wspominał dla tej publikacji Golda. – Pozycja była idealna, mogłem zrobić co tylko mi się marzyło... A wystarczyło tylko wyczekać bramkarza i strzelić obok niego. Niestety, przegrałem tę walkę nerwów. I choć wynik 0:0 przyniósł nam trzecioligowcom, wiele splendoru, to u mnie niedosyt pozostał.
Zbigniew Golda piłkarzem nie został przypadkowo. Nie wypatrzył go piłkarski działacz na wiejskim klepisku i nie przekupywał rodziców obiecankami o wielkiej karierze. Wychowywał się w sportowej rodzinie. Jego ojciec grał w Kolejarzu Chełm i był raczej wyróżniającym się graczem, skoro zapragnęła go mieć w składzie Stal Kraśnik. Przeniósł się tutaj i przez wiele lat był podporą drużyny. Na początku lat 50-tych ojciec zapisał syna Zbigniewa do klubu. Trafił do grupy trenera Stanisława Zięby i szybko pokazał, że będzie lepszym graczem niż tata. Jako szesnastolatek trenował z seniorami, a w wieku 17 lat zedebiutował w ligowej drużynie, w meczu z Lublinianką. Zmienił wówczas Mariana Kozerskiego.
Wspominał:
- Mieliśmy ciekawy zespół i walczyliśmy w czołówce III ligi. Tacy gracze jak Pawłowski, Drabik czy Dworzecki należeli do najlepszych w regionie.
Popularny piłkarz zapamiętał szczególnie mecz z Włókniarzem Pabianice w III lidze, kiedy to pozwolono mu strzelić wolnego.
- Na taki strzał małolat musiał sobie zasłużyć – opowiada. – I to nie tylko solidnym treningiem i grą. Mnie pozwolono wówczas strzelać, bo prowadziliśmy już 6:1. Wyszedł mi ten strzał i było 7:1.
W meczu z Widzewem Łódź Golda zdobył „złotego gola” z 30 metrów. To był czas, kiedy Leszek Jezierski budował charakter Widzewa. To w tym sezonie jego drużyna rozpoczęła marsz z III ligi do ekstraklasy. Od porażki w Kraśniku.
Na początku lat 70-tych Stal ponownie zmierzyła się z reprezentacją Polski. Tym razem młodzieżową, w której centralnymi postaciami byli: Kozerski, Brysiak, Biernacki. Tym razem kadrowicze nie dali szans Stali wygrywając 4:1. Honorowego gola dla gospodarzy wbił Zbigniew Golda.
Swoją karierę uważał za udaną. Miał nawet szansę gry w wielkiej Stali Mielec, tej z Latą i Kasperczakiem. Był już nawet w tym klubie i trenował z jego zawodnikami przez 9 miesięcy. Niestety, zachorował mu ojciec i musiał wrócić do Kraśnika. Syn piłkarz, nie mógł zostawić ojca piłkarza bez opieki. To są instynktowne odruchy wynikające z rodzinnej racji stanu. Wszelkie inne wartości i dobra muszą więc wówczas zejść na dalszy plan.
Po zakończeniu kariery Zbigniew Golda rozpoczął pracę z juniorami Stali Kraśnik. Zawodowo zawsze związany był z Fabryką Łożysk Tocznych.
Zbigniew GOLDA (ur. 10 stycznia 1949 roku w Chełmie, zmarł pod ciężkiej chorobie w 2017 r.). Kluby jako piłkarz: Stal Kraśnik (x2), Stal Mielec. Kluby jako trener: Stal Kraśnik, Tęcza Kraśnik, Unia Wilkołaz, Orion Niedrzwica Duża. Charyzmatyczna osobowość sportu. Kochał pracować z młodzieżą.
LEKSYKON lubelskiej pilki / hs
***
W najlepszy czasie był na testach w Stali Mielec. TUTAJ obok Grzegorz Laty, ostatni w I rzedzie Zbigniew Golda.