LEKSYKON lubelskiej pilki
LEON KOZŁOWSKI
najpierw był Śmigły Wilno, później Lublin…
***
Karierę rozpoczynał na Ziemi Wileńskiej, gdzie przyszedł na świat. Trafił do założonego w 1933 roku przez grupę oficerów Wojskowego Klubu Sportowego Śmigły Wilno (nazwa oczywiscie wiązała się z nazwiskiem marszałka Rydza-Śmigłego). W 1937 roku Śmigły Wilno wywalczył awans do I ligi.
W rozgrywce o awans Śmigły rywalizował z Polonią Warszawa, Brygadą Czestochowa i Unią Lublin, z którą to Unią wygrał 1:0 i 8:1 na boisku. Wynik ten zweryfikowano jednak na walkower dla Śmigłego, gdyż w Unii zagrał nieuprawniony Wacław Porzeczkowski. Walka w I lidze dała zespołowi wiele korzyści sportowych, niestety zabrakło 4. punktów, żeby obronić ligowy byt. Razem z ŁKS-em Śmigły spadł z I ligi. Leon Kozłowski mógł grać i trenować z takimi piłkarzami jak: Osesik, Zawieja, Tumasz, Wojnica, Wilczek, Hajdul, Bijok, Pawłowski, Tatuś, Bukowski, Marzec.
Z tego okresu chyba najmilej wspominał Lublin, bo po zakończeniu wojny osiadł tutaj. Z miejsce zaangażował się w organizowanie od podstaw cywilnego klubu piłkarskiego. Już w 1955 roku walczył o miejsce w wyższej w meczach ze Górnikiem Sanok. W Sanoku było 2:2. Rewanż odbył się tydzień później. Lublinianie prowadzeni przez trenera Kozłowskiego nie zaprzepaścili okazji do awansu. W 35. min na listę strzelców wpisał się Kalinowski. Skromny jednobramkowy wynik utrzymywał się do 85. minuty. Wtedy „stalowcy” przeprowadzili atak, po którym Tadeusz Szymczyk podwyższył na 2:0 i odebrał gościom ochotę do gry. A oto skład drużyny Leona Kozłowskiego: Józef Graniczka – Tadeusz Kocot, Zenon Krzewiński, Bogdan Muciek – Zbigniew Dudziak, Henryk Chodoń – Kazimierz Piróg, Tadeusz Szymczyk, Zdzisław Barszczewski (Zdzisław Brzozowski), Piotr Kalinowski i Stanisław Filozof.
Niestety, drugi pobyt w wyższej klasie rozgrywkowej też nie trwał długo. Stalowcy zdołali wygrać trzy spotkania, sześć razy zremisowali i trzynaście spotkań przegrali. W efekcie zajęli ostatnie, dwunaste miejsce w tabeli – napisał Robert Chmura w Kurierze lubelskim przypominając tłuste lata lubelskiej piłki. W 1957 roku klub przyjął nazwę Motor Lublin. Do niego trafił też Leon Kozłowski, który już wtedy był wychowawcą kilku pokoleń młodych piłkarzy. W 1959 roku Motor pod wodzą Kozłowskiego po raz pierwszy osiągnął próg bezpośredniej walki o awans do ligi centralnej – II ligi piłkarskiej. Niestety w ostatniej kolejce rozgrywek klasy okręgowej Motor stracił pozycje lidera tabeli. na rzecz Lublinianki.
W 1964 roku poprowadził Motor do wygrania walki o awans do II ligi. Zespół w sposób brawurowy rozprawił się z rywalami nie tylko w rozgrywkach ligowych, ale też i barażowych, gdzie walczył z Warmią Olsztyn, Mazurem Ełk, Warszawianką, Włókniarze Łódź. Pokonał w najważniejszych spotkaniach i Warmię 4:2 i Włókaniarza 4:1.
Niestety – te ostatnie mecze wskutek niedopatrzenia działaczy i wręcz absurdalnie dowolnie interpretowanych przepisów PZPN zweryfikowano jako walkowery dla rywali. Poszło o grę w Motorze Romana Grudzińskiego, piłkarza Motoru, który grał podczas służby wojskowej w Lubliniance. Leon Kozłowski nie mógł się pogodzić z tym, że jego trud poszedł na marne a decydowano o tym przy „zielonym stoliku” i złożył rezygnacje.
Później trenował także Błękitnych Kielce, Gwardię Chełm i Avię Świdnik.
Do Świdnika przyszedł wierząc mocno w awans do II ligi. Chciał sobie udowodnić, że potrafi po raz drugi zdobyć sukces i nikt mu go nikt nie odbierze. Mówił: – Zrobimy wszystko, mamy niezły zespół, który jest pełen zapału. Najgroźniejsi będą Włókniarze z Pabianic i Łodzi, Czarni z Radomska i rezerwy Legii Warszawa. Miał do dyspozycji zdolnych zawodników, bo w Avii grali: Jan Góral, Jerzy Sułkowski, Zbigniew Trześniewski, Jerzy Rejdych, Mirosław Żmijewski, czy Andrzej Oryszko i Marian Kostaniak. Niestety Leon Kozłowski zachorował i wkrótce zmarł. Zmienił go Edward Wojewódzki, którego wkrótce zastąpił Jan Chrzanowski. Avia zakończyła sezon w połowie tabeli. Wielu kibiców twierdziło, że właśnie śmierć wielkiego trenera i wychowawcy młodzieży miała decydujący wpływ na obniżkę poziomu gry zespołu pod koniec rozgrywek (5 miejsce).
Andrzej Kwiek, lubelski dziennikarz sportowy o Leonie Kozłowskim mówi krótko:
– To nie był tylko organizator i trener. Ten człowiek był kimś więcej… Nie wiem z czego to wynikało. Może z tego iż przyjechał z Wilna. Leon Kozłowski to nie tylko piłkarz, trener, sportowiec. To wielki człowiek, wielka postać lubelskiej ziemi. A jeśli chodzi o konkrety – awans do II ligi z Motorem (odebrany przy zielonym stoliku), drogę do II ligi z Avią przerwała śmierć.
***
Leon KOZŁOWSKI. Klub jako zawodnik: WKS Śmigły Wilno. Kluby jako trener: Stal FSC Lublin, Motor Lublin, Błękitni Kielce, Gwardia Chełm, Avia Świdnik. Działał też w radzie trenerów LZPN. Zmarł w 1968 roku. Syn Sławomir Kozłowski kontynuuje tradycje.
lp/hs