hsienko
  13*JA wśród kantów, czyli WSZYSCY jesteśmy...
 
WSZYSCY  jesteśmy dziećmi buraczanego eldorado

W publikacji "Ja wśród kantów" pisałem jak różni ludzie kantują rolnika. Szybko uczniowskie doświadczenia dotknęły mnie w dorosłym życiu - kiedy rozpocząłem pracę w zawodzie reportera. Właściwie chłopo-reportera. Nie nie, powiem dosłownie - właściwie ucznio-chłopo-reportera... Bo kiedy byłem uczniem, już mi sie nie podobalo to jak sie wszędzie kantuje chłopa. Jako uczeń opublikowałem zapis jednej kampanii w popularnym tygodniku... Wybuchła afera. Później zrozumiałem - przecież 
"Wszyscy jesteśmy dziećmi buraczanego eldorado". 

***
Po raz drugi w uszach zabrzmiał dźwięk tytułu reportaży Stanisława Harasimiuka, kiedy siadałem do pisania tych słów. Były próbą połączenia pracy, obserwacji, wydarzeń, zdarzeń i wręcz sensacyjnych historii.
***


 
... I jeszcze jeden obrazek, z odbioru rozliczenia - pisałem w reportażu w szczycie inflacji. Inspektor pyta rolnika: - Ile pan zakontraktuje buraków w przyszłym roku? Odpowiedź brzmi: - Dwa. 

Ogólna zabawa, urzędnik też się serdecznie śmieje. Ale kiedy miny spoważniały dodał: - Złodziejom nie będę sial i dla nich tyrał.  

Nie było śmiechu. Zrobiło się smutno i ponuro. Ciekawe jaki procent rolników pomniejszy areał? 

Nie wiedziałem, że ten artykuł doprowadzi mnie do poznania od podszewki buraczanego i cukrowego biznesu. No i przed oblicze sądów.

KILKA lat później.

Tak więc szanowni Czytelnicy - wiecie już dlaczego mogę z powodzeniem uważać się za 'dziecko buraczanego eldorado'. Od małego widziałem jak trudno wyhodować buraka. Jak męczą się kobiety kiedy ręcznie...


+++


***

+++
Przegląd prasy. Nową Gazetę Krasnostawską cytowano w radiu Lublin. Pod redakcją lukalnego pisma gromadziły się po chwili gromady rolników. Wkrótce miejscowy Sąd Rejonowy zasypały setki pozwów od rolników. O zwrot pieniedzy. Tan sam Sąd, który jak pierwszy wydał sprawiedliwy i mądry wyrok. Sąd Najwyższy potwierdział jego decyzje. Rolnik Janusz Ciechański i Nowa Gazera Krasnostawska, byli tylko łącznikiem pomiedzy sądami. - Niech pan popatrzy, co pan narobił - rzekł do redektora naczelnego prezes sądu, kiedy ten odwiedził  urzad.- Dzisiaj to ponad tysiąc pozwów.

Oczywiscie mówił to z przekorą, bo sprawy choć głośne i okrutnie sprawiedliwie rozsadzone - "biły" w politykę cukrowni i cukrownictwa. Biły w ministerstwo rolnictwa i system prawny. Krasnostawski Sąd i uparty rolnik triumfowali. Sąd to nawet ze szkodą dla siebie, bo nie mógł 'przerabiać' tylu spraw dziennie. Życie toczyło  się dalej, ale...
+++
 
+++

+++


+++

+++

+++

+++


+++

+++

+++

+++

+++

+++

+++
A więc cukrownia podjęła  swoja wojną. Swoją walka w obronie wypłaconej chłopom ceny buraka - według uznania! Wkrótce wyrok Sądu Najwyższego, co ujawni gazeta i inne media, zacznie obowiązywać w całym kraju. A wiec wszystkie cukrownie, które w podobny sposób "zaoszczędzały" finanse miały zwrócić pieniadze rolnikom. Sądy zaczęły "grę na czas". Jak w piłce nożnej. Na wszystkich poziomach - grano na przedawnienie... Wyrok w sprawie Ciechańskiego obowiązywał. Sam rolnik apelował do chłopów. - Walczcie o swoją krwawice.
 
 
 
  Dzisiaj stronę odwiedziło już 328 odwiedzający (406 wejścia) tutaj!  
 
Ta strona internetowa została utworzona bezpłatnie pod adresem Stronygratis.pl. Czy chcesz też mieć własną stronę internetową?
Darmowa rejestracja